źródło |
Dzień 28 czerwca 1914 roku, jak pisze w swej książce Vladimir Dedijer p.t. "Sarajewo 1914", "stanowić miał szczytowy moment wizyty następcy tronu i generalnego inspektora sił zbrojnych monarchii habsburskiej, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, w niespokojnej prowincji - Bośni I Hercegowinie."[...]
Dzień ten zaczął się porankiem pogodnym i słonecznym. Para książęca - Ferdynand i Zofia - o godzinie 9-tej wzięli udział we mszy, która się odbyła w pokoju hotelowym a następnie wyruszyła specjalnym pociągiem do Sarajewa, gdzie przesiadła się do sportowego samochodu z opuszczanym dachem. Dziesięć minut po godzinie 10-tej, gdy samochód mijał centralną Komendę Policji, wysoki młodzieniec w czarnym płaszczu i kapeluszu zapytał agenta policji o to, w którym samochodzie znajduje się arcyksiążę a za chwilę rzucił we wskazanym kierunku granatem. Ten zamach się jednakże nie powiódł. Arcyksiążę kontynuował swój program i zawitał do ratusza, gdzie miał spotkanie z burmistrzem i radnymi. O godzinie 10.45 Franciszek Ferdynand opuścił gmach ratusza. Mimo iż wcześniej ustalono, że kolumna samochodów pojedzie inna trasą pierwszy samochód, w którym znajdował się szef ochrony arcyksięcia skręcił według pierwotnego planu a za nim pojechało następne auto. Powstało zamieszanie, w wyniku którego Czech - kierowca samochodu arcyksięcia - zatrzymał się przy zatłoczonym chodniku u wejścia do sklepu z winami. Ten moment wykorzystał zamachowiec, niewysoki długowłosy młodzieniec, który wyciągnął rewolwer i oddał strzały w kierunku samochodu. Z początku wydawało się, że próba zamachu okazała się nieudana, ale niestety strzały sięgnęły celu i okazały się śmiertelne.
Mój tekst powstał w oparciu o początek książki Vladimira Dedijera "Sarajewo 1914". Z niej również pochodzą teksty pokazane w formie zdjęć a dotyczące skutków zamachu w Sarajewie.
Niniejszy post powstał w ramach wyzwania : Projekt "Rok 1914 - czas Wielkiej Wojny".
__________________________________
[...] str. 5
Popieram projekt, jest bardzo potrzebny
OdpowiedzUsuńTo dobra powtórka z historii.
UsuńPasjami lubię takie historie. Te polityczne konsekwencje także pokazał Ken Follett w książce "Upadek Gigantów".
OdpowiedzUsuńDziękuje Olu za podpowiedzenie tytułu.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam kiedy ją nabyłam, ale doczekała się czytania.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTo nie tajemnica. Wydana była w 1983 roku więc musiałam ją nabyć gdzieś w tej okolicy, gdyż gdy wyszłam za mąż i zaczęłam rodzić dzieci książki zeszły na boczny tor na długo.
UsuńSzkoda mi ich, kochająca sie para, nieakceptowana przez Franciszka Józefa, rzucona do wrogiego miasta, wystawiona prawie na widelec. Ale i tak gdy czytam o Sarajewie myślę co musiał przeżywać Cesarz, bo oto ogląda śmierć kolejnego następcy tronu :(
OdpowiedzUsuńZofia, jak pisze autor, była pełna obaw w związku z ta wizytą.
UsuńJedne z ostatnich słowa arcyksięcia dotyczyły jej i dzieci.
Dlatego to tym bardziej smutne :(
UsuńTej pozycji nie czytałam, ale kiedyś czytałam książkę o Franciszku i jego czasach, niestety nie pamiętam autora w tej chwili, tytuł to chyba...,,Ja Franciszek,, ale nie jestem pewna na 100%
OdpowiedzUsuńNie natknęłam się na taki tytuł.
UsuńCiekawy szkic o Franciszku Ferdynandzie i Zofii Chotek zamieszczony został w książce "Kobiety Habsburgów" Hellmuta Andics (Ossolineum, 1991).
OdpowiedzUsuńInteresująca pozycja.
UsuńBardzo ciekawy epizod historyczny - zresztą czasy Franciszka Józefa należą chyba do najciekawszych w dziejach Monarchii Austro-Węgierskiej. Ja bardzo lubię postać i historię jego syna Rudolfa :)
OdpowiedzUsuńTo może zainteresowała by Cię książka "Oskarżam arcyksięcia Rudolfa"
UsuńPisałam o niej.
Świetny wpis. Tak od śmierci Franciszka Ferdynanda wszystko się zaczęło.
OdpowiedzUsuńMiło Basiu, ze wpadłaś. Dziękuję za dobre słowo.
UsuńBardzo interesująca pozycja. Będzie na pierwszym miejscu mojej listy zakupów, kiedy przyjadę do Polski :)
OdpowiedzUsuńMiło, że wpadłaś do mnie.
UsuńMam też nadzieję ją przeczytać całą chociaż myślę, że łatwo nie będzie.
Aniu - bardzo dziękuję za ten pierwszy wpis :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że do końca roku zbierze się ich dużo u Ciebie.
Już jest dodany na stronie projektu.
Pozdrawiam :)
I ja mam taką nadzieję.
Usuń