wrzosowisko koło Dublina / zdj. mojego syna / |
Dzisiaj jeden wiersz i jego trzy różne tłumaczenia :
I never saw a Moor --
I never saw the Sea --
Yet know I how the Heather looks
And what a Billow be.
I never spoke with God
Nor visited in Heaven --
Yet certain am I of the spot
As if the Checks were given -- Emilly Dickinson
Nigdy nie widziałam wrzosowisk -
I morza nie zobaczę -
Lecz wiem ja wygląda wrzos
I jak się toczą grzywacze -
Nigdy nie mówiłam z Bogiem -
Ani w niebie mój krok nie stanął -
A przecież pewna jestem drogi -
Jakby mi mapę dano -
tłum. Ludmiła Marjańska
Nie widziałam nigdy Wrzosowiska –
Nie widziałam nigdy Oceanu –
A wiem, jak Wrzos wygląda – z bliska –
I czym jest Grzmot Bałwanów.
Nie rozmawiałam z Bogiem –
Nie bywałam w Zaświatach –
A przecież znam do Nieba drogę,
Jakby istniała Mapa –
tłum. Stanisław Barańczak
Nie widziałam nigdy Oceanu –
A wiem, jak Wrzos wygląda – z bliska –
I czym jest Grzmot Bałwanów.
Nie rozmawiałam z Bogiem –
Nie bywałam w Zaświatach –
A przecież znam do Nieba drogę,
Jakby istniała Mapa –
tłum. Stanisław Barańczak
Nie widziałam nigdy wrzosowisk
ani morskich przestrzeni...
Cóż stąd! Wiem, jak wygląda wrzos
i jak fala się mieni.
Nigdym nie rozmawiała z Bogiem,
nie odwiedzałam raju,
a żywię taką pewność
jak ci, co mapy mają.
tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna
ani morskich przestrzeni...
Cóż stąd! Wiem, jak wygląda wrzos
i jak fala się mieni.
Nigdym nie rozmawiała z Bogiem,
nie odwiedzałam raju,
a żywię taką pewność
jak ci, co mapy mają.
tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna
A to już wrzosy w naszym ogrodzie...a raczej wrzośce.
Wspaniałe połaczenie poezji z fotografią :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że taka forma postów, którą lubię bardzo spodobała Ci się.
UsuńNawet nie wiedzialam, ze jeden wiersz moze byc tyle razy tlumaczony. Najbardziej podoba mi sie tlumaczenie Illakowiczowny:) Milego dnia:)
OdpowiedzUsuńKażdy poeta i tłumacz ma inne podejście do tłumaczonej materii i to jest kapitalne.
UsuńJa też się skłaniam ku Iłłakowiczównie.....
Nawzajem Kamillo.
Najbardziej podoba mi się tłumaczenie Barańczaka, a od wrzosów oczu nie mogę oderwać:)
OdpowiedzUsuńWrzosy mają w sobie szczególny urok...oczywiście najpiękniejsze są te w naturze, ale i te ogrodowe ładnie się prezentują.
UsuńA tłumaczenie Barańczaka ładne, ale druga jego część moim zdaniem dla mnie lepiej brzmi w tłumaczeniach pań. Wydaje mi się, że językowo bardziej odpowiadają okresowi, w którym Dickinson go napisała.
Piękny post i poezja i zdjęcia, z chęcią przeczytałabym jeszcze więcej.:))
OdpowiedzUsuńBędą inne następnym razem, bo teraz nie mam zbytnio ani czas, ani głowy do pisania czegoś obszerniejszego. A posty z poezją pozwalają blogowi żyć....a przy okazji ja się do niej przekonuję, przynajmniej do tej, która do mnie przemawia.
UsuńPrzywołujesz mój ulubiony wiersz Emily Dickinson :) Tłumaczenie Ludmiły Marjańskiej lubię najbardziej. C&T wydało nawet tom wierszy Dickinson właśnie w przekładzie pani Ludmiły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
tommy z samotni
Zaglądając w internet natrafiłam na Twój post również i muszę przyznać, że mnie troszkę zaskoczył.
UsuńDo mnie faktycznie bardziej trafiają przekłady obu poetek...szczególnie jeżeli chodzi o drugą część wiersza....
Miło mi bardzo, że do mnie zaglądasz ....
A dlaczego zaskoczył ?
Usuńtommy
Może dlatego, że znam Cię od strony postów głównie o kryminałach.
UsuńMuszę przejrzeć Twój blog...koniecznie. Bo się okazuje być coraz bardziej interesujący.
Nie samymi kryminałami człowiek żyje.. odrobinę poezji znajdziesz też u mnie na www.ogrodmuzyki.blox.pl . Od czasu do czasu jakiś wiersz się pojawia..
OdpowiedzUsuńtommy
Z przyjemnością odnotowałam tamten Twój blog.
UsuńBędę zaglądać.
Wiersz niezwykle obrazowy i melancholijny... Piękny :) Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńTo prawda Jadziu, co napisałaś.
UsuńI ja Cie pozdrawiam....
Najbardziej chyba Iłłakiewiczówna mi się podoba. potem Barańczak :)
OdpowiedzUsuńJa daję fory obu poetkom....
UsuńWszystkie trzy tłumaczenia piękne, ale chyba najbardziej podoba mi się ostatnie... W ogóle piękny wiersz, o którego istnieniu nie miałam pojęcia :)
OdpowiedzUsuńSama nie jestem wielką miłośniczka poezji i dlatego mnie cieszy bardzo, gdy do swoich zdjęć znajdę coś mi nieznanego. Tak jak było tym razem.
UsuńJa podzielam zdanie Czarnego Expresso: najlepsza jest Iłłakowiczówna, a potem Barańczak.
OdpowiedzUsuńBarańczak jak dla mnie ma zbyt współczesny język, dlatego jestem za tłumaczeniem poetek...
UsuńW sumie - prawda.
UsuńSkojarzyło mi się: widziałam wrzosowisko jadąc PKP Intersity z Opola do Szczecina na poboczu. Pole wrzosów, piękne. Oczywiście skojarzyło mi się z 'Wichrowymi Wzgórzami' ;)
OdpowiedzUsuńWrzosowiska spotyka się i w naszych lasach oczywiście, ale nie w takich połaciach jak na Wyspach.
UsuńMnie najbardziej wrzosowiska kojarzą się z "Powrotem na wrzosowiska" Hardye'go.
Ale występują one również w "Dziwnych losach Jane Eyre".
Lubię Jane Eyre, bo była inteligentna i rozsądna.
UsuńNajlepsze tłumaczenie S. Barańczaka. A Twoje wrzody są prześliczne. Masz oko do robienia zdjęć przyrodzie! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że moje zdjęcia Ci się Marto podobają.
Usuń