poniedziałek, 10 marca 2014
Czy zna pan Maronne? - Daniel Boulanger
Daniel Boulanger to francuski powieściopisarz, nowelista, poeta i scenarzysta filmowy, mający dzisiaj 92 lata, którego twórczość jest bardzo bogata i do tego wielokrotnie honorowana poważnymi nagrodami literackimi. Między innymi jest laureatem nagrody Goncourtów, a za całą twórczość prozatorską w 1979 roku otrzymał nagrodę od księcia Monaco. Ale nie tylko krytyka literacka wysoko oceniała jego prozę - Boulanger, jak wyczytać można z informacji wewnątrz okładki książki wydanej przez Książkę i Wiedzę w 1986 roku, jest bardzo poczytnym i cenionym przez czytelników pisarzem.
Najwyraźniej sprawiły to cechy jego pisarstwa wymienione w wyżej przytoczonej notce :" wyrafinowane i przewrotne, mistrzowskie w formie, intrygujące niedomówieniami i zaskakującymi rozwiązaniami, osadzone jest bardzo wyraźnie w realistycznej obserwacji obyczajowej i psychologicznej".
Te cechy odnaleźć można oczywiście również w mini powieści p.t. "Czy zna pan Maronne?" Maronne to małe nadmorskie miasteczko we Flandrii, które żyje tylko i wyłącznie w sezonie letnim, po za tym sezonem jest puste, wymarłe. I w tym miasteczku, na początku marca zostaje zamordowana przez uduszenie młoda kobieta, Łucja Verane. Akcja książki jest statyczna, zamknięta w czterech ścianach gabinetu komisarza policji, w którym ten przesłuchuje na okoliczność popełnionego przestępstwa Edwarda Clamerand. Edward był w Maronne w dniu popełnienia zabójstwa, i przesłuchujący go komisarz próbuje dowiedzieć się co przesłuchiwany robił w Maronne o tej porze roku, ale przede wszystkim nakłonić go do przyznania się do tego czynu, gdyż inni podejrzani w tej sprawie mają niezbite alibi. Edward, z zawodu retuszer fotograficzny, będąc w Maronne faktycznie poznał tam Łucję, ale nie przyznaje się do popełnienia zbrodni. Opowiada komisarzowi o swoim tam pobycie, o poznaniu Łucji oraz zafascynowaniu się jej osobą, i o sennym Maronne, jakim to miasto jest poza sezonem, ale absolutnie nie potwierdza podejrzeń komisarza.
Zaletą książki, której fabuła zbudowana jest na bazie błyskotliwych, niezwykle wciągających czytelnika dialogów prowadzonych przez Edwarda i komisarza, jest inteligencja i nieprzewidywalność ich obu, którzy w trakcie udziału w przesłuchaniu bywa zamieniają się rolami i wtedy nie tylko Edward jest przesłuchiwany, ale w jakimś stopniu i komisarz poddany zostaje swoistemu "przesłuchaniu". Obydwaj bohaterowie, którzy w trakcie przesłuchania jakby zżywają się ze sobą, penetrują swą psychikę dochodząc nawet do wspólnych wniosków w pewnych sprawach, np.w sprawie miłości, szczęścia, czy też śmierci. I kiedy już wydawało mi się, że przesłuchanie jest zakończone i komisarz dotarł do prawdy nastąpił nieoczekiwany zwrot w jego dedukcji, i ta prawda ukazała się w zupełnie innej odsłonie.
"Czy zna pan Maronne" to prawdziwy majstersztyk sztuki prozatorskiej, który w trakcie czytania pobudzał mnie nie tylko do refleksji nad złożonością i pokrętnością ludzkiej psychiki, intrygował zakończeniem, ale i momentami wywoływał uśmiech na twarzy.
_____________________________
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania : Czytamy serie wydawnicze.....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Muszę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuń92 lata - piękny wiek! W naszych czasach mało kto może poszczycić się takim wiekiem, bo średnia wieku zamiast się zwiększać, zmniejsza się i mało kto żyje tak długo.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o książkę, nie czytałam jej (ani żadnej innej tego pisarza), ale nabrałam chęci na przeczytanie. Ciekawe, kto udusił tę biedną Łucję... Jak rozumiem, akcja książki dzieje się w okresie powojennym? :-)
Tak prawdę mówiąc to mogłaby się toczyć i w okresie międzywojennym i powojennym.
UsuńPróbowałam znaleźć podpowiedź na francuski stronach, ale niewiele znalazłam po za bibliografią i filmografią. To prawdziwie płodny autor i scenograf.
Myślę jednak, że będą to czasy powojenne.
To właściwie bez znaczenia, bo lubię zarówno okres międzywojenny, jak i powojenny. Autor płodny, może więc jeszcze jakąś książkę napisze :)
UsuńMoże. Jeszcze przed 2010 rokiem coś napisał. Ale u nas chyba tylko trzy tłumaczenia jego mamy razem z .....Maronne. Ale w Kolibrze wydano jeszcze "Lustro", muszę go poszukać, bo nie mam w zbiorze.
Usuńmajstersztyk - bardzo lubię to słowo :) jak dla mnie innej zachęty nie trzeba :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam książki ani pisarza. Wygląda na to, że trzeba poszperać w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńPamiętam z rodzinnego domu to nazwisko... nie że w nim bywał Daniel Boulanger :) ale że stał sobie na półce w ilości jednego tomiku, tytułu nie pomnę. Jednakże nie czytałam. "Czy zna pan Maronne?" prezentuje się zachęcająco z Twojej recenzji, wątki kryminalne to jest to, co tygryski lubią... może nie najbardziej, ale jednak :)
OdpowiedzUsuńWątek kryminalny jest kanwą opowieści, ale istotą fabuły jest sposób dochodzenia do prawdy, a tu psychologia się kłania w pas.
UsuńUwielbiam tę serię wydawniczą.
OdpowiedzUsuńTeż ją lubię.
UsuńKsiążka nie dość, że ciekawie napisana, to jeszcze niewielka objętościowo :) Nie znam autora, ale rozejrzę się w bibliotece.
OdpowiedzUsuńTakie literackie dwa w jednym.
UsuńO, jaka oryginalna lektura. Nie czytałam niczego Daniela Boulangera i szczerze mówiąc chyba w ogóle o nim nie słyszałam. Na początku pomyślałam: ot, kryminał! A tu okazuje się, że to nie takie proste i banałem nie pachnie:) Jeśli wpadnie mi w oko w bibliotece, będę już wiedziała, żeby zwrócić uwagę.
OdpowiedzUsuń