poniedziałek, 23 listopada 2015

I znów minął tydzień oraz krótko o "Objawieniu" Didiera van Cauvalaerta.



       Powinnam była zamieścić już opinię o przeczytanym czwartym tomie detektywistycznych przygód Jacka Przypadka, bo Pan Getner  mi się delikatnie przypomniał, ale jeszcze jest w trakcie pisania. Nie przychodzi mi to łatwo w warunkach w jakich spędzam tydzień a poza tym przyzwyczaiłam się do pisania bezpośrednio na komputerze i w tej sytuacji jest mi go brak.

 


     Pod względem czytelniczym poprzedni tydzień minął mi na przyjemności poznawania  "Objawienia" francuskiego pisarza Didiera van Cauwelaerta, w którym zabrałam się do Meksyku. Podróż tę odbyłam razem z bohaterką, znaną w Paryżu okulistką, mającą za zadanie zmierzyć się z oczami Najświętszej Marii Panny w odbitym w 1531 roku na szacie Juana Diego swym obrazie.  Juan Diego  ma być kanonizowany, ale jak się okazuje bardzo tego nie chce więc robi wszystko -  oczywiście w sobie tylko możliwy sposób -  co jest możliwe, by Nathalie Krenz, córka Żydówki i katolika z wyboru ateistka, swą diagnozą mu pomogła. Staje się jednak inaczej, a on niechcący przyczynia się do tego, że prawdopodobnie Nathalie powróci do swych marzeń sprzed czasu, gdy zaczęła zajmować się głównie zarabianiem pieniędzy.
Książka jest wielowątkowa. Głównym wątkiem jest w niej podjęcie przez dostojnika z Watykanu próby zaprzeczenia cudowności obrazu Matki Boskiej z Gadelupe a co za tym idzie nie dopuszczenia do kanonizacji Juana Diego, ale jest w niej i romans, który być może ma się szansę dobrze zakończyć jednak nie w Paryżu a w Meksyku, miasto Meksyk trochę jakby od podszewki a także tajemnice Watykanu.
Fabuła jest ciekawie skonstruowana, temat równie interesująco zaprezentowany a przy tym finał zaskakujący. Czytałam "Objawienie" z dużą przyjemnością przy okazji nabywając trochę różnej wiedzy. To lektura, przy której można się świetnie  zrelaksować i ja to robiłam wieczorami.
   
       To tak tylko króciutko o tym co czytałam a teraz znów Was żegnam na cały tydzień życząc, by paskudna pogoda jaka się  zapowiada nie zepsuła nam nastroju.  Ze sobą tym razem zabieram kolejną książkę z moich półek a jest nią  "Kara" Maji Wolny, którą już zaczęłam czytać i prawdopodobnie łyknę  szybko co pozwoli mi na kontynuację "Młodości króla Henryka IV" Henryka Manna.

Kończę jak zwykle ostatnio zdjęciami. Tym razem goście, którzy korzystają z bogactwa orzechów w tym roku, które nadal spadają z orzecha.


4 komentarze:

  1. Musze przeczytac to Objawienie, gdyz bardzo ciekawie sie zapowiada:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niespecjalnie przekonują mnie takie książki z wątkiem religijnym, Watykanem itd.
    Zdjęcia wiewióry piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzbudziłaś we mnie zainteresowanie- chyba pokuszę się na tę lekturę. Zdjątka wiewiórek wyszły wyśmienicie- super. Pozdrawiam cieplutko :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja lubię wiewiórki! A lektura wygląda na interesującą.

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.