Jak co roku tak i w tym oglądałam Koncert Noworoczny z Wiednia. Organizowany przez Filharmoników Wiedeńskich.Koncert ten, jak podaje Wikipedia nieprzerwanie wykonywany jest co roku od początku II wojny światowej. Poświęcony jest głównie kompozytorom z rodziny Straussów (Johannom Straussom ojcu i synowi, oraz Józefowi i Eduardowi), ale zawiera także utwory innych kompozytorów. Sam koncert wzbogacany bywa występami zespołu baletowego Opery Wiedeńskiej, a także pewnymi elementami żartobliwymi, w tym z udziałem publiczności inspirowanej przez dyrygenta.Tradycyjnie wykonywane są podczas tego koncertu walc "Nad pięknym modrym Dunajem" i "Marsz Radetzky'ego". Sala koncertowa przystrajana jest kwiatami dostarczanymi tradycyjnie od 1980 w darze z włoskiego miasta San Remo.
W trakcie słuchania i oglądania koncertu po raz pierwszy udało mi się zrobić kilka zdjęć moim nowym aparatem.
Nie są być może najlepszej jakości, ale pokażę małą migawkę.
Na jednym ze zdjęć jest wnuczka jednego ze Straussów, ale nie pamiętam którego.
Zabawa dyrygenta z filharmonikami obdarowywanymi za solowo wykonywane partie maskotkami lub innym gadżetami zakończyła się otrzymaniem przez niego atrybutów kucharza.
Zgodnie z corocznym zwyczajem koncert zakończył się fantastycznym, dynamicznym Marszem Radetzky'ego, skomponowanym przez Johanna Straussa (ojca).
W tym roku przegapiłam, ale od dziecka lubiłam słuchać Koncertów Noworocznych.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że podczas jednego z nich baaaaaardzo dawno temu tańczyłam walca z moim kochanym Dziadkiem. Miałam wtedy może 8-9 lat. Byłam szalenie dumna, że Dziadziuś choć nie tańczył z Babcią to ze mną tego walca zatańczył.
Zdjęcia są naprawdę udane. Gratuluję.
Nie dziwie się, że byłaś dumna. Takie sytuacje się wspomina ciepło.Sama bym zatańczyła chętnie, ale mojego męża trudno byłoby namówić na taki eksces w domu. Kiedyś uwielbiałam tańczyć walca.)
UsuńOglądałam chyba ze dwa lata temu taki koncert, cudowny :) Zdjęcia ci wyszły super :)
OdpowiedzUsuńMiło mi.)
UsuńOglądamy i słuchamy koncerty z Wiednia co roku od dawna, bo bez Marsza początek roku jest nieważny :)
OdpowiedzUsuńTa starsza pani to prawnuczka Józefa Straussa, który koncertując w Warszawie zachorował i wkrótce zmarł. Pani ma dziewięćdziesiąt kilka lat.
Móc pojechać na taki koncert to moje marzenie od lat, ale chyba nie do zrealizowania (oczywiście ze względów finansowych).
Dziękuję za przypomnienie kim ta Pani jest. Ja mam krótka pamięć niestety.)
UsuńA jaką ja mam pamięć! coraz gorszą. :)
UsuńA właśnie - miałam napisać...
UsuńCoś dziwnego zauważyłam w liczniku komentarzy na moim koncie - nie przybywa, a wręcz ubywa. Ja nie przywiązuje do tego szczególnej wagi, ot, tak po prostu czasami zerkam na swoje miejsce "w rankingu" i nic poza tym. Piszę wtedy, gdy mam coś do powiedzenia. Jakiś czas temu miałam na liczniku 14, potem 13, a od wczoraj stoi 11.
Ale to tylko taka informacja techniczna z mojej strony.
Pozdrawiam :)
Dla mnie to również noworoczna tradycja; "Marsza Radetzky'ego" i "Nad pięknym, modrym Dunajem" miałam okazję słuchać i oglądać na żywo trzy lata temu - w ten sposób kończy się każdy występ filharmoników w Musikverein:) Niezapomniane przeżycie, ciągle nie tracę nadziei na powtórkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mogę Ci tyko zazdrościć.Gdyz to musi być niezapomniane przeżycie.)
UsuńOj! Poszłoby się na coś takiego...
OdpowiedzUsuńtak, to jest prawdziwy talent...
OdpowiedzUsuńPiękna muzyka i piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńFunkcja TV w aparacie? A cóż to za nowość? Bo wyszło rzeczywiście dobrze.
OdpowiedzUsuńO kurcze ,a myślałam, że tę durnotę, którą tu zasunęłam usunęłam.To ja taki laik odczytałam na swoim nowiutkim aparacie jakieś TV, że to do zdjęć z odbiornika TV/ha,ha/ .Dopiero syn mnie objaśnił, że to nie to.Musze poczytać instrukcję by nie wyjść na nie napiszę co.Bo śjednak było na rzeczy tylko nie wiadomo co.)
UsuńNo wreszcie nie tylko ja mam bzika na punkcie tych koncertów :)
OdpowiedzUsuńSłucham i uwielbiam. Zresztą Marsz radeckiego to jeden z moich najukochańszych utworów.
W tym roku zaszalałam, zapisałam sie na losowanie biletów, jak się uda, to sprzedam co mam i jadę :D
Zazdroszczę takiego szaleństwa i życzę szczęścia w losowaniu.)
UsuńSzczęście to jedna sprawa(oby się udało) drugie to nie mam pojęcia skąd pieniądze wezmę, aczkolwiek jak wygram, zacznę myśleć intensywniej, nie muszę wspominać, że wybrałam najtańsze bilety :/ taka dola człowieka uzaleznionego od wielu, wielu rzeczy
UsuńWitam w klubie fanatykow.Aniu sprawilas nam wielka radosc.Tak tylko zapytam Kasiek, gdzie mozna zapisac sie na losowanie biletow.Obiecuje, ze nie bede sie zamartwiac co zrobie jak wylosuje, gdyz ja jeszcze w zyciu nic nie wylosowalam , no ale ........................ARZ
OdpowiedzUsuńJa też nie wyobrażam sobie Nowego Roku bez oglądania tego koncertu. Niesamowita tradycja.
OdpowiedzUsuńJedna z piękniejszych tradycji. Szczególnie dzisiaj, gdy muzyki tego typu brak w mediach.)
UsuńTakie miejsca są wręcz magiczne. Każda ze stolic ma własny niepowtarzalny charakter, ale w Wiedniu jakby czas trochę się zatrzymał 200 lat temu. Dom koncertowy, Opera, opera komiczna i Musikferein czyli siedziba Wiedeńskich Filharmoników, gdzie koncerty symfoniczne, kameralne, gale w kalendarzu, w sezonie odbywają się nawet w weekendy 3 razy dziennie i sala jest zawsze wypełniona w co najmniej w 99 procentach!
OdpowiedzUsuńZrobiłaś piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMarzę o koncercie" na żywo".
A Marsza Radetzky'ego uwielbiam...
Nawet mi się udały - miło mi, że Ci się Basiu podobają....
UsuńJa nawet nie marzę........trzeba mieć nie tylko pieniądze, ale jeszcze szczęście do losowań...jak widziałam i w tym roku to dużo szczęścia mają LUDZIE Z DALEKIEGO WSCHODU....
:)
OdpowiedzUsuńTelewizja, telewizją, ale wiecie, w jaki sposób wygląda taki koncert na żywo i jakie są emocje. Wie, o czym mówię i koniecznie polecam każdemu zorientować się nad takim wydarzeniem. Będziecie zachwyceni!
OdpowiedzUsuń