Trochę sobie pochorowałam. Przeziębienie paskudne mnie dopadło i zmusiło niestety do leżenia w łóżku, a dla mnie, nienawykłej nawet do popołudniowych odpoczynków, trzydniowe leniuchowanie to już katorga. Tym bardziej, że w tym czasie żadnego zainteresowania ani czytaniem, ani oglądaniem czegokolwiek. Kompletny spadek nastroju a do tego męczący kaszel. Tyle, że temperatura mnie nie męczyła, ale bo też jestem jakiś dziwny stwór, który ma zawsze temperaturę poniżej 36 stopni Celsjusza i stąd pewno jestem taki zimorodek.
Jedyne co mnie zainteresowało w tym czasie to, gdy z nudów otwarłam tv program o Marku Grechucie, który nadawano akurat
źródło |
źródło |
Trzy strelicje 2002 |
Nigdy jakoś nie utożsamiałam Marka Grechuty z malarstwem chociaż studiował architekturę więc talent do rysunku musiał mieć.
I w nim wykazywał swą niezwykłą wrażliwość na świat zewnętrzny.
zdjęcie moje, ale nie pamiętam gdzie to jest |
I jeszcze wiersz Kraków ..... napisany przez niego i recytowany.
A po tym co zobaczyłam nabrałam ochoty na przeczytanie wspomnień Danuty o Marku i swoim z nim życiem.
Marek. Marek Grechuta we wspomnieniach żony Danuty to niebanalny wywiad rzeka z Danutą Grechutą, która wspomina męża Marka. Wywiad przeprowadził Jakub Baran.
Ich wspólne życie trwało 36 lat, z czego większa część przypadła na czasy Polski Ludowej.
W książce znajdziemy również opis czasów współczesnych oraz wspomnienia o ważnych dla państwa Grechutów osobach. Do tego wiele anegdot i ciekawostek z życia zawodowego i prywatnego. Niewątpliwą atrakcję stanowi duża liczba (286) nigdy dotąd niepublikowanych zdjęć oraz dokumentów. To szczera opowieść, opisująca codzienność Państwa Grechutów w niełatwym dla wszystkich okresie, jakim był komunizm, ale i w czasach wolnej Rzeczypospolitej. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że takiej publikacji nie było dotąd na rynku wydawniczym.
Zdjęcie książki i opis pochodzą ze strony Selkar.pl.
Żałuję, że nie widziałam programu. Dobrze, że jest wywiad. Grechutę uwielbiam. Chciałabym zobaczyć jego więcej obrazów... Dużo zdrowia życzę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia.
UsuńPrzede wszystkim Natalio mam nadzieję ,ze doszłaś już do pełnego zdrowia. Marek Grechuta -to wśród artystów jeden z Tych ,których bardzo cenię. A piosenkę o Krakowie...myślę ,że po raz pierwszy słuchałam więc tym bardziej dziękuję.
OdpowiedzUsuńDo zdrowia dopiero dochodzę...te wirusy to draństwo, które męczy długo.
UsuńLubię szlagiery Grechuty, ale piosenki "Kraków" nie znam.
OdpowiedzUsuńZostaw łózko w spokoju, przegoń choróbsko, bo wiosna nadchodzi :)
Przeganiam już.....
UsuńKraków, w tym wykonaniu to moje odkrycie nie tak dawne....
Kocham Kraków. Byłam tam tylko raz, ale zakochałam się na amen. A do Grechuty też mam wielki sentyment.
OdpowiedzUsuńI Marek Grechuta chociaż rodem z Zamościa nierozerwalnie łączy się z Krakowem. Tak, że możemy łączyć obydwa sentymenty w jedno.
UsuńUwielbiam rocka, ale tzw. poezję śpiewaną tez kocham. Byłam kiedyś na bardzo małym recitalu Grechuty, widać było, że kochał to, co robi. Pamiętam jego pierwszy występ w Opolu, to było jak objawienie.
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę.
Cieszę się, że podzielasz moje zainteresowania muzyczne.
UsuńDziękuję za życzenia.
Kraków, jedno z piękniejszych polskich miast i Grechuta, którego piosenki uwielbiam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że już wracasz do zdrowia. Dbaj o siebie :)
Niby dbam....ale wirus, to wirus....
UsuńBardzo lubię Grechutę, chyba "od zawsze". A Kraków... sama wiesz :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że opowieść o Grechucie pozwoliła Ci trochę zapomnieć o chorobie -to najlepsze lekarstwo. Zdrowia życzę :)
Takie filmy czy też programy oglądam zawsze z ogromną przyjemnością, nawet gdy jestem chora....potrafią podnieść nastrój....
UsuńA Grechuta jest z Zamościa. Jest nawet tablica pamiątkowa. Jego piosenka 'Ważne są dni' dodaje mi sił.
OdpowiedzUsuńTak, pamiętam o tym.....
UsuńSłowa tej piosenki faktycznie podnoszą na duchu.
Marek Grechuta - cała nasza młodość... Uwielbiany, kochany i słuchany do dziś.
OdpowiedzUsuńWidziałam jego debiut w Opolu i z tamtego festiwalu tylko Jego pamiętam.
Życzę Ci Aniu powrotu do pełni sił :)
Ja zaliczyłam również (jak pewnie większość z nas) paskudną infekcję trwającą prawie miesiąc.
Pozdrawiam serdecznie :)
Jak to fajnie, że mamy tyle "wspólnych wspomnień".
UsuńJa i tak nie przechodzę ich tak ciężko jak Ty....o czym wiem.
Ta pora roku i to bez zimy jest po prostu zabójcza.
Już się pozbierałam na tyle, że jestem na chodzie.
Zawsze lubiłam słuchać piosenek Grechuty, uspokajały mnie.
OdpowiedzUsuńGrechuta działa na mnie momentami uspokajająco.. uwielbiam głos Marka.
OdpowiedzUsuńA co do Krakowa, jest mi bliski, mam naprawdę malutko żeby do niego dojechać. ;) Dziękuję za obecność na moim blogu, wiele to dla mnie znaczy ;)