Iwona Żytkowiak w swej książce "Tam gdzie mój dom", którą jakiś czas temu przeczytałam i opisałam, a która opowiada o losach trzech pokoleń kobiet na Ziemiach Odzyskanych ukazuje interesująco skomplikowane - chociaż nie pozbawione ciepła i miłości - stosunki matek z córkami. I z niej właśnie przywołałam dwa fragmenty świadczące o tym, jak delikatną materią są te wzajemne uczucia, i jak trudno nam je wyrażać.
" Róża stoi w oknie na piętrze. Odchyla ciężkie zasłony, w których czai się zapach starości. Nie żeby były zniszczone czy brudne. Są tak majestatyczne, że siłą rzeczy muszą się kojarzyć ze starociami. Róża ma wrażenie, że wiszą tu od zawsze.
- Nie otwieraj okna, bo zniszczysz zasłony - upomina ja matka, kiedy któregoś lata, szukając w pokoju jakiejś książki, Róża chciała uchylić okno, bo kręciło ją w nosie i kichała raz za razem. A potem matka podeszła do okna i energicznie docisnęła skrzydło do ramy. Miała swoje fanaberie.
- Dobrze, dobrze. - Róża podniosła wówczas ręce w geście poddania.
- I wtedy matka, jakby się zawstydziła, podeszła i pchnęła zasłony w stronę ściany. Związała je, przewiesiła przez specjalny uchwyt, otworzyła szeroko okno. Szamotało się, więc podłożyła pod niego jakąś książkę. A później wsparła łokcie na parapecie i tkwiła tak nieporuszona, dopóki córka nie znalazła tego, czego szukała. Róża stanęła potem za matką, przylegając do jej pleców, oplatając ją ramionami, tworząc z rąk obręcz. Poczuła, jak ciało matki drgnęło, by za moment zastygnąć w bezruchu. Włosy, na pozór niedbale zwinięte na karku, łaskotały ją w nozdrza".[1]
"Lato było w pełni. Siedziały obok siebie, rzadko wymieniając jakieś uwagi. I choć nie padały żadne wyznania, deklaracje, a nawet o wiele mniej, bo żadna nie spytała drugiej, co słychać, to Róża pierwszy raz poczuła, że bardzo kocha matkę, i że jest jej ona najbliższa na świecie. Może to kiełkujące w niej życie sprawiło, że nagle zrozumiała - uczucie było jak pociągnięcie pępowiny, przez które przepływa krew. I nagle wykonała ruch, który w jednakowym stopniu zdumiał, co onieśmielił obydwie. Przytuliła się do matki, kładąc głowę na jej ramieniu. Aniela przesunęła dłoń na głowę córki i przytrzymała ją przez chwilę. Ostrożnie, jakby się bała, że ją spłoszy. Delikatnie gładziła Różę po włosach".[2]
______________________________
[1]Iwona Żytkowiak,"Tam gdzie twój dom",Prószyński Media sp. z o.o.,2014 r., str.14-15
[2]tamże,str.217-218
Zainteresowałaś mnie...Kobiety niektóre, bywa, nie umieją okazywać uczuć jasno i wyraziście...
OdpowiedzUsuńSądzę Basiu, że Tobie by się książka spodobała...jej bohaterka to kobieta w średnim wieku stąd wracamy czytając do czasów naszej młodości....
UsuńJeżeli cała książka utrzymana jest w takim nastroju, jak przytoczone przez ciebie fragmenty, to jest to lektura warta uwagi, relacje pokoleniowe w rodzinie zazwyczaj są bardzo złożone, to materia bardzo delikatna, sekretna, nic nie jest tu oczywiste, jednoznaczne, tematyka może zainteresować czytelnika, który lubi odkrywać skomplikowane relacje rodzinne.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest utrzymana w nastroju nostalgicznym, wspomnieniowym a poza tym daje obraz zwyczajnego życia na ziemiach zachodnich przed, w czasie i po wojnie.
UsuńPozwala powrócić również nam do lat młodości za czasu PRL.
A ja przyznam, że książka mnie rozczarowała. Czegoś mi w niej zabrakło.
OdpowiedzUsuńTa książka moim zdaniem lepiej jest odbierana przez osoby w średnim wieku, gdyż o takich osobach głównie opowiada....a poza tym Autorka dość szybko ją skończyła / jakby ucięła opowieść/ i barka może tej części bardziej współczesnej z życia Róży i jej syna...
UsuńChcę :3
OdpowiedzUsuń:))
UsuńA o które Ziemie Odzyskane konkretnie chodzi?
OdpowiedzUsuńRóża studiowała w Szczecinie.
UsuńJa myślę, że to będzie zachodnia część Polski od Szczecina w dół, ale i jakie Miasto chodzi z książki to nie wynika.
To może być naprawdę bardzo ciekawa lektura. Zapisuję tytuł :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa spotkasz .... nie odrzucaj. Na tle dzisiejszych różności wydawniczych wyróżnia się nawet plastycznym i starannym językiem.
UsuńCzytałam tę książkę i bardzo miło ją wspominam!
OdpowiedzUsuńCzyli tak, jak i ja.
UsuńJak stwierdzono u mnie astmę (czas już temu) likwidowałam właśnie takie zasłony- ciężkie, majestatyczne, z nutką starości... i było mi żal właśnie z powodu ich vintagowego wyglądu; ale mus, to mus. uwielbiam retro styl i chętnie bym do niego powróciła, ale zbyt ciasne mieszkanie wiąże mi ręce :)))
OdpowiedzUsuńTakie retro zasłonowe idealne jest do starych mieszkań w kamienicach, gdzie pomieszczenia są duże i mają około 3 m. wysokości. Retro mieszkania i retro zasłony.
UsuńRozalka i Anielka - moje dwa skarby:) A książki nie czytałam! Zatem trzeba :)
OdpowiedzUsuńI u mnie te dwa piękne imiona pojawiły się dwa pokolenia wcześniej : babcia ze strony taty była Aniela a siostra dziadka/jej męża/ była Rozalia, Róża.
UsuńWielka szkoda, że tak się odeszło od tych imion.
Jak spotkasz i znajdziesz czas...myślę, że przypadła by Ci do gustu.
Ostatnio doszłam do wniosku, że rzeczywiście trudno czasem wyrażać uczucia względem rodziców, a zwłaszcza mamy. Tak rzadko mówimy im, że je kochamy.
OdpowiedzUsuńCzasem łatwiej wykonać gest niż wyrazić uczucie słowem...więc nie bójmy się ich wykonywać......dopóki nie jest za późno....
Usuń