niedziela, 7 lutego 2016
"Poprawianie katlei, to będzie wykład o poprawianiu katlei........fragment opowiadania "Pod murem" Włodzimierza Odojewskiego.
Właśnie skończyłam czytać
W książce tej pt. " W stepie, ostach i burzanie i inne opowiadania" zawarto kilka opowiadań Włodzimierza Odojewskiego traktujących w poruszający sposób o dramatycznych losach Polaków przebywających na terenach ZSRR po 1939 roku. Te opowiadania o uwłaczających godności ludzkiej warunkach pobytu i niewolniczej pracy, o poniżającym do granic wytrzymałości, nieludzkim, traktowaniu przesiedleńców oraz jeńców wojennych, poraziły mnie swą wymową wpędzając w nastrój przygnębienia, ale równocześnie przybliżyły mi ogrom tego strasznego zła jakiego nasi rodacy tam, na wschodzie doświadczali.
Bohaterem a zarazem narratorem jednego z opowiadań o tytule "Pod murem" jest jeniec obozu jenieckiego Starobielsk I, malarz, którego myśli, w czasie słuchania wiadomości płynących z głośnika na słupie, biegną ku Proustowi :
"Jednakże uwaga chudego malarza natychmiast wyłącza się jak automat i , sam zaskoczony, raptem myśli o Pruście. Dlaczego o Prouście? - odtrąca tamte myśli nowa myśl. Aha, C. chciał, żebym zrobił wykład o Prouście, o jego problematyce miłosnej. Mój Boże, właśnie miłosnej?, myśli i przypomina sobie nagle, jak Swann w rozmowie z Odettą nalega, aby dowiedzieć się, czy katleje mają zapach, czy nie: "Doprawdy, nie robi to pani przykrości" A jeśli je powącham - aby się przekonać, czy pachną, czy też nie? Nigdy ich nie wąchałem, czy można? Niech pani powie szczerze?...Wolno spróbować, czy nie pachną bardziej od tamtych?"[*]
"Wraca. Mżawka ustała, chwyta przymrozek, wiatr jest ostrzejszy. Przenikając szynel, ściska lodowatymi kleszczami. Wstrząsają nim dreszcze. Kiedy wsuwa się do sieni, ogarnia go ona znowu całego swą piwniczna wonią, która kiedy tylko otwiera drzwi do sali służącej im ostatnio za kwaterę, wchodząc między prycze, stęża się i gęstnieje zatęchłym zapachem niedopranej bielizny, niedomytych ciał, nędzy, głodu i upadku. A choć jeszcze niektórzy nie śpią, ale siedząc w pobliżu światła, obierają odzież z robactwa albo rozmawiają, i widzi skierowane ku sobie pytające spojrzenia, nie mówi nic, bo jego płuca dławią się z braku powietrza. Rzuca się na swoją pryczę pomiędzy tam leżącymi i okrywa połą szynela głowę, wciąż oddychając z wysiłkiem, upokorzony ta wonią do głębi, gdyż jest to i jego woń, teraz tylko wyraźniejsza. Potem, uświadamiając sobie, że to woń ludzi, którzy jak i on sam nie żyją już wśród żywych, będąca jak gdyby zwiastunem grobu, stara się jak najprędzej oddalić z tego miejsca i przez chwilę jeszcze z przymusem słucha odzywających się w pobliżu na pryczach głosów, choć wie, że oddalając się, już nie może ich zrozumieć. I na przekór temu drugiemu "ja" w sobie i sytuacji, w jakiej się znajduje, myśli : Poprawianie katlei, to będzie wykład o poprawianiu katlei. I znowu z dna pamięci zaczyna płynąć strumieniem tamta proza Prousta, przynosząc obrazy zamglone, lecz fascynujące, i myśli : Kwiat, tak, kwiat właśnie symbolizuje tam miłość fizyczną we wzajemnych związkach dwu różnych par : Swanna i Odetty oraz barona de Charlus i Jupiena; miłość tych dwu par nie jest uczuciem doskonałym; miłość Swanna jest zawsze przyćmiona wątpliwościami i zazdrością, toteż Swannowi nigdy nie uda się zdobyć psychicznej władzy nad Odettą; Charlusa i Jupiena łączy miłość inwertystów, a więc miłość jałowa; stąd oryginalne wyrażenie "kochać katleję", używane przez Swanna zamiast "kochać się", i wizyta trzmiela u orchidei, służąca wytłumaczeniu stosunków między Charlusem i Jupienem...
Teraz znów jest w nim spokój, prawie cisza, myśl pracuje niespiesznie, równomiernie, niemal chłodno, dobywając na powierzchnię świadomości fakty, detale, sądy, o których zdawało mu się, że nie ma pojęcia, a przecież były gdzieś w zwojach mózgowych, zmagazynowane przez lata, dobrze zakodowane, i teraz wiążą się w organiczną całość : Proust wybiera kwiat dla symbolizowania aktu miłosnego, w którym Swann wyobraża sobie możliwość posiadania Odetty; kwiat to niezwykle rzadki, bo Swann myśli, że tylko on pozyskał jej względy; rzadkość tego kwiatu podkreśla jeszcze to, że spełnienie pragnienia następuje po długim, rozpaczliwym poszukiwaniu Odetty; wszystkie perypetie tego poszukiwania są opisane i pozwalają nam wyobrazić sobie człowieka ginącego z pożądania; to wszystko służy przygotowaniu nas do nadchodzącej chwili, w której Swann posiądzie Odettę, ale opisu tej chwili nie znajdujemy, gdyż jak mówi autor, jest to chwila, " w której zresztą nie posiada się nic"; nie akt więc miłosny jest najważniejszy w stosunku Odetty i Swanna, lecz właśnie cały rytuał, którym Swann go otacza, rytuał, który ma uczynić ten akt czymś bardziej zmysłowym, czułym, tajemniczym i egzotycznym, tak jak kwiatki katlei, że " posiadanie tej kobiety wyłoni się z szerokich płatków lila..."
Aż w końcu ten odzyskany w ten sposób spokój pozwala mu powrócić do rzeczywistości sali, do stężonym mrokiem okrytych prycz, do skulonych pod derkami i płaszczami ciał spowitych szczelnie we własne ścinające się lodowato w powietrzu oddechy, w chrapanie, kaszel, jęki, westchnienia, w szepty i krzyki przez sen".[**]
__________________________________
* Wł. Odojewski, "W stepie, ostach i burzanie i inne opowiadania", Świat Książki, 2009 r.,str.94-95
**tamże, str.98-99
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam tego autora:)
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie jego twórczość i spodobał mi się styl jakim pisze. Dlatego będę szukać innych jego książek.
UsuńTaka ucieczka wewnętrzna to czasami jedyna forma obrony przed koszmarem codzienności. Często zdarza mi się korzystać z takiej formy obrony, ale to przecież kompletnie nieporównywalne sytuacje. I obyśmy nigdy nie doświadczyli tej porównywalności. Książki o wojennej/obozowej traumie choć są wstrząsającym doświadczeniem to są głębokie i piękne (choć przerażające). Przypomina mi się W domu niewoli Obertyńskiej, gdzie autorka też próbowała budować sobie wewnętrzny świat, który pozwalał przetrwać.
OdpowiedzUsuńTo prawda...to jest nieporównywalne.....długo się powraca do rzeczywistości po czytaniu tego typu książek....
UsuńObertyńska czeka na półce na czytanie....
Zawsze się zastanawiam czy w obozach myślano o literaturze?
UsuńProf. Bartoszewski pisał o tym, jak to w Auschwitz przy ciągnięciu wózeczków spotkał swojego matematyka, u którego miał ledwie tróję, i ten skomentował profesora liche zdolności matematyczne, ale nie wiem.
A Prousta będę czytać wreszcie!!! Odojewskiego planuję.
Z pewnością myślano i rozmawiano o niej....
UsuńProusta nie wiem czy bym strawiła...wpierw poznam jego biografię a później zobaczę. Odojewskiego polecam....
Teraz, gdy można go czytać na czytniku (Odojewskeigo, znaczy się), to sięgnę. Jeszcze 15 lat temu koleżanka omawiała 'Zasypie wszystko, zawieje' na zajęciach. Przyniosła książkę, która była chyba z drugiego obiegu. Bo czcionka maciupka, odstępy maluśkie. Przeczytać 500 stron tego to wielkie poświęcenie dla oczu. Ale może wydano ponownie tego wspaniałego pisarza. Marzy mi się przeczytanie całej trylogii wołyńskiej.
UsuńI ja też chcę przeczytać jak najwięcej jego książek...
UsuńWygląda na to, że wznawiano już jego książki....
Muszę kiedyś przeczytać.
OdpowiedzUsuńPolecam ...to znakomita literatura, która odkrywa ogrom dramatu naszych rodaków, o którym się nie słyszy ot tak....
UsuńWzruszające... Co by nie powiedzieć, ludzie w każdej ciężkiej dla siebie sytuacji, próbują uciekać w siebie... Niestety, wiem coś o tym, z własnego doświadczenia... ale nie da się na długo, bo i tak kurczowo trzymamy się naszej rzeczywistości.... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo był jakiś sposób, wręcz ratunek, by się nie dać zupełnie psychicznie zniszczyć....ale jak długo to pomagało?...przecież okropność bytowania była niewyobrażalna....niewyobrażalna.
UsuńDo Odojewskiego warto wracać... :)
OdpowiedzUsuńDopiero zaczęłam z nim "romans". Druga książką będzie "Bez tchu", która do mnie przybyła już.
Usuń