środa, 12 sierpnia 2015

O książkach, w których też upał i filmie, który z pewnością na upał jest doskonały.....




                Upał daje w kość, wyjaławia mi mózg i pozbawia chęci do czynienia czegokolwiek więc tak tylko gdzieś zaglądam, kukam,  do niczego nie mogąc się przymusić. Może dopiero późnym popołudniem zrobi się lepiej. I wtedy powrócę do przetworów, które akurat mam na tapecie.
Patrzyłam za książkami, których akcja dzieje się w czasie upału.
Poza trylogią Katarzyny Zyskowskiej - Ignaciak traktującą o upalnych latach poszczególnych bohaterek książek, o których już wiele na blogach było znalazłam tylko trzy,  a są nimi :








Jest lipiec 1976 roku. Londyn ogarnęła fala upałów. Nie padało od miesięcy, w ogrodach roi się od mszyc, wodę bierze się z hydrantów, a Robert Riordan oznajmia swojej żonie Gretcie, że idzie za róg kupić gazetę. Już nie wraca.
Poszukiwania Roberta sprowadzają z powrotem do domu dzieci Gretty: dwie córki, których wzajemne relacje zostały zerwane, i syna, który przeżywa poważny kryzys małżeński. Każdy ma inny pomysł co do miejsca pobytu ojca. A nikt nie podejrzewa, że matka może znać powód, którego nawet teraz nie może wyjawić.








Nowojorski potentat nieruchomości zostaje znaleziony martwy na chodniku na Manhattanie. Z napaści cudem uchodzi z życiem jego młoda żona z przeszłością. Gangsterzy i magnaci, z których każdy miał motyw do popełnienia zbrodni, podają fałszywe alibi. I wtedy, w duszącym uścisku rekordowej fali upałów, dochodzi do jeszcze jednego szokującego morderstwa, powodującego nagły zwrot w pełnej napięcia podróży do mrocznych sekretów świata możnych. Sekretów, które okażą się śmiertelne. Sekretów, które leżą ukryte w ciemnościach, dopóki pewna nowojorska policjantka nie wydobędzie ich na światło dzienne.









Żona urzędnika administracji brytyjskiej w Indiach – piękna, rozpieszczona i znudzona Olivia – ucieka z hinduskim księciem, wzbudzając tym oburzenie angielskiej społeczności, zamieszkałej w małym, prowincjonalnym Satipurze. Pięćdziesiąt lat później wnuczka porzuconego przez Olivię męża przybywa do kraju słonecznego żaru, pustynnego pyłu i nędzy bazarów, aby odkryć kulisy dawnych wydarzeń.







Natomiast dla ochłody polecam film z Susane Sarandon w roli głównej pt. "I będę żyć". Akcja tego niezwykle  interesującego i trzymającego w napięciu oraz pełnego dramatyzmu, ale nie tylko filmu dzieje się na Antarktydzie wśród polarników a więc patrzymy na dużo śniegu, lodu i ogólnie jest ziąb. A poza tym kto lubi Susane Sarandon tak jak ja to z przyjemnością zobaczy ją w roli badaczki polarnej Jerri Nielsen, która przeprowadza na sobie nowotworową chemioterapię konsultując się z lekarzami za pośrednictwem internetu. Zgadzam się z tymi co komentowali na Filmwebie, że to jest prawdziwe kino. Warto poświęcić te dwie godziny....polecam. Chyba i ja film sobie powtórzę...dla ochłody ....


 


      Czytając komentarze na Filmwebie dowiedziałam się, że nieżyjąca już niestety, bo zmarła w 2009 roku polarniczka opowiedziała swą dramatyczną historię w książce po tym samym tytułem a więc film powstał na jej podstawie. A zatem mnie teraz pozostaje jeszcze przeczytać tę książkę, o której ci którzy ją przeczytali wypowiadają się w superlatywach.


______________________

Zdjęcia okładek i opisy książek pochodzą ze stron :
 Selkar.pl
Matras.pl 
Zdjęcie plakatu pochodzi ze strony Filmweb 
Zdjęcie okładki książki ze strony Lubimy czytać.pl 

22 komentarze:

  1. Mnie też upały już dają się we znaki. I pożyczyłam sobie dziś 2 książki, których akcja dzieje się w zimie - tak dla ochłody :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, że te upały potrafią człowieka wykończyć. Do niczego nie ma się chęci i nawet na czytaniu trudno się skupić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też upał daje się we znaki. Nie mam sił, a dzisiejszą porcję przetworów z ogórków, robiłam na ostatnim tchnieniu. W takim sezonie nie mam ochoty na "upalne" książki, za to chętnie obejrzę sobie "Krainę Lodu" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że takie "upalne" książki lepiej czytać w zimie ....

      Usuń
  4. ,,Zalecenia na wypadek upałów" mnie zaciekawiła, chętnie przeczytam tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaintrygowała mnie książka "W upale i kurzu", jednak zostawię ja sobie na mroźny wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka "Zalecenia na wypadek upałów" bardzo mnie zaintrygowała. teraz to nawet wieczorami trudno z przetworami działać w kuchni, a wszędzie tyle owocowych i warzywnych dobrodziejstw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie się wydaje, że to powinna być ciekawa lektura....

      Usuń
  7. Mam to samo... Źle znoszę upały. Wydaje mi się, że komórki mi się sklejają i nie potrafię sklecić nawet przyzwoitego komentarza, a co dopiero pisać recenzję... Ależ skrajny post u Ciebie. Od żaru tropików wprost w trzeszczący mróz...Cóż za skrajności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już idzie ochłodzenie więc zaczniemy lepiej myśleć....

      Usuń
  8. Też bardzo lubię Susan Sarandon, spróbuję znaleźć film, bo też mam problemy z czytaniem.
    Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niecierpliwie czekam na jesień :)
    Maggie O'Farrell jest ponoć jedną z ciekawszych brytyjskich pisarek - planuję przeczytać "Zalecenia.." oraz "Zniknięcie Esme Lennox".
    pozdrawiam
    tommy z Samotni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo, bo idzie zmiana pogodowa. Miejmy nadzieję, że jesień będzie długo złota zanim odda pałeczkę zimie.
      Cieszę się, że mam tak zwanego nosa.....bo nie znam pisarki a książka tak jakoś naturalnie mi podeszła...
      I ja pozdrawiam...

      Usuń
  10. "Falę upału" mam i czytałam. Oj było tam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie lubiłam upałów, ale jakoś dawałam sobie z nimi radę, tegoroczne wykończyły mnie, czekam na chłodne dni.

    OdpowiedzUsuń
  12. Film muszę obejrzeć, a tytuły i opisy niektórych książek też mnie zainteresowały :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.