niedziela, 13 września 2015

Anglia i Londyn w oczach opowiadania bohaterów Johna Updike oraz już prawie jesienne zdjęcia....



                   Wpadłam do domu na dosłownie dwa dni i znów na cały tydzień zniknę.  Nadal jestem w trakcie czytania "Szkoły muzycznej" Johna Updike - do tytułowego opowiadania jeszcze nie dotarłam - opowiadania w niej zawarte to świetne miniatury literackie wciągająca swą treścią,  jednak wymagające co najmniej minimum skupienia a o to było trudno.
Ale mam za sobą pełne uroku i angielskiego klimatu opowiadanie "Wariat" , z którego uraczę Was pierwszymi wrażeniami, jakie zrobiła Anglia i Londyn na amerykańskiej parze studentów, którzy przybyli na studia do Oksfordu.

       
źródło
         "Sama Anglia wydała się nam nieco obłąkana. Łąki uciekające za oknami pociągu Southampton - Londyn wydawały się szaleńczo zielone, wydawały się tak opętańczo pogrążone w tym kolorze, że moje oczy, wciąż jeszcze dostrojone do zmęczonej roślinności i wrześniowej rdzy pół amerykańskich, powątpiewały, by ten krajobraz mógł wykonywać jakąś użyteczną robotę. Zdawało się, że Anglia istnieje wyłącznie jako kontekst literatury. Studiowałem tę literaturę przez cztery lata i wysłano mnie tu, bym kontynuował studia. Ale mój umysł, podniecony i ogłuszony podróżą, zdobywał się tylko na jedna aluzję :"...mamrotał coś tam o zielonych polach", ów błahy okruch szekspirowski upamiętniony klasyczną poprawką typograficzną powracał nieustannie na myśl, w miarę jak skandowany daktyl kół pociągu ciągnął nas i naszych sześciu niemych, kołyszących się towarzyszy z przedziału na północ, do Londynu. Miasto miażdżąco przerosło nasze wyobrażenia. Kiplingowska wspaniałość stacji Waterloo, Eliotowskie zwątpienie tchnące z rzędu ceglanych domów w Chelsea, gdzie spędziliśmy noc w mieszkaniu przypadkowego przyjaciela. Dickensowski koszmar mgły i pocących się chodników, i osmolonych gzymsów otaczających nas po przebudzeniu, wszystko to wydawało się zbyt autentyczne, by mogło być rzeczywiste, zbyt ilustrujące literaturę, by mogło być trwałe. Taksówka, którą wzięliśmy do dworca Paddington, miała wysoki dach i otwarta była z jednego boku, co w naszych oczach nadawało jej zdumiony, podejrzany wyraz twarzy aktora charakterystycznego w melodramacie Agaty Christie. Mijaliśmy rezydencję Galsworthy'ego i parki A.A. Milne'a; mignął nam przed oczami brukowany osiemnastowieczny zaułek, autentyczny z wywieszkami tawern włącznie, w którym mógł się był zatoczyć i zaspać doktor Johnson owej nocy, kiedy się tak bardzo śmiał - incydent opisany przez Boswella i tak pięknie rozwinięty w eseju Beerbohma. A pod tym wszystkim, pod Bóg wie iloma średniowiecznymi zarazami, paradami, pożarami leżało samo stare Londinium jak pogrzebany Tytan dopalający się w przepaści i labiryncie czasu, przerażający oczy przywykłe do oglądania ziemi jako powłoki nie pogwałconej przez historię. Z ulgą wsiedliśmy do pociągu i poczuliśmy, jak unosi nas na zachód.

                Pociąg przywiózł nas do Oksfordu."[ str 35-36]


 To była pierwsza część mojego posta mająca zachęcić do sięgnięcia po Updike zanim ja zdążę napisać o tych jego książkach, które ostatnio przeczytałam.., a które pobudziły mój apetyt na jego prozę. W drugiej części zamieszczam zdjęcia wiewiórek, które odwiedzają włoskiego orzecha rosnącego w ogrodzie mamy mojego męża - a dzielą się orzechami skutecznie co widać po coraz większej liczbie łupinek pod nim. A jak wiewiórki to i cytat.



        Kobieta jak wiewiórka: gryzie najtwardszy orzech pochlebstwa, wyłuskuje sobie przyjemne ziarno, a łupinę odrzuca. 
                                                                                Aleksander Świętochowski






Pozdrawiam niedzielnie i życzę dobrego odpoczynku w ten piękny, słoneczny dzień.

       

15 komentarzy:

  1. Proza Updike'a - formy dłuższe i krótsze, jednakowo - jest przepyszna. Moje ostatnie odkrycie to "Miesiąc niedziel". Żeby w mijanym krajobrazie widzieć czytane lektury i literackich bohaterów - to sztuka. Ciekawe, co Updike powiedziałby na widok tej wiewiórki? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z pierwszym zdaniem komentarza.
      A co do wiewiórek, ponieważ w Ameryce są one powszechnie znane to ciekawa jestem czy gdzieś w prozie Updike, w której znakomite opisy natury to nie jest rzadkość, się na nie nie natkniemy...
      "Miesiąc niedziel" - tytuł zaiste intrygujący....

      Usuń
    2. Nie przeczytałam jeszcze wszystkiego z Jego repertuaru - możliwe, że gdzieś tam jest jakaś wiewiórka ;-) "Miesiąc niedziel" - bardzo polecam!

      Usuń
    3. To nowe wydanie...ale namierzyłam już taniutką, bo raczej na bibliotekę liczyć nie mogę.....chociaż "Wyjdź za mnie" mam z niej, ale to wydanie KIK-owskie jeszcze....

      Usuń
  2. Jakie piękne ujęcia wiewiórki, bardzo trafny cytat...
    Tobie również życzę dobrego odpoczynku...
    Gdzie Ty znów znikasz? Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi bardzo Basiu.
      Wracam tam gdzie ostatnio bywam....

      Usuń
  3. Piękna proza, a ta personifikacja wszystkiego wokół jest bardzo smakowita. Stęskniłam się do takiej lektury po wielu kryminałach.
    Pozdrawiam serdecznie.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to proza którą się smakuje.....jestem wielka admiratorka takiej stąd tak nie ciągnie mnie do kryminałów...

      Usuń
    2. Muszę nadrobić tę zaległość i dać sobie szansę na poznanie Updike'a. Cytat zachęcający.

      Mnie też do kryminałów nie ciągnie, ale ponieważ niedawno wygrałam jeden, napisany na podstawie serialu "Broadchurch", pewnie przeczytam:).

      Usuń
  4. Jeszcze nie poznałam książek tego pisarza, ale chętnie posmakuję:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny cytat. Muszę go zapamiętać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczne fotki. Świadczą o tym, że wypoczywasz :) Fragment pyszny, już wiem, że poszukam tej książki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpoczywam również...nie mogę narzekać na nadmiar obowiązków...moja droga teściowa wymaga na razie, poza zwykłymi czynnościami jakie wykonuję w domu, w zasadzie tylko towarzystwa więc znajduję czas również na spacery po okolicy....
      Znam już dwie inne jego książki, ale ta zdecydowanie na razie najlepsza....

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.