niedziela, 6 marca 2016

Jedno nazwisko ...dwie osoby......



źródło
            Zaczęłam czytać Na zachodzie bez zmian Ericha Marii Remarque'a. Moja książka, którą nie tak dawno dopiero sobie nabyłam w jakimś antykwariacie allegrowym została bardzo starannie wydana przez Wydawnictwo "Śląsk" w Katowicach w 1960 roku, w serii Biblioteka Karola Miarki. Książka ta została opatrzona szerokim i dogłębnym wstępem przez Wilhelma Szewczyka. Nie będę jednak pisać, przynajmniej  na razie, o czym traktował ten wstęp. Wilhelm Szewczyk......od razu to nazwisko wydało mi się znajome, chociaż nie przewinęło się ono nigdzie ani w blogosferze ani nie natrafiłam na niego "grzebiąc" w internecie. Oczywiście skojarzyłam go sobie z liceum. Z pewnością tylko w nim mogłam spotkać się z jego twórczością, do którego chodziłam właśnie na Śląsku i teraz, po ponad czterdziestu latach wystarczyło przeczytać jego nazwisko, by stwierdzić, że ktoś taki był. Był, bo zmarł w 1991 roku. Prozaik, publicysta, krytyk literacki, poeta, tłumacz z języka niemieckiego, literaturoznawca w zakresie literatury niemieckiej i serbołużyckiej. Postać zarówno barwna, jak i kontrowersyjna, ze względu na to jak się zapisał w dobie socjalizmu. Nie będę jednak tego tematu rozwijać, bo można sobie o tym poczytać w internecie. W związku z tym, że jednak wiele dla Śląska, który był największą jego miłością, zrobił uczczono go  na skromnym grobie skromnym epitafium : 
„Wilhelm Szewczyk Pisarz. Żył dla Śląska”.

źródło
            Równocześnie z mojej pamięci wychynął kolejny Szewczyk, który już mi dawno się w niej zatarł, a przecież w swojej młodości często go oglądałam choćby w telewizorze, w teatrach telewizji, a zagrał w piętnastu spektaklach, ale i w filmach, których ma na swym koncie sporo. Ciekawa jestem czy ktoś od razu zgadł o kim piszę. Może El, bo jest, a ma dzisiaj 82 lata, od 1958 roku związany z teatrem w jej mieście. Tak, jest nim Michał Szewczyk -  aktor teatralny i filmowy, którego sympatyczną, jowialną twarz od razu sobie przypomniałam chociaż nie widziałam go od lat. Aktor, jedna z ikon srebrnego ekranu i kina polskiego, który w swym długim życiu wcielał się w różne role. Sama nie będę się rozpisywać na jego temat, ale znalazłam bardzo ciekawy wpis na blogu Ikony srebrnego ekranu.
do którego odsyłam tych, którzy chcą się dowiedzieć o Michale Szewczyku więcej.

                                     I tak jedno nazwisko wywołało dwa wspomnienia. Do prozy czy też poezji Wilhelma już podchodzić raczej nie będę, ale do filmów z Michałem być może tak, bo mam spore zaległości w oglądaniu polskich filmów.
             

13 komentarzy:

  1. ,,Na zachodzie bez zmian" czytałam dawno temu i byłam zachwycona książką. Potem sięgałam po kolejne powieści autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczynałam od "Łuku triumfalnego". Wreszcie przyszedł czas na tę.

      Usuń
  2. Wilhelm Szewczyk - spotkałam się z tym autorem, bo szukałam informacji na temat Donnesmarcków (ród związany z moim miastem). Natomiast aktor - twarz na Twoim zdjęciu znajoma, ale jakoś żaden film od razu mi się nie nasunął. Jestem jednak pod wrażeniem dorobku i listy tytułów, która mi się w Wikipedii otwarła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisał w 1956 roku książkę o tym rodzie ...wygląda na to, że bardzo ciekawą...ale to był czas cenzury więc z pewnością nie wszystko mógł napisać...

      Grywał role raczej drugoplanowe, ale faktycznie w wielu filmach. Ja go bardziej pamiętam z telewizji, ale to z lat 60-tych i 70-tych...

      Usuń
  3. Michała Szewczyka pamiętam jako "czarny charakter" z mojego ulubionego filmu dzieciństwa "Samochodzik i templariusze" :-) i również ulubionego filmu wojennego a właściwie dylogii "Kierunek Berlin" i "Ostatnie dni". Nie były to co prawda ani role, ani filmy oskarowe ale cóż to nie znaczy sentyment... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grywał role drugoplanowe, ale jakoś mi się dobrze kojarzy.....

      Usuń
    2. A nie powinno :-) bo przecież teraz kultura okresu PRL-u jest passe, a jakby nie było filmy, w których grywał Szewczyk to nie była "sztuka dla sztuki" i bez problemu, przynajmniej w tych najbardziej znanych, można dopatrzeć się elementów propagandy. Ale mnie, przyznaję, jakoś to nie rusza bo to i jak wspomniałem, sentyment do lat młodości i poziom gry aktorskiej taki, o którym panie i panowie z "M jak miłość", "Na dobre i na złe" czy "Klanu" mogą tylko pomarzyć.

      Usuń
    3. Bo też ja go bardziej chyba pamiętam z teatru telewizji.
      Passe czy nie wówczas oglądaliśmy..... A co do gry aktorskiej to oczywiście, że tak jest, ale bo też to byli aktorzy przede wszystkim teatralni, którzy posiedli sztukę gry a poza tym byli w jakiś sposób charakterystyczny co odróżniało jednego od drugiego a dzisiaj wszystko się zlewa...Ja od lat nie oglądam seriali to nawet nie rozróżniam tych młodych..jedynie starsze pokolenie aktorskie.

      Usuń
  4. Michał Szewczyk akurat swoją popularność zawdzięczał rolom filmowym a nie teatralnym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Autor całkowicie mi nie znany.
    Zapraszam do mnie na Urokliwe Miejsca i ...
    A oto ich adres: http://urokliwemiejsce.wordpress.com
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi miło, że mnie tu wspomniałaś.:) To zawsze wyróżnienie, gdy blogerzy piszą o innych w swoich postach.

    Oczywiście zawsze rozpoznam Michała Szewczyka, na każdym zdjęciu z każdego okresu jego życia. Właśnie dlatego, że widząc go w filmie zawsze wiedziałam, że "jest z Łodzi". To dotyczyło również pojawiania się na ekranie innych aktorów związanych z Łodzią, bo zawsze czułam pewną niesprawiedliwość w relacji dwóch miast Łódź-Warszawa (niezależnie od dziedziny życia).
    Mój osobisty kontakt z aktorem polegał na kilku spotkaniu na schodach mojego domu (dość dawno to było, chyba w latach 90-tych) - takie minięcie się, bez bliższej znajomości.

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.