poniedziałek, 28 marca 2016

O tym co pożyczyłam w bibliotece i fragment opowiadający o Johnie Fowlesie.



                  W ubiegłym tygodniu przypadkowo odwiedziłam swoją bibliotekę. Nie zabrałam ze sobą książek do oddania, ale mimo to mając trochę wolnego czasu przepatrzyłam półki, by zobaczyć co ewentualnie zabrałabym ze sobą do domu. I trafiłam na Johna Fowlesa, którego poznałam dzięki przeczytanej Kochanicy Francuza, a że  był  Mag oraz Hebanowa wieża pozwoliłam sobie przywlec do domu obydwie powieści.



Przy tej okazji  przypomniałam sobie, że Anna - Karin Palm w swej powieści Córki malarzy zaprowadziła swą bohaterkę Marię, w poszukiwaniu ojca, do Lyme Regis, w którym toczy się akcja Kochanicy Francuza.
źródło

          "Przyjechali o zmierzchu. Może udzieliła się jej pewność Martina, bo kiedy na skraju drogi wyłoniła się tablica z napisem Lyme Regis, ona nabrała jakichś przeczuć. Możliwe, że właśnie tutaj skończy się ich podróż.
źródło
           Byli dość wysoko nad powierzchnią morza, rozproszone domy i zagrody zastąpiła nieciekawa nowoczesna zabudowa, wille w mieniących się ogródkach, szpital, stacje benzynowe i sklepy spożywcze. Wkrótce droga zaczęła nagle opadać w dół, przed nimi rozpościerała się najstarsza część miasteczka, przycupniętego na stromych wzniesieniach. Maria jechała bardzo wolno, oboje bacznie się rozglądali. Przy głównej ulicy stały szare kamieniczki, wszędzie były malutkie sklepy i kafejki, hipnotyzowało morze. Tu i tam spacerowali czerwoni od słońca turyści. W miasteczku panował innego rodzaju spokój niż w St. Ives, poza tym wydawało się mniejsze. Po lewej dostrzegli słynny falochron. Połyskliwie szare niebo znaczyły różowe i żółte obłoczki; żagle samotnej łodzi wydawały się pochłaniać kolory.
            -  Mathilde mówiła, że to tutaj kręcili Kochanicę Francuza - powiedział Martin.
            Maria skinęła głową.
            - Poznaję molo, a może to się nazywa falochron. Meryl Streep stała tam podczas sztormu.
            - On pewnie tutaj mieszka - zaczął Martin, ale nie dokończył, bo coś przykuło jego uwagę.
            - Kto? - spytała Maria, myśląc, że brat mówi o ojcu.
            - John Fowles, autor tej książki. Tak twierdzi Mathilde.
 Nie czytała Fowlesa, więc nie odpowiedziała, obrzuciła spojrzeniem ulicę i zahamowała, widząc w oknie jednego z domów informację o wolnych pokojach".[ str.310-311]
              
             "Miranda zatrzymała się na placyku do zawracania; droga rozwidlała się. Na jej skraju leżały w stosach kłody, a kawałek dalej, po lewej stronie, widniała duża tabliczka, na której czerwienił się napis "DANGER". Ostrzegał przed zdradzieckim terenem, informując, że za tabliczką można chodzić jedynie na własne ryzyko. Miranda wskazała ręką na majaczący pośród drzew biały dom.
Writer John Fowles
źródło
               - Mieszkał tam kiedyś John Fowles, no wiecie, ten pisarz, ale musiał się wyprowadzić. Skała zaczęła się kruszyć, było zbyt niebezpiecznie. Szkoda, bo to piękny dom z dużym ogrodem i fantastycznym widokiem na morze. Byliśmy tam któregoś lata, nie mogliśmy sobie tego odmówić mimo tabliczki. Ile razy tędy przechodzę, myślę, że on na pewno tęskni za tym domem. Nie sądzicie, że za domem można tęsknić prawie tak samo jak za ludźmi?"[str.361-362]


Córki malarzy u nas zostały wydane w 2004 roku a John Fowles zmarł w Lymes Regis w  2005 roku.
       
______________________

* Anna - Karin Palm, Córki maklarzy"przeł. H. Thylwe, Świat Książki, 2004 r.

25 komentarzy:

  1. Czytałam "Maga" i po lekturze stwierdziłam, że nie chciałabym spotkać się oko w oko z pisarzem. Na półce jednak już czeka "Kochanica Francuza". Może zmienię zdanie. Uwielbiam takie lektury, które prowadzą do innych lektur. A jeśli można dzięki nim zobaczyć miejsce, w którym mieszkał pisarz - to jeszcze lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie :) Nie wiem jak Ola, ale ja poległabym intelektualnie :) No i gdyby zaczął ze mną taką "zabawę", jaką zafundował bohaterowi .... Świetnie się czyta, ale w realu nie chciałabym znaleźć się na tamtej wyspie :)

      Usuń
    2. Jestem coraz bardziej zaintrygowana.
      W Przedmowie do książki Fowles napisał : "W pierwotnej wersji maszynopisu występował czynnik zdecydowanie ponadnaturalny - próbowałem stworzyć coś w rodzaju arcydzieła Henry Jamesa "W kleszczach lęku". Czytałam w "kleszczach lęku" ...dzisiaj już ta książka nie ma takiego odbioru jak mogła mieć wówczas, gdy James ją napisał. Ale pisze również o innej książce, której nie znam, a która miała również wpływ na "Maga" - to "Wielkie nadzieje" Dickensa, książka, która ponoć autor "Maga" bezkrytycznie podziwiał.

      Usuń
  2. U mnie każda wizyta w bibliotece kończy się wypożyczeniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w zasadzie nie powinnam pożyczać, bo domowe czekają na czytanie, ale nie umiem się powstrzymać

      Usuń
  3. Z książek Fowlesa na półce czeka "Mantissa" - mam nadzieję, że już niebawem uda mi się zapoznać z twórczością tego pana :)
    Pozdrawiam
    ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno to najgorsza jego książka.
      Tak dzisiaj wyczytałam u jednego z blogerów, do którego dzisiaj trafiłam.

      Usuń
    2. Odradzam "Mantissę" na pierwszą randkę z Fowlesem. Nawet można ją sobie darować w ogóle. Najlepsza jest "Kochanica Francuza", książka, a potem film z Meryl Streep i Jeremym Ironsem :)

      Usuń
  4. Nie ma wizyty w bibliotece bez kolejnych wypożyczeń :) Ja na szczęście nie gonię za nowościami, więc jeszcze sporo do czytania da się wyszperać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja również nie gonię a ostatnio tak przerzucałam książki na półkach i nie bardzo wiedziałam co sobie wziąć więc skusiłam się na Fowlesa.

      Usuń
  5. Za domem można tęsknic, i to bardzo- wiem coś o tym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą Jadziu.
      Ja nie musiałam, bo chociaż miejsce zmieniałam to wciąż byłam z bliskimi.

      Usuń
  6. Uwielbiam książki tego autora, "Maga" szczególnie i "Kochanicę Francuza" :) Ekranizacja "Kochanicy...." też jest paluszki lizać! I bardzo byłam pozytywnie zaskoczona "Kolekcjonerem", który dzięki filmowi z lat '60/'70 kojarzył mi się ze zwykłym kryminałem. Tymczasem jest to świetna książka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kochanica Francuza" to interesująca książka, gdyż to o wiele więcej niż romans, na który wskazuje tytuł.
      Ciekawa jestem jak odbiorę inne jego książki.

      Usuń
  7. Czytałam " Kochanicę Francuza ". Spodobała mi się ta książka.
    A " Mag " jeszcze przede mną.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kochanica Francuza" jest warta czytania, gdyż to nie tylko romans. Fowles świetnie prezentuje w niej epokę wiktoriańską w Anglii...jej przekrój społeczny,

      Usuń
  8. Fowles jest w moich planach, niestety, tych bardzo odległych.

    OdpowiedzUsuń
  9. O tak, biblioteka jest jak magnes. Nigdy nie wychodzę pusto.
    Lubię Fowles'a. Kochanica Francuza to znakomita ekranizacja. No cóż to jedna z jego najgłośniejszych powieści. Tez świetna.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie znam tylko "Kochanicę Francuza" i uważam, że jest warta czytania a co do reszty spróbuję się przekonać.
      Ale, ale! O ile pamiętam pisałaś, że "Córki malarzy" sobie nabyłaś.
      Ciekawa jestem, czy czytałaś a jeżeli tak to co o nich sądzisz.

      Usuń
  10. Każda wizyta w bibliotece to dla mnie ostatnio próba nie poddania się pokusie wypożyczania. Stos nieprzeczytanych książek na domowej biblioteczce doprowadził do tego,że próbuję się powstrzymać,ale idzie mi ciężko. Tym bardziej, że do biblioteki chodzę z moimi synami, którzy już odkryli jej magię i mogliby buszować między regałami co tydzień :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wizyta w bibliotece dla mnie zawsze była czymś szczególnym...szczególnie w czasie, gdy nie kupowałam książek.
      I dzisiaj chociaż własnych pewno nie zdążę przeczytać kocham tam zaglądać, bo mogę pogrzebać sobie na półkach. Gdyby nie to nie wiem czy tak chętnie bym tam zaglądała.
      To fantastycznie, że chłopcy też lubią takie wyprawy...to twoja zasługa, że ich ze sobą zabierasz. Bakcyla musi się połknąć...

      Pozdrawiam również serdecznie.

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.