środa, 14 lutego 2018

O pokucie we fragmencie książki Anne Tyler p.t. " Święty. Być może".



źródło
       


      Dzisiaj Środa Popielcowa zaczynająca w katolickim kościele okres Wielkiego Postu,  czasu pokuty i duchowego przygotowania się do przeżywania Świąt Wielkanocnych. Jest to m również czas refleksji nad tym czym jest pokuta, na czym powinna polegać. I tu idealnym do zrozumienia jej sensu wydaje mi się być fragment książki, którą teraz czytam, a który muszę przyznać bardzo mnie poruszył i dał mi do myślenia. 
     

             - A więc mi nie wybaczono?
             - O, nie.
             - Ale myślałem, że na tym to polega - powiedział Ian. - Myślałem, że Bóg przebacza wszystko.
             - Przebacza - odparł pastor Emmett. - Ale nie możesz powiedzieć tylko ot tak : "Przepraszam, Boże". Ba, każdy mógłby tyle zrobić! Musisz naprawić zło, okazać gotowość konkretnego, rzeczywistego zadośćuczynienia, zgodnego z regułami naszego kościoła.
             - Ale co wtedy, kiedy nie istnieje żadne zadośćuczynienie? Jeśli jest to coś, czego nie da się niczym naprawić?
             - No cóż, wtedy, oczywiście, wkracza Jezus.
             Jeszcze jeden paraliżujący symbol : "Jezus". Ian odwrócił wzrok.
             - Jezus pamięta, jak trudne może być życie na ziemi - mówił dalej pastor Emmett. - Pomaga w tym, czego naprawić nie można. Ale jedynie wtedy, gdy najpierw sam spróbujesz to uczynić.
             - Spróbować? Jak spróbować? - zapytał Ian. - Co musiałbym zrobić?
             Pastor Emmett zaczął zbierać śpiewniki pozostawione na krzesłach . Najwyraźniej był tak pewien odpowiedzi, że nawet nie trudził się, aby o niej myśleć.
             - No cóż, po pierwsze : będziesz musiał zając się tymi dziećmi - powiedział.
             - Okay. Ale zając się....w jakim sensie właściwie?
             - Hm, no cóż, chyba je wychować.
             - Hę? - rzekł Ian. - Ależ ja jestem dopiero na pierwszym roku studiów!
             Pastor Emmett zwrócił ku niemu twarz, przyciskając stos śpiewników do wklęsłego przodu koszuli.
            - Przeważnie jestem w Pensylwanii, a nie tutaj! - dodał Ian.
            - To może powinieneś to rzucić?
            - Rzucić?
            - Właśnie.
            - Rzucić naukę?
            - Właśnie.
            Ian wlepił w niego oczy.
            - To jest coś w rodzaju testu, prawda? - powiedział wreszcie.
            Pastor Emmett skinął głową uśmiechając się. Ian odetchnął z ulgą.
            - To test Boży - powiedział do niego pastor Emmett.
            - A więc...
            - Bóg chce wiedzieć, co jesteś gotów zrobić, żeby naprawić krzywdę, którą wyrządziłeś.
            - Ale On nie kazałby mi rzeczywiście tak postąpić - rzekł Ian.
            - Jakże inaczej ma się o tym dowiedzieć?
            - Zaraz - powiedział Ian. Mówi pan, że Bóg chciałby, żebym zaniechał moich studiów. Mam zmienić wszystkie plany, jakie rodzice mają wobec mnie, i rzucić naukę?
           - Tak, jeśli istnieje taka potrzeba - rzekł pastor Emmett,
           - Ależ  to wariactwo? Musiałbym zwariować!
           - "Nie miłujmy słowem ani językiem - powiedział pastor Emmett - ale czynem i prawdą". Święty Jan, List Pierwszy, rozdział trzeci, osiemnaście.
           - Ależ ja nie mogę tej kupy dzieciaków wziąć na siebie? Co pan myśli, kto ja jestem? Mam dopiero dziewiętnaście lat! - zawołał Ian. - I w ogóle co to za podejrzana religia?
           - To religia pokuty i całkowitego odpuszczenia - odpowiedział pastor Emmett. Jesteśmy Kościołem Powtórnej Sposobności.
           Potem umieścił śpiewniki na ladzie i odwrócił się, żeby ofiarować Ianowi uszczęśliwiający uśmiech. Ian pomyślał, że nigdy dotąd nie widział człowieka tak doskonale spokojnego i pojednawczego.



 







 Świat Książki, 1997 r. str.140-141   

9 komentarzy:

  1. Tak sobie myślę, że chyba każdy z nas ma winy, które za nami podążają i już nie jesteśmy w stanie im zadośćuczynić, a stając się wspomnieniem nie dają spokoju. Chyba najważniejsze jest to, żeby do takiej sytuacji nie dopuścić.
    Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A im człowiek starszy tym bardziej sumienie mu nie daje spokoju.....
      Chyba można zazdrościć tym, którzy mają tak zwane szerokie sumienia.
      Ale faktycznie zbyt mało przywiązujemy w ciągu życia właśnie do pokuty zadośćuczynienia.....

      Dziękuję za odwiedziny i komentarz Celu i również Cię pozdrawiam.

      Usuń
  2. "ale czynem i prawdą" tak, tak i jeszcze raz tak !!! Cytat życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż bez czynów i prawdy jesteśmy warci....niewiele...

      Usuń
  3. Wielki Post to piękny czas i podsuwa wiele rozwiązań...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I każdy może dla siebie wybrać to co jego zdaniem poprowadzi najskuteczniej go do do Boga.

      Usuń
  4. Wczoraj ksiądz mówił, że post to nie dieta. To ja mam post.
    Powstaje problem Hioba itd, kuszenia Chrystusa i 'Braci Karamazow', ale nie jestem w stanie odpowiedzieć na te pytania. Łudzę się po prostu, że wciąż liczy się zwykła ludzka uczciwość i przyzwoitość.
    CO sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z księdzem, że post to nie dieta....post obejmuje przede wszystkim ducha...nie można poprzestać tylko na rezygnacji z czegoś co szczególnie lubimy. Trzeba dać się wyprowadzić Duchowi na pustynię a to jest trudne do zrealizowania w dobie otaczającego nas zewsząd hałasu.
      Ty już doznajesz w pewnym sensie pokuty.....wystarczy to chyba tak potraktować.
      Oczywiście, że liczy się zwykła ludzka uczciwość i przyzwoitość czyli przestrzeganie tego, że nasza mowa ma być "Tak, tak, nie, nie"......bez stosowania poprawności politycznej, do której obecnie nawet się przymusza. Ale wybór do każdego należy.....Bóg dał wolną wolę a szatan nie próżnuje....

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.