Troszkę wena mnie opuściła i nie za bardzo mi się chce coś solidniejszego pisać więc by blog nie zawisł w próżni może dzisiaj coś o bzach, które już kwitną i rozsiewają swą oszałamiającą woń. Znalazłam ciekawie brzmiący cytat pochodzący z książki Dziecko na niebie, w którym Jonathan Carroll pisze o tym jak pachnie bez :
"Bez pachnie tak, jak wygląda. Nie mógłby mieć innego zapachu ani koloru. Ten kwiat po prostu pachnie różem, dojmującym, naiwnym fioletem, tajemnicą i słodyczą, początkiem rozkładu. Jeśli się zastanowić, taka kombinacja barw i woni najpierw wydaje się właściwa, potem idealna".
____________________________
Fragment książki :
Dziecko na niebie to przyprawiająca o dreszcz opowieść o miłości i okrucieństwie, o zachwycie nad światem i życiem i o strachu przed nimi. Weber i Philip, przyjaciele, filmowcy, ludzie sukcesu i sławy. Dlaczego więc Philip popełnia samobójstwo? Weber próbuje rozwiązać tę zagadkę. Wgłębiając się w sprawę, odkrywa coraz bardziej zdumiewające fakty z życia przyjaciela i natyka się na przerażające zjawiska.
Dobro i zło okazują się nierozerwalnie ze sobą związanie.
A ja u siebie jeszcze bzów kwitnących nie widziałam... Ich zapach pięknie upaja.
OdpowiedzUsuńU nas jednak wegetacja jest wcześniejsza....doczekasz się i Ty....widoku bzu i jego zapachu.
UsuńNie czytałam tej książki, zapach bzu znam doskonale!!
OdpowiedzUsuńJa też nie czytałam....czasem fragment potrafi zachęcić.
UsuńZapach bzu? Nareszcie jakiś konkretny opis, a książkę zakonotuję. :)
OdpowiedzUsuńNie jestem jeszcze w stanie polecić, bo nie czytałam nic Carolla, ale bywa, że tylko fragment, a już potrafi zaintrygować powieścią.
UsuńA opis jest faktycznie ciekawy.
Bardzo trafne słowa !
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nic nie czytałem pana Carrolla..
pozdrawiam,
tommy z Samotni
A ja jeszcze nic, ale dwie jego książki czekają na półce...i na swoją kolej.
UsuńOoo! Kochana, zaintrygowałaś mnie lekturą- nie odmówię sobie- zaraz się wezmę za przeszukiwanie księgarń ;) Co do zapachu bzu- najtrafniejszy to tajemnica i słodycz. Gdyby się tak zanurzyć w jego zapachu, można by zapomnieć choć na chwilę o przyziemności; odpłynąć w nieskończoność, dać się ponieść marzeniom... Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym co napisałaś.....mam bez przy balkonie i poddaję się jego upojnemu zapachowi. Codziennie rano....
UsuńRzeczywiście trafny opis :)
OdpowiedzUsuńMój bez dopiero ma zamiar rozkwitać, więc chwile z zapachem mam jeszcze przed sobą.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wyczułam to od razu, gdy trafiłam na ten fragment....
UsuńCzekanie jest też słodkie.....
Uwielbiam zapach bzu :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że krótko kwitnie.
UsuńBez kojarzy mi się z dzieciństwem. A książkę czytałam daaaaaawno temu i niestety niewiele pamiętam.
OdpowiedzUsuńDzisiaj jest moda na różne zagraniczne krzewy ...bzy dawniej były przy każdym domu.....dzisiaj znikają.
UsuńA ja twierdzę, że bez pachnie jak miłość...
OdpowiedzUsuńtak, jestem tego pewna.....
UsuńBez, uwielbiam. Oszałamia zapachem. Wystarczy kilka gałązek, a pachnie cały pokój. Jak zwykle śliczne zdjęcia Anno.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na konkurs!
Dlatego z nim delikatnie w pomieszczeniach....
UsuńDziękuję za miłe słowo Moniko.
Wreszcie dzisiaj udało mi się Twój nowy blog umieścić w blogrollu więc będę na bieżąco z wpisami.
o tak!zapach bzów,zwłaszcza wieczorem...coś bezcennego!
OdpowiedzUsuńPo pod wieczór nabiera intensywności....podobnie ma się z jaśminem, na który czekam...
UsuńChyba każda z nas kocha bzy:)Najbardziej pachną te nieszczepione, drobniutkie, wiejskie:) U mnie w ogrodzie takich wiele.
OdpowiedzUsuńWczesną wiosną kupiłam lilak Mayera "Palibin". Rośnie jako niski krzew, można go formować. Kwiaty drobniutkie i obłędnie pachnące:)
Ja jak zwykle robię literówki:) Lilak Meyera (Syringa meyeri). Buziak.
UsuńO własnie znikają te dzikie, wiejskie a zajmują ich miejsce nowe odmiany....
UsuńBuziaki Aniu.
Kocham zapach bzu! I konwalii :)
OdpowiedzUsuń