czwartek, 8 sierpnia 2013
Co posiadam z serii Nike.
Upał nadal rozstraja, a przetwory zabierają czas. Na etapie przetwarzania mam śliwy renklody.
Mamy jedną śliwę, która w tym roku obrodziła i nie mogę dopuścić do tego by się zmarnowały a więc smażę w piekarniku i jest mi jeszcze bardziej gorąco.
Ale to był tylko taki wstęp gwoli usprawiedliwienia, że chociaż czytam to nie udaje mi się szybciej pisać notek o przeczytanych książkach więc nadal są one jak rodzynki w cieście dla tych, którzy tych rodzynek nie lubią, jak dajmy na to moja córka. Czego ja nie potrafię pojąć, bo ja uwielbiam dawać dużo rodzynek choćby do babki wielkanocnej.
W związku z wyzwaniem u Agnieszki : "Czytamy serie wydawnicze" pokazywałam już trzy serie wydawnicze, z których jakieś książki mam w biblioteczce. A były to :
seria PIW - Artyści
seria REBIS - Salamandra
seria KiW - Koliber.
Dzisiaj kolejna a jest to seria tym razem wydawnictwa Czytelnik - Nike. Jak na razie nie mam wielu książek, gdyz tylko pięć, ale seria jest u mnie rozwojowa. A posiadam :
Łuk triumfalny - E.M. Remarque'a - przeczytany już dwukrotnie,
Siostry krzyżowe - A.Riemizowa - przeczytane, czekają na opinię,
Śniadanie u Tiffany'ego - T.Capote - przeczytane, czekają na opinię,
Owoce zimy - B.Clavela - plan na ten rok,
Utracona cześć Katarzyny Bloom - plan na ten rok.
Czego nam trzeba - duuuuużo wody.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale masz piękne książki z tej serii :) zazdroszczę szczególnie "Łuku triumfalnego" bo ja kiedyś niefartownie kupiłam w Świecie Książki z rażącym błędem w składzie - 100 stron pochodziło z innej powieści... Piekarnika współczuję.. A co do rodzynek, to mam jak Twoja córka - nie znoszę ich i najlepiej, żeby nigdzie ich nie dawać. Są za słodkie i psują smak każdego ciasta :)
OdpowiedzUsuńMiałaś pecha, ja u nich kupiłam sobie Ajurwedę i brak było końcowych stron akurat z przepisami na różne zdrowotne olejki itp.
Usuńhehe moje rodzeństwo też nie lubi rodzynek, a ja z tatą je uwielbiamy, szczególnie w serniku na zimno, ale mama ma na to rozwiązanie. Robi zawsze 2 porcje, jedna z rodzynkami a druga bez :)
OdpowiedzUsuńCo do przetworów zazdroszczę i nie. nie zazdroszczę, bo dodatkowy gorąc, a zazdroszczę, bo też zimą zjadłbym coś co przypomina mi lato i to jeszcze z własnego ogródka
Na temat serii się nie wypowiem bo akurat nie znam żadnej...
Piękne masz te serie, "Śniadanie u ..." mam w planach na ten rok, zobaczymy co mi z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńJa też nie mam zbyt wielu egzemplarzy tej serii.
OdpowiedzUsuńPs. Śliwki wyglądają smakowicie. ;)
na allegro można stare wydania nabyć za grosze.)
UsuńŻyczę udanych wojaży kulinarnych i obyśmy się nie stopiły... A stare książki są niezwykłe. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Od zawsze uwielbiałam książki z antykwriatu. Takie z "patyną" czasu.
UsuńŚliwki bardzo lubię, podobnie jak rodzynki:) Stare wydania książek są niesamowite. Mimo iż zniszczone chce się je dotykać i pieścić:)))
OdpowiedzUsuńNiecierpliwe czekam na recenzję Capote. :)
OdpowiedzUsuń