piątek, 6 grudnia 2013

Elias Portolu - Grazia Deledda

źródło



        Kilka miesięcy temu  przeczytałam nabytą na allegro książkę Grazii Deleddy p.t."Elias Portolu". Skusiłam się na nią, gdyż,  czego wcześniej nie wiedziałam,  włoska pisarka -   urodzona w 1871 roku w Nuoro a zmarła w Rzymie w 1936 roku -  w 1926 roku otrzymała nagrodę Nobla. A Komitet  Noblowski, jak wyczytałam z okładki posiadanej książki,  uzasadnił swą decyzję poetyckością dzieł, w których jak określono " z jaskrawą plastycznością opisuje życie jej ojczystej wyspy, a także za głębię w podejściu do ludzkich problemów w całości".
Grazia Deledda uważana jest za jedną najwybitniejszą włoskich powieściopisarek. Napisała prawie trzydzieści powieści, z których w języku  polskim ukazały się m.in. "Sprawiedliwość", "Tęsknoty", "Popiół", "Trzcina na wietrze" i właśnie "Elias Portolu". Akcja w większości z jej powieści  rozgrywa się na Sardynii. I tak jest w przypadku również tej, którą czytałam, gdyż akcję tej powieści pisarka osadziła w swej rodzinnej miejscowości, Nuoro, przycupniętej u stóp góry Mount Ortobene .

  
źródło
    Elias Portolu, młody Sardyńczyk,  wraca do domu w Nuoro po kilku latach spędzonych w więzieniu na lądzie. W domu czekają go stęsknieni rodzice i niespodzianka, której poznanie wniesie w jego życie totalny zamęt. Tą niespodzianką jest narzeczona brata,  Maddalena. Ich pierwsze spotkanie w trakcie corocznej rodzinnej pielgrzymki  do Świętego Franciszka już  sprawia, że iskrzy  między nimi a Elias stwierdza, że  zakochał się od pierwszego wejrzenia. Ale i Maddalena nie pozostaje obojętna na męski urok Eliasa, który jest zupełnie inny niż jego prosty i niezbyt urodziwy brat.  Nie chcąc jednakże sprawić przykrości bratu Elias  nie dopuszcza do siebie nawet myśli o tym, że mógł by wejść mu  w drogę. A poza tym  uważa, że  ma powołanie do stanu duchownego, jak sam twierdzi od dzieciństwa, ta myśl uległa utrwaleniu  w więzieniu, gdzie miał czas na przemyślenia i zapoznawanie się z księgami religijnymi, jak również cały czas mu towarzyszy odkąd  powrócił  w rodzinne strony. Poznanie Maddaleny sprawia, że pod wpływem namiętności jaką w nim ta dziewczyna wzbudza Elias  zaczyna mieć poważne wątpliwości co do tego jak ma postąpić. Obydwojgiem targają silne emocje podsycane rosnącym uczuciem i pożądaniem, ale Elias,  mimo dobrych rad dawanych mu przez wuja, który uważa iż powinien rozmówić się z bratem i nie dopuścić do jego małżeństwa z Maddaleną, która go nie kocha, nie słucha ich i mimo wszystko, po wielu wewnętrznych walkach ze sobą wynikających z braku zdecydowania, ostatecznie postanawia jednak zostać księdzem.  Ta decyzja wywołuje splot nieszczęśliwych wypadków  i sprawia,  że odtąd żyjąc w grzechu, którego podłożem jest nie zaspokojone pożądanie a na dodatek również nie możność spełniania się jako ojciec dla swego syna,  wciąż będzie musiał zmagać się z własnym sumieniem.

       "Elias Portolu" to niewielka objętościowo książeczka, która  zawiera  nie tylko niezwykłą i poruszającą historię wielkiej, niszczącej namiętności, ale  ukazuje również  zwyczaje i obyczaje mieszkańców Sardynii w czasach, gdy toczy się akcja powieści. Ukazuje ich prostą, ale jakże w przypadku np.matki Eliasa głęboką religijność, życie w zgodzie z otaczającą ich naturą i temperament, na który miało wpływ nie tylko ich południowe pochodzenie, ale i trudne wyspiarsko-górskie warunki bytowania . A wszystko to na tle pięknej sardyńskiej przyrody .
        Grazia Delleda stworzyła w w swej książce całą plejadę interesujących i barwnych postaci o różnorodnych charakterach, które ścierają się w fabule powieści.  Oprócz miotanego emocjami Eliasa ciekawą postacią jest wuj Martinu, u którego ten  chętnie zasięga rady chociaż w efekcie z nich nie korzysta. To wuj Martinu, kierując się swym doświadczeniem i mądrością życiową, której w powieści jest sporo, mówi mu, żeby się zastanowił nad tym co robi, gdyż : "Lepiej być dobrym człowiekiem, niż złym księdzem", ale o tym Elias dowiaduje się, gdy już jest za późno, i gdy już skrzywdzi Maddalenę, a pośrednio i siebie.
          "Elias Portolu" to powieść przepełniona silnymi emocjami,  którą czyta się z dużą przyjemnością, i która zachęca do sięgnięcia po inne powieści włoskiej Noblistki.

Przeczytałam w ramach wyzwania: Dolce vita.

15 komentarzy:

  1. Włoskiej literatury prawie nie znam, a chyba najwyższa pora to zmienić! Dziękuję za polecenie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podsuwasz kolejny tytuł. Ja zupełnie przypadkowo się na książkę natknęłam i okazało się, że da się czytać akurat tę Noblistkę, bo ciekawie pisała, a i tematyka jest interesująca.

      Usuń
  3. Pierwszy raz słyszę o takiej pisarce...
    Tematyka dosyć ryzykowna, ale Twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiła, no i sam fakt, że autorką jest noblistka, też jest swego rodzaju gwarancją jakości (choć różnie z tym bywa czasami) :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odbieram jej jako ryzykowną. Nie chciałam za dużo pisać, by nie odkrywać fabuły za bardzo. Elias idąc do seminarium nie wiedział, że będzie ojcem. A tak ogólnie rzecz biorąc miotał się między swym powołaniem a swą ludzką , męską naturą, która kochała i pożądała kobiety. To przecież jest ludzka rzecz. Istotne jest to czy duchowny tę walkę wygrywa, czy też przegrywa.
      Akurat w przypadku Delledy poparłabym uzasadnienie Komitetu. I sadzę, że warto ją poznać choćby ze względu na możliwość poznania Sardynii i jej mieszkańców chociaż nie współczesnych.

      Usuń
    2. Miało być oczywiście Deleddy.

      Usuń
    3. Natanno, z Twojej recenzji i komentarza wynika, że książka jest naprawdę ciekawa. Pisząc o ryzykownej tematyce miałam na myśli, że pisząc o namiętnościach, w dodatku z udziałem księdza, czy niedoszłego księdza, łatwo byłoby popaść w banał. Cieszę się, że w tym przypadku jest inaczej.
      Autorkę zapisuję, dobrze, że o niej wspomniałaś.

      Usuń
  4. Jesteś chyba pierwszą osobą, która pisze o tej noblistce. Zainteresowałaś mnie, poszukam książki :)
    Ale to trochę dziwne, że bohater, który przebywał w więzieniu, został księdzem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to zaskoczyło, ale pobyt w więzieniu nie odbywał się za zbrodnie, a on miał powołanie Chyba odgrywały tu rolę kulturowe czynniki również w "naborze" do stanu duchownego.

      Usuń
    2. Będę czekać na Twoje odczucia.

      Usuń
  5. Nic tej autorki nie czytałam - ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też do niedawna to nazwisko nic nie mówiło.

      Usuń
  6. Brzmi zachęcająco! Zwłaszcza jak mowa jest o namiętnościach :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Ludzie pozbawieni silnych uczuć są nudni, taka jest prawda.

      Usuń
  7. Noblistka, a ja nie miałam o niej zielonego pojęcia?!
    Wstyd ;<
    Muszę to naprawić!

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.