Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Julian Tuwim. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Julian Tuwim. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 listopada 2013

Piątek z poezją - Julian Tuwim - Chrystusie .




           Któregoś dnia Brandstaetter spotkał  na ulicy w Warszawie Tuwima i ten zaprosił go do restauracji. Brandstaetter tak opisał później  to spotkanie: „Tuwim zamawia dwie wódki. »A zagrycha?« – pytam. »Tylko niemowlęta piją wódkę z zagrychą” – odpowiada Tuwim. Pijemy. „Co słychać u Pana Boga?” – pyta. „Nie wiem, panie Julianie«. – »Czy Chrystus istniał?« – »Istnieje«. – »A gdyby udowodniono, że nie istniał?« – »To niemożliwe« – odpowiadam. »Dlaczego?« – pyta Tuwim. »Bo Chrystus musi istnieć«. Milczenie. Tuwim powtarza: »Musi istnieć?«... Woła: »Proszę jeszcze dwie wódki!«. I znów powtarza: »Musi istnieć... Musi...«. Podnosi kieliszek. »No, to pijemy na chwałę Wieczności!«. Zrobiło się późno, Brandstaetter odprowadził Tuwima do taksówki: »Żegnamy się. Siada. Zatrzaskuje drzwiczki, ale natychmiast je otwiera, wychyla się z samochodu, wpatruje się we mnie życzliwym i zarazem zakłopotanym wzrokiem i mówi: »Wie pan, pan ma rację... To musi istnieć jest bardzo mądre...«. Uśmiecham się i przyjaźnie macham do niego ręką”./ zaczerpnięte z artykułu "Jeszcze do Ciebie powrócę" Teresy Tyszkiewicz - Miłujcie sie /

Być może to spotkanie dwu poetów wywodzących się z Judaizmu, z których jeden przyjął chrzest a drugi nie, chociaż jak widać miał wątpliwości, stała się inspiracją do napisania przez Tuwima tej pięknej pieśni, którą tak lubiłam śpiewać nie uświadamiając sobie nawet kto był jej twórcą.


Chrystusie

Jeszcze się kiedyś  rozsmucę,
Jeszcze do Ciebie powrócę,
Chrystusie...

Jeszcze tak strasznie zapłaczę,
Że przez łzy Cię zobaczę,
Chrystusie...

I z taką wielką żałobą
Będę się żalił przed Tobą,
Chrystusie...

Że duch mój przed Tobą klęknie
I wtedy serce mi pęknie,
Chrystusie...


 

"Nie minęła godzina, gdy zadzwonił telefon w pokoju hotelowym Brandstaettera. Tuwim nie żyje... Anewryzm serca. Nie powinien był wychodzić podczas takiej pogody. I nie należało pić. Ale stało się... Brandstaetter narzucił płaszcz i pobiegł do pensjonatu „Halama”, gdzie śmierć nastąpiła. Wszedł do pokoju, gdzie leżał zmarły: „Bezkrwista, orla twarz o ostrych, ale już spokojnych rysach, pogodzonych z inną rzeczywistością, zlewała się łagodnie z bielą poduszki”. Gdy wychodził, natknął się na kierownika zakładu pogrzebowego, który ucieszył się, widząc Brandstaettera: – „Pan znał Tuwima?... Nie mam kogo spytać. Jakiego wyznania był Tuwim? Mam trumnę tylko z krzyżem i Chrystusem. Nie wiem, czy mam zostawić Chrystusa, czy Go zdjąć”.  „Też nie wiem” – odpowiedział Brandstaetter.
Nieco później Brandstaetter stał przy wejściu do pensjonatu w grupie pisarzy omawiających szczegóły pogrzebu i ich udziału w uroczystościach żałobnych. Miały się odbyć w Warszawie; teraz oczekiwano tylko przewiezienia trumny z Zakopanego do stolicy. W pewnym momencie usłyszano powolne, ciężkie kroki i zmieszane głosy; pracownicy zakładu pogrzebowego znosili trumnę ze zwłokami poety. „Rozstąpiliśmy się” – relacjonuje Brandstaetter. „Była świerkowa, jasnego koloru. Gdy nas mijała, spostrzegłem na jej wieku dwie skrzyżowane, wyblakłe, lecz wyraźne smugi pozostałe po usuniętym krzyżu z przybitym doń Chrystusem”.
W znaku tej jaśniejszej smugi Chrystus pozostał. Chciał towarzyszyć w ostatniej ziemskiej drodze temu, który wiele lat wcześniej tak dramatycznie Go wzywał w swoim wierszu. A żyjącym, którzy umieli ten znak odczytać, dać wiarę, że żaden krzyk ludzkiego serca nie zostaje bez Jego odpowiedzi.
Brandstaetterowi przypomniało się pytanie Tuwima o Chrystusa, zadane w warszawskiej restauracji. „Musi istnieć... Pan ma rację... To musi istnieć jest bardzo mądre...”. Istnieje. Tuwim się już przekonał. Brandstaetter wracał do domu spokojny o to"./ zaczerpnięte z artykułu "Jeszcze do Ciebie powrócę" Teresy Tyszkiewicz - Miłujcie sie /