poniedziałek, 11 lutego 2013

Śmierć w Breslau - Marek Krajewski


"Śmierć w Breslau" to pierwsza z książek Marka Krajewskiego, których bohaterem jest pracujący w policji kryminalnej Wrocławia, w latach 30 - tych ubiegłego stulecia, Eberhard Mock. To również  moje pierwsze spotkanie z Markiem Krajewskim
źródło
, z wykształcenia filologiem klasycznym  i specjalistą w zakresie językoznawstwa łacińskiego,  byłym wykładowcą Uniwersytetu Wrocławskiego, a obecnie  autorem  kryminałów.
     Książka wydana przez Wydawnictwo Śląskie w 2006 roku pochodzi z mojego zbioru bibliotecznego. Jej okładka intryguje swym wyglądem doskonale wpisując  się  w tematykę tego kryminału. Znajdujemy na niej zachęcające do sięgnięcia po " Śmierć w Breslau"  informacje typu :"Lata trzydzieste we Wrocławiu: mroczny erotyzm, faszyzm, zbrodnie." czy też : "Śmierć w Breslau" łączy w sobie elementy "czarnego kryminału" i horroru." I to jest prawdą. W książce tej  mamy bowiem, jak w klasycznym czarnym kryminale, do czynienia z bardzo realistycznie, a nawet brutalnie ukazanym obrazem rzeczywistości lat 30 - tych  we Wrocławiu, a wynikających z dojścia do władzy Hitlera co sprawia, że sytuacja polityczna w mieście ulega pełnej grozy zmianie wraz z obejmowaniem stanowisk przez funkcjonariuszy SS i nikt czuć się bezpieczny nie może.  Realia te są  równie ważne, jak sama intryga kryminalna, gdyż mają zasadniczy wpływ na postępowanie głównego bohatera. Jej akcja zaś rozgrywa się w dwuznacznej atmosferze podejrzanych, a co za tym idzie niebezpiecznych  dzielnic miasta, domów uciech czy też  knajp, ale również  w rezydencjach zdegenerowanych arystokratów, jak i wysokich funkcjonariuszy partyjnych SA  i jest niezwykle zagmatwana oraz  mroczna.
     Główny bohater kryminału, Eberhard Mock, którego poznajemy już jako radcę kryminalnego, mającego chrapkę na stanowisko szefa policji kryminalnej we Wrocławiu, to człowiek nie wzbudzający sympatii. Mason, należący do jednej z trzech wrocławskich  lóż masońskich, co prawda świetny w swej pracy, ale obrzydliwy koniunkturalista kierujący się wyłącznie własnym interesem, a przy tym  pozbawiony skrupułów i nie gardzący  nie mającymi nic wspólnego z etyką metodami, które pozwalają mu  awansować. Bystry obserwator środowiska, w którym pracuje, a także w którym zażywa uciech,  zdobywa kompromitujące informacje o swoich współpracownikach, a także innych osobach, które w odpowiednim dla siebie momencie wykorzystuje w celach zawodowych czy też osobistych.I tak, oprócz wyników w pracy,  awans na radcę kryminalnego zdobywa  przy wydatnej pomocy zastosowanego szantażu, natomiast do awansu na szefa policji pomaga mu   prowadzone i zakończone z budzącym wątpliwości  rezultatem  w maju 1933 roku śledztwo w sprawie zgwałconej i w sposób makabryczny zamordowanej córki jednego z jego znajomych, należącego do tej samej loży, masona, barona von der Maltena.
     Śledztwo to,  wznowione w  lipcu 1934 przez  sprowadzonego,  przez barona - z Berlina,   Herberta Anwaldta,   stanowi główną kanwę kryminału. Herbert Anwaldt to równie mało sympatyczna choć intrygująca  postać. Wychowany w sierocińcu, obsesyjnie bojący się wszelakiego robactwa i nadużywający alkoholu, ale będący świetnym policjantem kryminalnym  okazuje się być nieślubnym synem von der Maltena, a co za tym idzie narażonym również  na zemstę dziwnej sekty jezydów, której się kiedyś naraził prapraprzodek Maltenów, a  której jak wspólnie z Mockiem odkryli padła jego przyrodnia siostra.
      Oprócz obydwu prowadzących śledztwo przez kryminał przewija się cała plejada świetnie nakreślonych  postaci, mniej lub bardziej zdegenerowanych, zarówno mężczyzn, jak i kobiet, jak to w półświatku bywa. To sprawia, że powieść posiada specyficzną, mroczną  nie pozbawioną  grozy atmosferę.

    Dużym walorem książki jest przedwojenny Wrocław ze swoim dekadenckim klimatem okresu międzywojennego, po którego wielu  ulicach czytelnik wędruje wraz  z jeżdżącym swym adlerem Mockiem,  a także  rozgrywająca się w dużym tempie akcja, która wciąga i  zaskakuje częstymi zwrotami by w końcu  zadziwić niespodziewanym sposobem rozwiązania  intrygi kryminalnej - dopiero w roku 1951.


     "Śmierć w Breslau " Marka Krajewskiego to świetny, błyskotliwy  kryminał w swoim gatunku. Posiada wciągającą intrygę, której rozwikłaniem zajmuje  się wprawdzie nie wzbudzający sympatii, zgorzkniały i pozbawiony zasad moralnych  osobnik, który jednak mimo wszystko robi to w sposób inteligentny chociaż  często  brutalny, a nawet niezgodny z prawem. Zadziwiająca jest jego niebywała umiejętność adaptacji  do politycznych zmian, jakie zachodzą w latach 1933 do 1951, w jakich osadzona jest akcja książki, by móc realizować zamierzone cele co dodatkowo sprawia, że kryminał jest dla czytelnika atrakcyjny.


     Czytałam  tę książkę Marka Krajewskiego z dużym zainteresowaniem toteż z  przyjemnością sięgnę po kolejne książki opowiadające o Eberhardzie Mocku, które na to czekają na półce mojej biblioteczki.


 


"Śmierć w Breslau" przeczytałam w ramach  wyzwań czytelniczych :






Baza recenzji ZwB.

15 komentarzy:

  1. Dosyc dlugo zbieralam cala serie, ale juz mam i moge czytac:) Ciekawe, czy podziele Twoja opinie. Seria o Lwowie podobala mi sie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam kilka recenzji i były różne. Nie wszystkim odpowiada przede wszystkim osoba Mocka.Większość czytających lubi bohaterów, którzy wzbudzają sympatię, a Mock, chociaż jest bardzo ciekawie prowadzoną postacią do takich niestety nie należy.Ale to jest jednak bohater czarnego kryminału i odbierając książkę jako całość uważam, że jest interesująca i warta jest czytania. A poza tym taki styl pisania, jaki prezentuje Krajewski mi osobiście odpowiada.)

      Usuń
  2. Książki Krajewskiego jak dla mnie epatują wprost złem... niemniej jednak świetnie się je czyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale myślę, że tego zła musiało jednak również i w tamtych czasach w środowiskach, o których pisze być dużo. I czyta się go świetnie.)

      Usuń
  3. Krajewski faktycznie warsztat formalny ma bez zarzutu. Podoba mi się jego pióro, ale niestety nigdy nie zdołał mnie porwać na tyle, bym zaraz po jednej jego powieści brał się za drugą. Śmierć w Breslau też mnie do końca nie przekonała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pewno też nie od razu po nie sięgnę choćby z powodów czasowych i planów wobec innych książek, ale ciekawi mnie jakie sprawy i jak Mock rozwiązywał w kolejnych książkach.)

      Usuń
    2. :) Ja też nie wykluczam, że mi się jeszcze kiedyś przytrafi :)

      Usuń
  4. Jeszcze nie czytałem książek Krajewskiego, ale trzeba będzie to nadrobić... W końcu sam jestem Wrocławianinem ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znakomity powód. Ciekawa bardzo byłabym recenzji i tego jak odebrałbyś tamten Wrocław z niemieckimi nazwami ulic. Dla mnie samej było to dziwne doświadczenie.)

      Usuń
  5. Ja tam Krajewskiego lubię, choć cykl lwowski trochę bardziej mi się podoba. I jakby na to nie patrzeć, to jeden z bardzo nielicznych polskich kryminalistów, których doceniono za Odrą - wyszło już sześć (!) jego książek:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero zaczynam go poznawać i po tej książce wiem, że będę czytać więcej. )

      Usuń
  6. Nie czytałam nic Krajewskiego, ale czuję, że to błąd, więc mam wielką ochotę nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale dużo wyzwań przy tej recenzji :) Recenzja mi się podoba, zawiera inne informacje niż ja zawarłam w swojej. Tylko wg mnie zdradza odrobinkę za dużo, bo wskazujesz to, co jest dużym plusem podczas czytania - mocny element zaskoczenia z Anwaldtem.Co prawda sam początem nieco nakierowuje, ale jednak zaskoczenie podczas czytania podnosi jej ocenę. Czasami jednak trudno jest fajnie i zachęcająco coś opisać, gdy tak trudno ominąć ważne wątki i trzeba myśleć o niezdradzaniu za wiele. Zawsze mam z tym problem przy sagach, trylogiach itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W trakcie pisania zastanawiałam się czy ujawnić Anwaldta, czy tez nie. Ale trudno było się oprzeć.
      Krajewski w książce zaskakiwał jednak nie raz.

      Usuń
  8. Genialna książka :) Nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po inne tego autora! Polecam! I zapraszam na http://sto65cm.blog.pl/ - tam kilka słów ode mnie na temat książki :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.