sobota, 15 czerwca 2013

Drugi z pięciu filmów, który ma tyle samo lat co ja, czyli Amerykanin w Paryżu.)




                    Dzisiaj kontynuując zabawę rozpoczętą tym postem zaprezentuję kolejny film, którego premiera miała miejsce w 1951 roku, a więc w roku mojego urodzenia.  
źródło
        Film nosi tytuł "Amerykanin w Paryżu" i  jest jednym z najsłynniejszych a także  najbardziej uznanych  amerykańskich  musicali. "Amerykanin w Paryżu" powstał na podstawie pięknego poematu symfonicznego, który  George Gershwin skomponował w 1928 roku podczas tournee po Europie. Twórcą filmu był  Vincente Minelli a główne role w nim zagrali : świetny tancerz i aktor Gene Kelly oraz Leslie Caron.

źródło






      Twórcy  filmu znakomicie połączyli muzykę, taniec i fabułę a  rozmach realizacyjny, wykorzystanie koloru, bezpretensjonalna historia miłosna to były tylko niektóre składniki sukcesu, jakim okazał się obraz Minellego, który Akademia uznała za najlepszy film roku 1951.  Sam film opowiada o Jerrym, amerykańskim żołnierzu, który po zakończeniu II wojny światowej przybywa do Paryża, aby uczyć się malarstwa i tu przeżywa różne perypetie a także zakochuje się z wzajemnością w uroczej Lise, która jest ekspedientką.
Znakomity, pełen dynamizmu " Amerykanin w Paryżu" daje dwie godziny ponadczasowej świetnej rozrywki dzięki rewelacyjnej muzyce, fantastycznemu talentowi taneczno-choreograficznemu przystojnego Gene Kelly'ego oraz 19 letniej wówczas, pełnej uroku i bardzo spontanicznej  Lesie Caron.




Film kończy się trwająca siedemnaście minut sekwencją, w której występuje 120 tancerzy.


13 komentarzy:

  1. U Ciebie podróż w czasie:) Widziałam strasznie dawno, należałoby odświeżyć:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Gene'a! I Freda Astaire'a oczywiście również. Wychowałam się na tych wspaniałych musicalach. Muzyka, piękna choreografia i doskonali aktorzy. Dzisiejsze musicale, niestety, nie umywają się do ówczesnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja wspominam je miło. Choćby "Deszczową piosenkę."

      Usuń
    2. Oj, Deszczową uwielbiam za humor: "godność, zawsze godność", albo wspaniały Donald O'Connor i jego Make'em lough!

      Usuń
  3. Zrobić taki film zaledwie 6 lat po wojnie, to była po prostu deklaracja wiary w życie! I w możliwość osiągnięcia mistrzowstwa, bo Kelly, konkurujący z Astairem był mistrzem. Caron - idealna do tej roli. Piękny film, pozytywny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Ameryka była w innej sytuacji niż Europa.
      Ale i w Europie to był czas budzenia się życia na nowo. Wojna się skończyła i ludzie chcieli znów pracować i bawić się.

      Usuń
  4. Filmu nie oglądałem, ale muzykę kiedyś katowałem. Dawno było - jeszcze na winylu była :) Może kiedyś i film się zdarzy obejrzeć. Ciekaw jestem następnych tytułów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może mi się uda niedługo zaprezentować trzeci.)

      Usuń
  5. Widziałam, dość ciekawy. :)
    Sama się zastanawiam, czy nie stworzyć u siebie jakiegoś cyklu. Właśnie ten z 5 filmami w moim wieku bardzo kusi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje byłyby o wiele bardziej współczesne.
      Będę czekać na Twoje równolatki filmowe.)

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.