Długa przerwa w pisaniu opinii o przeczytanych książkach sprawiła, że w żaden sposób nie mogę się do tej czynności zabrać. Weno wróć wołam i nic. Przymierzam się, myślę co napisać i dalej trwam w umysłowym marazmie. Ale sama sobie jestem winna, gdyż tak zawsze mam, gdy coś muszę. A muszę napisać o jednej książce, której tytułu tu nie wymienię. To jej recenzja powinna już się ukazać i jej brak po prostu mnie blokuje.
Ale nic to, może w końcu ją spłodzę i ruszę wtedy z kopyta.
A dzisiaj zaprezentuję, gdyż dawno tego już nie robiłam, trzy książki, które ponoć są nowościami i wydają mi się interesujące :
"Był dom... Wspomienia", którą to książkę wydaną przez Wydawnictwo Litarackie napisała Anna Szatkowska.
Wspomnienia Anny Szatkowskiej odnoszą się do losów rodziny Kossaków (dziadkowie z rodziny Kossaków, matka: Zofia Kossak-Szczucka). Dzieje rodzinne pokrywają się nieuchronnie z ówczesną, skomplikowaną historią Polski. Wspomnienia sięgają od lat przedwojennych, przez okres wojny, po lata 60-te.
Szatkowska perfekcyjnie oddaje specyfikę tamtego czasu, przedstawia
historię barwną, pełną drobiazgów, jednocześnie wierną faktom. Przez
karty książki przewijają się znane postacie historyczne, przyjaciele i
znajomi autorki. W każdej z tych postaci odbija się jakaś część dziejów
Polski i Europy.
Najważniejszą rolę odgrywa w książce matka autorki, Zofia Kossak, której
działalność staje się punktem odniesienia do własnego życia Anny
Szatkowskiej.
Niewątpliwym dodatkowym atutem wspomnień jest
przejmująca, zarejestrowana dzień po dniu, szczegółowa relacja z
Powstania Warszawskiego. W obrębie książki znalazły się bowiem obszerne
fragmenty dziennika spisywanego kilka tygodni po upadku Powstania.
"Fryzjer Stalina", którą to książkę napisał Paul M. Levitt a wydała ja Fronda.
Rok 1931. W ZSRR buduje się raj na ziemi. Tak przynajmniej donoszą
światowe media, których uważnym czytelnikiem jest Awraham Bahar – Albańczyk, utalentowany żydowski golibroda. Awraham to człowiek czynu.
Natychmiast pakuje walizki i wyrusza w podróż ku lepszemu. Los jest dla
niego łaskawy. Nieoczekiwanie dostaje propozycję, by zostać fryzjerem
Stalina. Posłusznie strzyże na jeża i w kancik, namydla i goli. Rzecz
dziwna: Wódz raz jest gadatliwy, to znów sentymentalny, czasem wylewny, a
niekiedy straszny. Awraham odkrywa prawdę. Raj na ziemi w istocie jest
piekłem. A towarzysz Stalin może mieć wielu sobowtórów. Jak poderżnąć mu
gardło, gdy nie wiesz czy golisz właściwego?
Tłem
tej znakomitej, przesyconej surrealistycznym i absurdalnym humorem
powieści jest Rosja sowiecka. Rosja głodu, czystek, procesów pokazowych,
obozów pracy, szpiegów, agentów i donosicieli. Źródłem tego humoru –
jak mówi sam bohater – nie jest jednak radość, lecz smutek. Pierwowzorem
bohatera jest Karl Pauker, szef osobistej ochrony Stalina i przez jakiś
czas jego fryzjer.
"Pani Poe" - to książka Lynn Cullen wydana przez Dom Wydawniczy PWN Sp.z o.o.
Pisarz i jego demony. Kobieta i jej pragnienia. Żona i jej zemsta...
Dzieje Edgara Allana Poe, spowiedź jego kochanki i przerażająca obsesja jego żony w literackim miłosnym trójkącie wszech czasów.
1845:
Nowy Jork w świetle gazowych latarń. Optymizm i możliwości, ubóstwo i
przestępczość. Kłębowisko imigrantów i bogatych arystokratów. Poemat
"Kruk" jest na ustach wszystkich - sukces, o jakim początkująca,
borykająca się z problemami dnia codziennego, poetka, może tylko
pomarzyć. Zdradzona i opuszczona przez męża Frances stara się zarobić na
utrzymanie dwójki dzieci. Dla dobra kariery, decyduje się przyjść na
spotkanie intelektualistów, aby poznać słynnego pana Poego. Chociaż nie podobają jej się jego utwory, jest zafascynowana jego charyzmą i mile zaskoczona faktem, że ten zna i ceni jej twórczość.
Najpierw
niewinny flirt, potem namiętny romans. Każde potajemne spotkanie z
intrygującym kochankiem nieubłaganie wciąga kobietę w sidła Amora...
Kiedy żona Edgara zapragnie zaprzyjaźnić się z Frances, relacja stanie się tak mroczna i zagmatwana jak w utworach samego Poego. Ich los, podobnie jak bohaterów powieści gotyckiej, jest przesądzony. Nie można oszukać pani Poe, podobnie jak nie da się oszukać śmierci.
Kiedy żona Edgara zapragnie zaprzyjaźnić się z Frances, relacja stanie się tak mroczna i zagmatwana jak w utworach samego Poego. Ich los, podobnie jak bohaterów powieści gotyckiej, jest przesądzony. Nie można oszukać pani Poe, podobnie jak nie da się oszukać śmierci.
Ja chętnie przeczytałabym wszystkie trzy.
A kogo jeszcze zainteresowałyby tak jak mnie?
_____________________________________________________
Wszystkie trzy chciałabym poznać , choć ostatnią najbardziej :-) Tez miałam taki okres że mniej pisałam i chyba tak naprawdę jeszcze trwa Nie możemy być wciąż na najwyższych obrotach a czytanie ma być przyjemnością , taki wewnętrzny przymus może ja zwyczajnie osłabić a co gorsza zmienić w niechęć.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze to wyraziłaś a mnie właśnie coś takiego dopadło.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję.
Usuń"Był dom" chętnie bym w swojej biblioteczce zobaczyła. Z pewnością to wznowienie. Dobrze, że się takie książki wznawia.
Nic szczególnie mi nie przypadło do gustu. Chociaż ten Fryzjer Stalina mnie kusi ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że Fryzjer... intryguje. Mnie również.
UsuńCzytałam już jakąś książkę o rodzinie Kossaków, nie pamiętam teraz tytułu, ale tą też chętnie bym poznała.
OdpowiedzUsuńZ pisaniem tak czasem bywa, ale za jakiś czas wena powróci:)
Już wieczorem poczułam jej częściowy przypływ i coś dopisałam do zaczętej chwile temu recenzji.
UsuńA ja mam "Wspomnienia" Wojciecha Kossaka, ale jak na razie czytałam tylko Marię i Magdalenę Samozwaniec, w której to przedstawia swą rodzinę.
"Był dom..." mam w planach, podobno to bardzo ciekawa książka. Dwie pozostałe mnie w ogóle nie interesują, nie będę ich czytać :)
OdpowiedzUsuńNiech zgadnę... Ta książka, której recenzję piszesz, to pewnie "Cień tajnych służb" Kani?
Ten "Był dom" to i ja będę szukać, a co do książki uśmiechnęłam się pod nosem, ale nie, jeszcze to nie jest Kania.
UsuńChyba jeszcze trudniejsza, bardziej kontrowersyjna.
Jak zgadniesz a nosisz bransoletki chętnie Cię obdaruję własnoręcznie wykonaną.
Obiecuję sobie już od dawna "Był dom". Teraz, po lekturze biografii Zofii Kossak, jeszcze bardziej mnie kusi...
OdpowiedzUsuńA ja mam w zbiorze" Wspomnienia" Wojciecha Kossaka wydaną w 1971 roku bogato ilustrowane jego obrazami i wstyd przyznać, ale jeszcze nie czytałam.
UsuńTeż od dawna sobie obiecuję lekturę Szatkowskiej... Życia mi nie starczy, by przeczytać wszystko, co mnie interesuje:)
UsuńPrzymierzam się na razie do przeczytania wspomnień F. Krance pt. "Powroty". Zamówiłam, bo była okazja: o 20 zł taniej.
Ostatnio tak sobie właśnie pomyślałam, że tak kupuję te książki a przy moim czytaniu góra 5,6 m-nie to ile musiałabym jeszcze lat żyć, by je wszystkie wyczytać. Troche mnie to zastopowało myślę, ale na jak długo?
UsuńNie jesteś osamotniona w niemocy pisania, ja dziś swoją recenzję pisała w rekordowo długim czasie:) A z książek, zdecydowanie ostatni tytuł:) I ta intrygująca okładka.
OdpowiedzUsuńTym się pocieszam, że nie ja jedna.
UsuńOkładka przyciąga wzrok i intryguje. To prawda.
To prawda, że po przerwie trudno jest wrócić do dawnych zajęć, także do pisania recenzji. Zwłaszcza wtedy, gdy jest w tym jakiś przymus, a upływający czas nie działa na naszą korzyść... W takich sytuacjach sama sobie wyznaczam jakiś termin i pilnuję jego dotrzymania. Mnie to pomaga, może spróbujesz i Ty? Dasz radę! A potem pójdzie jak z płatka, zobaczysz. :-)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej zainteresowała ta pierwsza książka. Może dlatego, że "paru Kossaków" czeka na najbliższym stosiku, m. in.: "Rok polski" Zofii Kossak-Szczuckiej, "Listy do żony i przyjaciół" Wojciecha Kossaka. Wojciech czeka już od dość dawna, bo to dwa grubaśne tomy... Z pewnością poszukam także wspomnień Anny Szatkowskiej.
Sięgnę też po "Panią Poe", bo lubię książki o książkach i o pisarzach. Natomiast "Fryzjera Stalina" chyba sobie daruję.
I chętnie przeczytam Twoje wrażenia z lektury. :-)
Oj trudno, trudno. Dziękuję za słowa podnoszące na duchu.
UsuńJak widzę o Kossakach jest sporo do czytania. Ja na razie mam "Wspomnienia " Wojciecha, które kiedyś, w latach 70-tych mój dziadek dostał w jakąś nagrodę. Muszę od nich zacząć,
"Wspomnienia" na początek są na pewno dobrym wyborem. Tak sobie myślę..., Kossakowie byli tak barwną rodziną, że chyba zawsze będzie coś do czytania, czy to ich, czy - o nich. I dobrze. :-)
UsuńMnie też się zdarzają sytuacje, że nie mogę się przełamać i pisać o książce. Jeśli trwa to dłużej, to nie piszę o niej. :) Może napiszesz o czymś innym niż o książkach.
OdpowiedzUsuńO książce Szatkowskiej słyszałam pozytywne opinie, więc na pewno warto się z nią zapoznać. Pozostałe dwie nie są mi znane, ale wyglądają intrygująco. :)
I tak w zasadzie ostatnio robię, że wrzucam posty z różną treścią czekając aż uda mi się wreszcie skończyć recenzję.
UsuńKażda z tych trzech książek myślę jest interesująca, ale dała bym fory Szatkowskiej, gdyż rodzina Kossaków intryguje.
"Byl dom" i u mnie jest na polce. Podobno swietna.
OdpowiedzUsuńMam podobnie, jesli cos odkladam za dlugo, to przechodzi mi ochota na pisanie. I tak ejstem z siebei dumna, ze udalo mi sie wrocic do blogowego swiata po dluzszej nieobecnosci. Teraz znowu porzadkowanie mysli i ukladanie ich w slowa sprawia mi przyjemnosc.
Gratuluję udanego powrotu.
UsuńMoja głowa już trochę sterana wiekiem więc jest mi trudniej, ale Wy mnie motywujecie i to mi pomaga. Jak sobie tak pobiadolę to zaraz jest mi lepiej. I nawet myśli mnie "recenzyjne" zaczynają nachodzić.
Zazdroszczę Szatkowskiej.
Wybacz bledy. Tak to jest, jak sie pisze jedna reka, bo na drugiej dziecie;) dalej cierpie na pieluszkowe zapalenie mozgu i mysli nie ukladaja sie w slowa tak, jakbym chciala, ale sie staram.
UsuńPewnie ze tak, pobiadolic tez czasami trzeba.
A ja czytając to co piszesz na swoim blogu mogę tylko stwierdzić, że układają Ci się pięknie i czytelnie mimo, iż pewno piszesz w czasie, gdy dziecię Ci pozwoli zasypiając.
UsuńMnie zainteresowała pozycja pierwsza, ponieważ już gdzieś czytałam jej pozytywną recenzję. Jestem ciekawa Twojej opinii o tej książce :)
OdpowiedzUsuńNa razie książka jest w odległej perspektywie - niestety.
Usuń"Fryzjera Stalina" właśnie zamówiłam. Nie potrafiłam się oprzeć pokusie.
OdpowiedzUsuńOj to będę wyczekiwać recenzji.
Usuń"Był dom..." właśnie wypożyczyłam z biblioteki, więc lektura przede mną. Podobnie jak u Ciebie czekają "Wspomnienia" Wojciecha Kossaka, ale trochę mnie zniechęca zbyt gęsty druk (znowu ten problem!). Mamy chyba to samo wydanie z lat 70-tych.
OdpowiedzUsuńA niemocą twórczą nie przejmuj się - jak podejdziesz do tego na luzie, to wena sama wróci.
Chyba trzeba naprawdę przestać stawiać sobie zbyt wysokie przeszkody w tym naszym blogowym pisaniu. Za jedną z takich przeszkód uważam porównywanie się z innymi blogami i wpadanie przez to w kompleksy.
Nie ulegaj zniechęceniu :)
To prawda. Druk jest dość gęsty, ale za to książka przyzwoicie wydana przez PAX.
UsuńI zawiera sporo zdjęć jego obrazów tyle, że czarno białych.
Z ta drugą częścią komentarza zgadzam się, ale sądzę, że zaczynam sobie z tym już dawać radę.
Blogowanie przecież to zabawa, która ma mi dawać radość, ale i pomagać wciąż poznawać. I tak niech będzie.
"Fryzjer Stalina" to książka która mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńBrakiem weny się nie przejmuj, każdy od czasu do czasu potrzebuje wytchnienia i naładowania baterii, tego ci życzę w czasie tego długiego weekendu :)
Takie spojrzenie z boku człowieka, który znał Stalina może być interesujące.
UsuńA co do weny. Może po prostu muszę zmienić sposób pisania opinii o książkach, i pisać krócej.
Rozumiem Cię doskonale, od wczoraj chcę napisać recenzję książki, którą wczoraj przeczytałam, ale brak weny mi to uniemożliwił ... może jutro uda mi się ją napisać ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię serdecznie do udziału w moich dwóch konkurach: jeden na blogu, drugi na facebooku :)
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu majowego i oczywiście powrotu weny :)
Ty piszesz od razu, a mnie właśnie najbardziej gubi brak systematyczności.
UsuńDziękuję za życzenia i Tobie przede wszystkim życzę udanej majówki, bo ja już prawdę mówiąc mam majówki cały rok, tyle że rzadko się ruszam gdzieś po za miejsce zamieszkania.
Znam dom Kossaków :) z różnych książek, które namiętnie kiedyś czytałam, poznając życie członków tej wspanialej rodziny.
OdpowiedzUsuńA poza tym lubię literaturę faktu i biografie, lub autobiografie, trochę mniej zachwycam się powieścią. Może dlatego że lubię wiedzieć, znać prawdę? Ale tę można poznać czytając wpisy w Wikipedii, no to dlaczego nie przepadam za powieścią? Może mój uraz sięga czasów, gdy przeczytałam książkę o Lukrecji Borgia? Na setki lat stała się ta prosta, bardzo wierząca kobieta, matka i żona, synonimem zła, trucicielką. A fakty są zgoła inne, ona nigdy nikogo nie otruła, w ten sposób można też skrzywdzić pamięć duszy, używając prawdziwej żyjącej osoby, do skonstruowania fikcji. No to kończąc dodam jeszcze, że pewnie dlatego nie lubię powieści, jeśli używa ona imion i nazwisk znanych osób, chyba że jest czystą fikcją a wtedy to co innego. :))
Popatrz, i ja też musiałam jakąś taką książkę czytać, gdyż gdzieś mi ta trucicielka Lukrecja w głowie się kołacze. Ale mam Borgiów - biografię i tak się zbieram by ją w końcu przeczytać, gdyż pewno koło 30 lat już na półce stoi. Osobiście też bardzo lubię biografie, zawsze lubiłam a również literaturę faktu. I zgadzam się z Tobą, że jak powieść to zupełnie z fikcyjnymi bohaterami.
Usuń