"Więc dobrze, rzucę w powietrze Biblię, jeżeli upadnie otwarta, to Boldwood, zamknięta -Teddy. Ale nie, nie, nie jest bardziej możliwe, że upadnie otwarta. A więc otwarta - Teddy, zamknięta - Boldwood.
Biblia zatrzepotała w powietrzu i upadła zamknięta. Betsaba lekko ziewnęła i bez namysłu, z całym spokojem zaadresowała walentynkę do Boltwooda.
A teraz, Liddy, zapal świecę. Jaką pieczęć wybierzemy? Na tej jest głowa nosorożca, nic szczególnego. A to co? Dwa gołąbki? Nie, to musi być coś niezwykłego, prawda , Liddy? Tu jest pieczęć z jakimś zabawnym napisem , ale nie mogę go odczytać. Spróbujemy ją odcisnąć. Jeżeli się nie da, to weźmiemy inną.
Przyłożyła dokładnie dużą czerwoną pieczęć i gdy wosk był jeszcze gorący, przysunęła ją bliżej oczu, by lepiej odczytać.
Wspaniale! - zawołała z dziecinną pustotą, rzucając list - To rozśmieszyłoby nawet uroczystego proboszcza i jego ministranta.
Liddy spojrzała na słowa wyciśnięte na pieczęci i przeczytała.
Ożeń się ze mną!
Tego samego wieczora list został wysłany; w nocy przyłożono na nim stempel urzędu pocztowego w Casterbridge, a nazajutrz rankiem powrócił do Weatherbury.
Tak oto bezmyślnie i bez zastanowienia dokonano owego czynu. Betsaba dobrze znała miłość z opowiadań. Osobiście nie miała o niej żadnego pojęcia". [str.114]
"W Dniu Świętego Walentego o zmierzchu Bolwood zasiadł jak zwykle do kolacji przed kominkiem, na którym płonęły szczapy starego drzewa. Przed nim na kominku stał zegar pod rzeźbionym orłem z rozpostartymi skrzydłami, a na skrzydłach orła leżał list Betsaby.
Do niego raz po raz biegło spojrzenie samotnego mężczyzny, aż duża czerwona pieczęć odbiła się krwawą plamą w jego źrenicach; podczas posiłku, mimo że wzrok jego nie sięgał tak daleko, widział w wyobraźni wyryte na kartce słowa :
Ożeń się ze mną!
Ten zuchwały rozkaz był niby kryształ, który aczkolwiek sam w sobie bezbarwny, przybiera kolor otaczających go przedmiotów. Tu w zacisznej bawialni Boldwooda, gdzie wszystko, co niepoważne, wydawało się obce i niewłaściwe, gdzie przez cały tydzień trwała atmosfera purytańskiej niedzieli, list wraz z tym napisem tracił swoje pierwotne bezmyślne znaczenie i zapożyczał od nowego otoczenia jakiejś uroczystej powagi.
Od chwili gdy rankiem otrzymał ową przesyłkę, Boltwood czuł, że dotychczasową harmonię jego życia zaczyna powoli mącić przeczucie jakiejś idealnej namiętności".[str.115]
Thomas Hardy "Z dala od zgiełku",Nasza księgarnia, r. 2015,przełoż.R. Czekańska-Heymanowa
Zdjęcie z filmu pochodzi ze strony Filmwebu.
💗💗💗
OdpowiedzUsuńJeśli mogę dorzucić swoje trzy grosze: Oświadczyny Gabriela https://setna-strona.blogspot.com/2012/08/potrafie-pania-uszczesliwic.html
Dziękuję za te trzy grosze....to ładna scena....
UsuńNajlepsze oświadczyny obejrzałam wczoraj w 'Poskromieniu złośnicy'. W pięć minut.
OdpowiedzUsuńA nasz kościół ma relikwie świętego Walentego. I piękny obraz Walentego jak się pochyla nad dzieckiem z epilepsją.
A to poskromienie złośnicy z Liz Taylor ?
UsuńNo właśnie i o to chodzi z tym św. Walentym....a nie o komercję.
Świetne oświadczyny są w dramach :D
OdpowiedzUsuńA co to są dramy?
UsuńCudowny styl. Bardzo intrygująco zapowiada się ta książka.
OdpowiedzUsuńI taka jest....
Usuń