źródło |
Po raz pierwszy zetknęłam się z Erichem Marią Remarque wiele lat temu . Przeczytałam wtedy jego najsłynniejszą książkę -"Łuk triumfalny", którą jak przeczytałam w Wikipedii nabyło na całym świecie około 5 milionów czytelników. Książka ta zrobiła na mnie duże wrażenie i od razu polubiłam bohatera tej powieści - Ravika . Dzięki "Łukowi triumfalnemu" niezwykle pozytywnie przyjęłam pisarstwo Remarque'a, a książka stała się moją ulubioną.
Później były: " Noc w Lizbonie" i "Nim nadejdzie lato", które również zdobyły moje serce.
Rzadko który pisarz potrafi , według moich oczywiście subiektywnych odczuć, pisać tak bardzo po męsku o męskich sprawach / dajmy na to o wojnie / i równocześnie tak niezwykle delikatnie i pięknie o uczuciach łączących kobietę i mężczyznę. Być może Remarque dlatego tak pisał , gdyż sam, jak czytałam, kochał kobiety i był ich wielbicielem, a i one lgnęły do niego, nawet te najsławniejsze.
Kompletując swoją wirtualną biblioteczkę na portalu Lubimy czytać pl natknęłam się na jego dorobek literacki i zobaczyłam, jak wiele mam do nadrobienia.
Na pierwszy ogień wzięłam prezentowany w tym poście "Czas życia i czas śmierci" wydany przez Remarque'a w 1954 roku.
Okładka posiadanej przeze mnie książki, z pozoru wydająca się sielska i romantyczna , odnosi się do brutalnie przerwanego, bombardowaniem, spotkania dwojga kochanków, którzy próbując wykorzystać krótki czas jaki im był dany, by zażyć odrobiny normalności i przyjemności, gdy wokół szaleje wojna, wieczory spędzają w restauracji przy dobrej kolacji z wyśmienitym winem.
Bohaterem powieści jest młody niemiecki żołnierz Ernst Graeber, który przyjeżdża po dwu latach udziału w walkach na froncie do rodzinnego miasta na dwutygodniowy urlop. Front rosyjski się załamuje, Niemcy zaczynają przegrywać wojnę o czym jednak nie wolno mówić głośno, żołnierze nie wiedzą również co się faktycznie dzieje na innych frontach wojny jak i w samych Niemczech. Ernst z sercem przepełnionym nadzieją wraca na krótko do kraju, do siebie, by wytchnąć od nędzy, głodu, zimna i wszechobecnej śmierci z czym na co dzień spotykał się na rosyjskim froncie. Jakież jest jednak jego zaskoczenie, gdy widzi, że jego rodzinne miasto również ucierpiało wskutek wojny, gdyż jest bombardowane przez aliantów, i że jego część, a w tym ulica, na której mieszkał to ruiny i zgliszcza. Nie zastaje rodziców i nie udaje mu się dowiedzieć gdzie przebywają, natomiast wchodzi w bliską zażyłość z córką lekarza rodziców, Elżbietą. Zażyłość ta przeradza się w głębsze i odwzajemnione uczucie, które sprawia, że czas spędzony na urlopie mimo grozy wojny i niepewności jutra staje się dla nich obojga czasem swoistego rodzaju przygody i miłości. Gdy Elżbieta pyta czym będą płacić za wystawne kolacje, na które ją zaprasza, Graeber odpowiada - " Przywiozłem żołd za dwa lata wojny.Nie na długo musi mi starczyć Tylko na bardzo krótkie życie.Dwa tygodnie.A na to wystarczy na pewno."
Ich czas, to był "czas życia", przed powrotem do jego czasu, "czasu śmierci". Ernst poszedł na wojnę jako bardzo młody człowiek i był na różnych frontach wojny. Widząc ogrom cierpień jakie Niemcy zadawali innym narodom jest pełen wątpliwości co do słuszności hitlerowskich idei. Jego wątpliwości rosną wraz z rosnąca świadomością, że wojna jest przegrana, że walczą nadal tylko dlatego, aby ci , którzy tę wojnę wywołali jeszcze przez jakiś czas mogli utrzymać się przy władzy.
Czuje się współwinny zbrodniom popełnionym w czasie wojny i odpowiedzi na swoje pytanie, jak dalece jest współwinny, szuka u swojego byłego nauczyciela religii. Musi jednak sam sobie odpowiedzieć na swoje pytania - "kiedy zaczyna się współwina?Kiedy staje się morderstwem to, co zazwyczaj nazywa się bohaterstwem. Czy wtedy, gdy przestaje się wierzyć w swoje racje?Czy też cel? I gdzie przebiega granica?"
I czy tłumaczy go w jakimś stopniu fakt, że był przymuszony do udziału w wojnie, że wybór miał tylko jeden - front lub obóz koncentracyjny i śmierć.Nauczyciel niestety nie potrafi mu dać odpowiedzi.
Ernst wraca na front, gdzie trwa odwrót wojsk niemieckich. Ogarnięty moralnymi wątpliwościami w pewnym momencie jakby zapomina, że przeciwnik w każdej sytuacji może być groźny co kończy się dla niego dramatycznie.
"Czas życia i czas śmierci" to niezwykle mądra i poruszająca książka o losie zwykłych Niemców podczas II wojny światowej, o budzeniu się świadomości zła, jakiego stawali się współwinni, ale i o życiu w ciągłym strachu przed oskarżeniem o defetyzm i niszczenie ducha bojowego III Rzeszy.
Remarque przedstawił w książce w charakterystyczny dla siebie, niezwykle naturalistyczny, prawie reporterski sposób, działania wojenne na froncie rosyjskim i w taki sam sytuację w niszczonym przez naloty mieście niemieckim.
"Czas życia i śmierci" utwierdził mnie w przekonaniu, że Erich Remarque był znakomitym pisarzem, na czytanie którego nie szkoda czasu.
Na zakończenie przytoczę dwa cytaty oddające doskonale bezsens i tragizm tej wojny :
"W ostatnich latach dosyć go miały - pomyślał. - Wszędzie, gdzieśmy byli, mogły się nażreć do przesytu.Dzięki nam dla robactwa Europy, Azji i Afryki nadszedł złoty wiek. Zostawiliśmy im całe armie trupów. Nie tylko ciała żołnierzy, ale także ciała kobiet i dzieci, i rozdarte bombami ciała starców. Obfitość wszelkiego dobra. W legendach robactwa żyć będziemy przez wieki jako łaskawi bogowie obfitości."
"Chciałabym pojechać do jakiegoś kraju , gdzie nic nie zostało zniszczone.
- Niewiele znajdziesz takich krajów, które nie byłyby zniszczone - odparł Graeber.
- Holandia..Może po wojnie będziemy mogli tam pojechać.Będziemy pili pili kakao i jedli biały chleb i dużo holenderskiego sera, a wieczorem przyglądali się łodziom.
- A może i tam nie będziemy mogli pojechać? - spytała.
- Chyba nie. Napadliśmy na Holandię bez uprzedzenia i zniszczyliśmy Rotterdam.Widziałem ruiny. Nie pozostał ani jeden cały dom.Trzydzieści tysięcy zabitych.Obawiam się, że nas i tam nie wpuszczą, Elżbieto.
Milczała przez jakiś czas.Potem uniosła nagle szklankę i cisnęła ją na podłogę. Szkło zabrzęczało i rozprysło się.
- Nigdzie nie możemy już jechać ! - krzyknęła - Po cóż więc marzymy! Nigdzie! Jesteśmy uwięzieni, odosobnieni i wyklęci!
Książkę przeczytałam we ramach wyzwań :
Ja również nie znam twórczości Remarque`a, ale nie wiem, kiedy do niej sięgnę. Chyba są jednak w naszym życiu etapy zainteresowań czytelniczych i granice percepcji tematów. Ja doszłam do takiego momentu, że po prostu nie mam już sił na czytanie "trudnych" książek, Książek o wojnie, o przemocy, o śmiertelnej chorobie. Jeśli mamy bagaż własnych traumatycznych doświadczeń, to raczej uciekamy o wchodzenia w taki świat z własnej woli.
OdpowiedzUsuńA możesz wyjaśnić, o co chodzi z tym "nawiedzaniem" postu?, czy to spam?
Remarque'a czyta się bardzo dobrze. Gorąco Ci polecam. Pisał nie tylko o wojnie, ale i te o wojnie są warte czytania.
UsuńWłaśnie chodzi o spam. Najpierw były spamowe komentarze. Zostały zablokowane, ale nadal codziennie były na ten post wejścia, których post zanotował ponad 700. To wyglądało na ustawiony automat. Mam jeszcze jeden taki post. I zastanawiam się czy to nie z Reunionu mi tak "ładowało", gdyż z niego było dużo wejść.
znowu literówka (jak ja tego nie lubię) - miało być "uciekamy od wchodzenia".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jeszcze raz ja :) - chciałam zobaczyć szczegóły wyzwania "Tydzień bez nowości", nacisnęłam banerek, a tu informacja, że tego bloga już nie ma.
UsuńTo wyzwanie zostało już kilka miesięcy temu zakończone.
UsuńRozumiem (tym bardziej, że to ponowna publikacja posta). Ale teraz nawet nie mamy szansy zapoznać się z przebiegiem wyzwania, jeśli bloga nie ma. Ja lubię zaglądać do wyzwań, w tym też do tych archiwalnych, bo zawsze coś ciekawego znajdę o książkach, trafię do nowych blogów.
UsuńTo wyzwanie prowadziła właścicielka bloga "Honorata i kot".
UsuńNiestety chyba miała w tym roku jakieś kłopoty z blogiem.Prawdopodobnie utraciła do niego dostęp i założyła blog od nowa.
Nawiedzany? Przez duchy? ;) Nie czytałam jeszcze Remarque'a, aż wstyd mi przyznać, czeka na półce...
OdpowiedzUsuńGdybyż to były duchy. Spam gorszy, gdyż denerwujący.
UsuńCzytaj Olu Remarque,a. Ja zaczęłam go czytać będą w waszym wieku. Warto!
Spam wywalaj bezlitośnie! :-P Uwielbiam Remarque, choć tej książki jeszcze nie czytałam. A Twoje wydanie ma piękną okładkę, nawet jeśli jej romantyzm to tylko pozór.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze, ale chyba czas się rozejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńWielbię "Łuk Triumfalny", innych książek pisarza jeszcze nie miałam okazji przeczytać :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Remarqua. Gdybym miała napisać, która z jego książek jest tą naj, nie potrafiłabym.
OdpowiedzUsuńPo poście, jaki o nim kiedyś napisałaś widać, że jest Twym ulubionym. Ja marzę sobie o jego biografii, ale niestety nie widzę jej nigdzie w sprzedaży.
UsuńZnalazłam, ale drogo. Nie ma jej w antykwariatach.
UsuńRemarque to jeden z tych autorów, których niestety znam słabo. Mam nadzieję, że wystarczy mi życia, by to nadrobić i od czasu do czasu między nowości wciskać też starszą, wartościową literaturę.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Na zachodzie bez zmian" i pamiętam, że wywarło na mnie duże wrażenie.
OdpowiedzUsuń"Na zachodzie bez zmian" ma drugą część. Ja ją mam, ale "Na zachodzie bez zmian" nie mam i muszę sobie ją nabyć.
UsuńNiestety nie znam tego autora, ale z ogromną chęcią bym go poznała! Z ogromną. A ta książka to zdecydowanie moje klimaty, bardzo lubię taką literaturę.
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale to jeden z TYCH autorów odkładanych ad calendas graecas...
OdpowiedzUsuńGorąco polecam. Wszystko co napisał warto przeczytać.
OdpowiedzUsuń