Zysk i Spółka Wydawnictwo - 2013 rok |
"Dom kryty gontem" ma troje bohaterów. Gdy zaczynamy czytać powieść ta trójka się nie zna, ale nagle ich drogi się krzyżują. A sprawcą tego staje się ktoś, kto na kartach książki pojawia się często, ale nie jest dobrze wspominany, ktoś kto swymi testamentowymi zapisami próbuje wynagrodzić swym jedynym spadkobierczyniom, córce i wnuczce, wyrządzone im krzywdy.
Profesor Janusz Brzozowski, bo to o nim mowa wyżej, za życia był tyranem dla swej żony i dwu córek. Żona i Ewa, młodsza z córek, odeszły przedwcześnie a starszą, Olgę, wyrzucił z domu, gdy się okazało, że zamiast studiować medycynę chce studiować na ASP. Olga się usamodzielniła a ojciec nie życzył sobie jej już nigdy widzieć co było dla niej tym bardziej bolesne, że ze względu na całkowite podporządkowanie się matki ojcu miała utrudnione kontakty z nią i Ewą.
Wiadomość o śmierci profesora wywołuje wspomnienia z przeszłości nie tylko u jego córki, Olgi, ale również u Roberta, starego znajomego jej młodszej siostry, który jako nastolatek podkochiwał się w kilka lat starszej od siebie Ewie i mocno przeżył jej tragiczną śmierć w wieku 21 lat. Ta wiadomość dla Olgi i Roberta jest powrotem do przeszłości, w której Olga doświadczyła zła a Robert był jego świadkiem. Wywołuje ona u nich obrazy z przeszłości i silnie negatywne emocje związane z osobą zmarłego.
Jak wskazuje tytuł książki ma ona jeszcze jednego bohatera, tyle że rzeczowego, a jest nim dom kryty gontem. Dom ten znajduje się na Mazurach i z nim wiążą się dobre, pełne ciepła i miłości wspomnienia zarówno Olgi jak i Roberta. I ten dom otrzymuje w spadku zaskoczona tym faktem Lena, jedna z trójki bohaterów książki, która się okazuje być oddaną do adopcji, pod wpływem presji wywartej przez profesora, panieńską córką Ewy.
Lena się zastanawia czy przyjąć spadek od człowieka, który pojawiając się w ten sposób w jej życiu burzy spokój jaki osiągnęła po młodzieńczym buncie spowodowanym odkryciem, że została adoptowana. Olga wolałaby dostać dom na Mazurach w spadku zamiast domu w Warszawie, z którym ma związane same bolesne wspomnienia, a Robert chętnie, ze względu na swoje wspomnienia związane z Ewą, dom by odkupił.
I dla tego właśnie domu krytego gontem również ja zdecydowałam się na czytanie książki Niny Stanisławskiej, tajemniczej pisarki, o której ani słowa nie znalazłam w internecie.
"Dom kryty gontem" to powieść o tym jak trudno jest zapomnieć i wymazać z pamięci przeszłość jeżeli była ona naznaczona brakiem miłości i akceptacji a wreszcie odrzuceniem, czego doznała Olga ze strony swego ojca. To powieść również o tym, jak kierując się własnym wyobrażeniem dobra dla najbliższych i egoizmem nie znoszącym sprzeciwu można zmarnować nie tylko szczęście swoich najbliższych, ale i własne, gdy egocentryzm i fałszywa duma nie pozwala na odnowienie i uzdrowienie wzajemnych relacji. Profesor Brzozowski nie potrafił się przełamać i nawiązać przed śmiercią osobistego kontaktu z córką. Z wnuczką, która o ironio losu poszła w jego ślady zostając lekarzem, nie mógł, gdyż prawo adopcyjne mu nie pozwalało. Zdecydował się więc na próbę pośmiertnego odkupienia swych win używając w tym celu zapisów testamentowych i szczególnej aranżacji swego domu, która miała za zadanie poruszyć Olgę.
Ogólnie rzecz biorąc książkę czyta się dość dobrze, gdyż fabuła jest na tyle intrygująca, że wciąga czytelnika. A to za przyczyną nośnego tematu jakim jest problem zranień i ich wybaczanie. Zabrakło mi w niej jednak głębszego podłoża psychologicznego, które sprawiłoby, że książka wyzwoliła by we mnie silniejsze emocje a przez to na dłużej pozostała w mej pamięci.Powieść jednakże nie angażuje uczuć czytelnika mimo wrażliwości tematyki jaka porusza.
A ponadto jej bohaterowie okazali się być przewidywalni. Już od początku wyczuwa się w jakim kierunku potoczą się ich losy a szczególnie Leny i Roberta, których bardzo szybko nawiązany romans odbiera się jako wątek stworzony jakby na siłę a przez to mało interesujący, pozbawiony podłoża romantycznego. O wiele lepiej prezentuje się w książce związek Olgi i ona sama ze swymi problemami i rozterkami. Olga jest moim zdaniem najciekawszą postacią powieści, taką najbardziej z krwi i kości. Równie ciekawy i godny uwagi jest jeszcze tylko wątek Ewy, matki Leny.
"Dom kryty gontem" to prawdopodobnie debiut literacki Niny Stanisławskiej więc może trudno wymagać, by książka prezentowała jakiś szczególnie wysoki poziom po za dostarczeniem czytelnikowi pewnej dawki rozrywki, ale trzeba przyznać, że to nie najgorzej jak na początek, gdyż Pani Stanisławska ma wyobraźnię, polot i lekkie pióro.
Za umożliwienie przeczytania książki dziękuję Pani Oli z wydawnictwa
___________________________
Książką tą wzięłam udział w wyzwaniu : Polacy nie gęsi .....
_________________________________
Książkę można nabyć tu.
Chętnie bym ją dorwała, mam ostatnio ochotę na lekturę w takich klimatach. Muszę nadmienić, iż okładka jest wprost urzekająca.
OdpowiedzUsuńKsiążka będzie nagrodą w konkursie, który planuję więc może Ci się uda ją zdobyć.
UsuńCieszę się :))
UsuńZachęcam do udziału w moim nowym wyzwaniu na rok 2014: CZYTAM LITERATURĘ AMERYKAŃSKĄ
UsuńBrzmi nieźle, chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńSam też z chęcią bym przeczytał, fabuła bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńksiążka nie jest w moich klimatach, ale mnie zaciekawiła więc kto wie być może się skusze :)
OdpowiedzUsuńCzasami mam ochotę na taką lekturę :)
OdpowiedzUsuńW mojej opinii to dobra powieść obyczajowa, od której nie wymagam za wiele.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tą książką, ale wciąż mam co do niej mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńŚwietna okładka, bardzo ciekawa fabuła. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się IDEALNA na samotny, zimowy wieczór pod kocem. Chętnie po nią sięgnę, gdy przeczytam wszystko, co podarowano mi na gwiazdkę.
OdpowiedzUsuńOkładka jest wręcz przepiękna! No to teraz trzymamy kciuki za panią Nine, żeby rozwijała swą karierę w dobrym kierunku. ;)
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie fabuła...
OdpowiedzUsuńJeszcze wiadomość, że książka będzie nagrodą w konkursie...
W takim razie czekam :)
Tytuł mnie zaintrygował, ale ja, podobnie jak Ty, Aniu, najbardziej cenię w książce to psychologiczne podłoże i głębię emocjonalną bohaterów. Lubię zaglądać do ludzkich serc i głów, tak już mam. Mniej interesuje mnie akcja, bardziej człowiek uwikłany w historię. Przepraszam, zaniedbałam Cię, ale miałam przez ostatnie miesiące bardzo trudny czas. Wracam jednak z radością i nieśmiało pytam, czy dżemik z aronii jeszcze gdzieś się uchował? Książka dla Ciebie, Aniu odłożona; czy mogłabyś odezwać się do mnie na e-maila: monicao.jesienna@gmail.com. Ustaliłybyśmy szczegóły wymiany barterowej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie!
M.
Odezwę się Moniko zaraz po święcie.
UsuńMiło mi, że Was mimo swych obiekcji książką zainteresowałam. W przyszłym miesiącu mój blog będzie miał kolejną rocznicę i książkę przewidziałam na nagrodę w zabawie więc będzie można o nią powalczyć.
OdpowiedzUsuń