wtorek, 19 lutego 2013

"Pra - O rodzinie Iwaszkiewiczów" - Ludwika Włodek.)


      Właśnie  skończyłam czytać  świetną  książkę, a jest nią Opowieść prawnuczki Jarosława Iwaszkiewicza, Ludwiki Włodek, zatytułowana "Pra - O rodzinie Iwaszkiewiczów"



     Jarosława Iwaszkiewicza, pisarza,  poznałam oczywiście w liceum  czytając jako lekturę jego "Sławę i chwałę". Już nie pamiętam , gdyż było to w końcówce lat 60-tych ubiegłego stulecia czy była obowiązkową czy nadobowiązkową lekturą, ale pamiętam, że czytałam ją z dużym zainteresowaniem. Może uda mi się do niej jeszcze wrócić. A poza tym jeszcze z kilku opowiadań, między innymi tych zekranizowanych, jak "Brzezina" czy "Panny z Wilka". Poezji raczej nie znam, gdyż bliższa mi jest proza niż poezja.Z pewnością wówczas i jego życiorys był mi znany, ale po tylu latach zatarł mi się w pamięci. Ogólnie rzecz biorąc oprócz tego, że pamiętam go jako pisarza  w mojej świadomości istniał do tej pory jeszcze jako wieloletni  prezes  Związku Literatów Polskich.


        Bardzo lubię książki biograficzne, szczególnie, gdy ich bohaterami są znane i wybitne osoby toteż z dużym zainteresowaniem przystąpiłam do czytania " Pra", którą zdobyłam dzięki blogowej wypożyczalni zorganizowanej przez przynadziei, właściciela bloga Notatnik kulturalny, a za pośrednictwem Agnieszki, która ją wcześniej przeczytała, ciesząc się, że poznam go również jako  człowieka - zwykłego, czy też niezwykłego.

          
      Biorąc po raz pierwszy książkę do ręki nawet nie spodziewałam się, że dostarczy mi  tak niezwykle szerokiej wiedzy nie tylko o rodzinie Iwaszkiewiczów i skoligaconych z nią rodzinach, ale również o epoce, w której żyła, a był to przełom dwu stuleci.

   Ludwika Włodek wykonała znakomitą pracę,  przedstawiając  historię swojego pradziadka Jarosława i jego długotrwałego małżeństwa z Anną Lilpop


Przeprowadzka na Stawisko (rok 1928)

na tle licznej rodziny bliższej i dalszej, która  mieszkała stale lub pomieszkiwała z nimi razem w Stawisku, gdzie dom otwarty był dla wszystkich, a na utrzymanie, którego zarabiał wyłącznie on sam,  dając tym samym czytelnikowi do rąk bardzo zajmującą lekturę.


źródło
       Dzięki książce poznajemy ukraiński  rodowód  Jarosława Iwaszkiewicza, który wyjeżdżając w 1918 roku do Polski uniknął ciężkiego  losu swojego starszego brata Bolesława i jego rodziny, którego dopiero w 1943 roku udało się mu ściągnąć do Polski. Na podstawie cytowanych przez autorkę wspomnień poszczególnych, żyjących członków rodziny, listów samego pisarza, czy też jego żony, jak  też zapisów, jakie sam pisarz robił w swych dziennikach dowiadujemy  się czym się parał oprócz pisarstwa,  jakim był mężem, ojcem i dziadkiem, a także pradziadkiem, ale również tego jak głęboko był przywiązany do swoich trzech sióstr i jaką miał cierpliwość, i jakim staraniem  otaczał  wszystkie kobiety, seniorki, które mieszkały w Stawisku włącznie z teściową, która opuszczając swą córkę, a jego żonę Hanię, w dzieciństwie, być może nawet na to nie zasłużyła. I trzeba tu przyznać, że stwierdzenie  przez, przytoczonego w książce, Tomasza Łubieńskiego, iż  "Iwaszkiewicz to prawdziwy Family Man" niezwykle trafnie określało jego osobowość.

       Ludwika Włodek nie pomija w swej książce homoseksualnych skłonności pradziadka, skoro sam pisze o tym w swoich dziennikach nie musi tego faktu ukrywać. Wydawać by się mogło dziwnym, że mimo to małżeństwo jej pradziadków przetrwało, aż 55 lat,

źródło
chociaż Anna Iwaszkiewiczowa bardzo religijna, aż bigoteryjnie,   bezprzecznie  cierpiała wiedząc o kochankach męża, o czym świadczyć może  załamanie nerwowe, jakie przeżyła trafiając na leczenie do Tworek. W książce Ludwiki Włodek  otrzymujemy jednak  na tę wątpliwość odpowiedź, gdyż z jej kart wynika, że Iwaszkiewiczowie, którzy przezwyciężyli niechęć rodziny Lilpopów dla swego małżeństwa,  przez całe swoje życie małżeńskie  głęboko się kochali i szanowali mimo również różnic charakterologicznych czy światopoglądowych, które doprowadzały do gwałtownych sprzeczek, o które nie trudno było w sytuacji gdy prowadzono tak otwarty dom, a Anna Iwaszkiewiczowa, osoba delikatna, intelektualistka nie potrafiła  nim właściwie zarządzać zdając się w tym na służbę.

    Żona, jak wynika z tego co pisze o nich prawnuczka, była jedyną osobą, z którą Jarosław Iwaszkiewicz rozmawiał o o swych politycznych wyborach, o swym udziale w życiu publicznym i bywaniu na salonach w latach 50-tych, które sprawiało, że był poddawany ostrej krytyce  w  środowisku literackim i nie tylko, a  śmierć  jej pozbawiła go sensu życia. Niedługo po pogrzebie odbył jeszcze z córką Teresą  ostatnią  podróż do Paryża, w  którym wielokrotnie bywając z żoną byli, jak sam pisze o tym w Dziennikach, bardzo szczęśliwi, gdyż tam Anna odrywając się  od domowych trosk i kłopotów bardziej rozprężona poświęcała mu więcej  czasu i nie zanudzała  sprawami domowymi, i tam bywali  ze sobą znów tak blisko, jak w pierwszych latach swej znajomości. Po powrocie z Paryża niedługo zmarł w szpitalu do, którego trafił na operację. 

       
      Ludwika Włodek w "Pra" wykorzystując wspomnienia swych najbliższych  opisuje szczerze i szeroko, a przy tym  niezwykle zajmująco,  całą swą rodzinę z jej zaletami i wadami, przytaczając różne ciekawe historyjki, czy też anegdoty  lub plotki ubarwiając w ten sposób swą "Opowieść prawnuczki Jarosława".


źródło
    Odrębny rozdział prawnuczka Jarosława poświęca  zwierzętom na Stawisku, a szczególnie psom swojego pradziadka, do których był ogromnie przywiązany, i których odchodzenie było dla niego niepowetowaną stratą.
        Książkę czytałam wręcz zachłannie,  z dużą przyjemnością,   przy okazji oglądając z zainteresowaniem całe mnóstwo fotografii dokumentujących różne chwile i sytuacje z życia rodu Iwaszkiewiczów. 

         Jedynym co sprawia, że ta  łatwo i szybko czytająca się książka zmusza do powrotów do wcześniej czytanych treści jest ogrom  przewijających się przez nią osób, a więc i nazwisk, które trudno od razu zapamiętać.Niewiarygodne, jak liczne były rodziny polskie jeszcze na początku ubiegłego stulecia, to były prawdziwe rody,  co niestety odchodzi już w zapomnienie.









Książkę tę przeczytałam w ramach wyzwania 





Książkę możesz nabyć  w Selkar.pl

23 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Miałam go podesłać, a teraz jest mi potrzebny adres tej osoby, która na książkę czeka.)

      Usuń
    2. Bardzo chciałabym przeczytać, gdyby była taka możliwość!

      Usuń
    3. Olu zapisz się u przynadziei na książkę.)

      Usuń
    4. Dziękuję za informację:)

      Usuń
  2. Ogromnie Ci zazdroszcze, ze moglas przeczytac "Pra". Mam nadzieje, ze kiedys rowniez przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym ja mieć na własność, może kiedyś uda sie ją taniej nabyć.)

      Usuń
  3. Prawie rok temu czytałam Pra. Książka zachwyciła mnie niesamowicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę śmiało rzec, że mnie też.)

      Usuń
    2. I Stawisko, które stało się dzięki Iwaszkiewiczom i wszystkim, którzy się przez nie przewinęli wielką legendą.)

      Usuń
  4. wszystkim którzy są zainteresowani książką przypominam - wystarczy się ustawić w kolejce w akcji podaj książkę dalej (u mnie na blogu) i do każdego prędzej czy później dotrze :) Następna jest chyba Kasia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam do Kasi by podała adres.
      Po raz pierwszy mi się zdarzyło by tak szybko napisać o przeczytanej książce, więc mogę szybko wysłać.)

      Usuń
  5. Faktycznie rokuje na świetną książkę. Kiedy to wszystko czytać? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyta się ją bardzo szybko, gdyż ma duży druk, a poza tym wciąga ta cała historia, którą interesująco podała Ludwika Włodek.)

      Usuń
  6. Pewnie by mi się podobała. I jakoś ciągnie mnie do Stawiska. Może ktoś, kto ma bliżej, opisze nam kiedyś i "opstryka". Wiem, że można wyguglować, ale nie ma to jak relacje naocznych świadków, na dodatek moli książkowych. Zazdroszczę lektury:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja to się chyba w tym roku 'zaiwaszkiewiczuje' na śmierć. Bo właśnie zamówiłam sobie trzeci tom jego dzienników i kolejny Wspomnienia jego żony Anny, mam Pra już na półce, a do tego koleżanka dowiozła mi z kraju Biografię Iwaszkiewicza wydaną niedawno (dopiero tom pierwszy), autorstwa Romaniuka. Bardzo mnie interesuje ta postać. Nie wiem, czy ja to wszystko na raz, może wezmę się po kolei za materiał o nim, ale na pewno zaliczę wszstko.
    Sławę i chwałę czytałam całkiem niedawno, jakieś 12 lat temu, strasznie mi się podobała. Serial też. Widziałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz mam ochotę na dzienniki jego i również na wspomnienia jego żony. To musi być pasjonująca lektura.
      Mam sporo pozycji z wydanych przez Czytelnika w 1980 Dzieł Iwaszkiewicza, a w nich również Sławę i chwałę, którą mam ochotę jeszcze raz przeczytać, tylko czas, czas, jego brak. Ale w zasadzie lepiej czytać Iwaszkiewicza niż nowości, których teraz jest mnóstwo, a co do których mam mieszane uczucia.)

      Usuń
    2. też tak się ostatnio zastanawiałam, ze daję się wciągać w te gonitwy za nowościami, a one nie zawsze warte uwagi. Ten Romaniuk ma świetne recenzje, podobno rewelacyjny, choć drogi

      Usuń
    3. Mnie jako osobę w zaawansowanym wieku, która już nie ma tylu lat czytania przed sobą co te wszystkie licealistki i studentki prowadzące blogi przeraża ogrom nowości i w zasadzie przeglądając blogi szukam dobrej literatury, a ta niestety została napisana w XX wieku i wcześniej. Obecnie cenne są owszem, ale wszelakiego rodzaju biografie i wspomnienia, które w tamtych latach nie były wydawane.)

      Usuń
  8. A czytałaś "Dzienniki" Iwaszkiewicza? Genialna lektura :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero mam w planie, ale już sie na nie cieszę.)

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.