źródło |
Rzadko mi się zdarza publikować dwa posty dziennie, ale dzisiaj jest wyjątkowa okazja. Jestem pod wrażeniem transmitowanego w TV spotkania byłych więźniów obozu koncentracyjnego Auschwitz- Birkenau z okazji 69 rocznicy jego wyzwolenia. Nie będę się jednak rozpisywać. Wspomnę tylko o tym, że wystąpiła na tym spotkaniu pisarka, Zofia Posmysz, która jest byłą więźniarką obozu Auschwitz - Birkenau i obozu w Ravensbruck. Jej wspomnienia wstrząsają. Zofia Posmysz zakończyła swe wystąpienie drugą zwrotką pieśni obozowej, którą w całości znalazłam w internecie:
1. Drutami ogrodzony skrawek świata,
Gdzie ludzie tylko numerami są,
Gdzie brat spodlony gnębi swego brata,
A śmierć koścista dłoń wyciąga swą.
Tam morze ludzkiej krwi i łez pociekło,
Tam z krzykiem trwogi budzisz się ze snu,
A gdy Cię ktoś zapyta, gdzie jest piekło,
To śmiało możesz odpowiedzieć mu.
Ref.: Birkenau, przeklęte Birkenau,
Przez Boga zapomniane piekła dno.
Birkenau, cierniowa droga,
Tysięcy ofiar wspólny grób,
Królestwo, w którym nie ma Boga, to Birkenau.
2. Płomieniem rzyga komin krematorium,
Odorem ciał spalonych cuchnie krąg,
Cierniowej ścieżki więźnia kres i znoju,
Wędrówki kres i koniec ludzkich mąk.
Tu grobu mieć nie będziesz przyjacielu,
Popiołów garść rozwieje polny wiatr,
Nieważne to, wszak jesteś jeden z wielu,
Wielu tysięcy, co zapomniał o nich świat.
A dlaczego piszę o Zofii Posmysz? A to dlatego, by przy tej okazji przypomnieć jej książki, które są obecnie, jak zauważyłam po wpisach na części blogów, znów czytane. I ja również znam Panią Posmysz tylko z "Pasażerki" i to w wersji filmowej. Najwyższa pora by poznać jej inne książki, w których wraca do swych dramatycznych doświadczeń obozowych.
Zofia Posmysz zadebiutowała literacko 1945 roku wspomnieniami "Znam katów z Belsen...".
W trzech swych książkach poruszyła tematy obozowe a mianowicie w : "Pasażerce" z 1962 roku, "Wakacjach nad Adriatykiem" z 1970 roku i "Ten sam doktor M" z 1981 roku.
Dzisiaj, gdy zasypani jesteśmy różnymi wspomnieniami związanymi z tamtym nieludzkim czasem może warto wrócić do jej książek.
Wyczułam temat. Ot, brak telewizji i muszę poszukać spotkania w internecie. Po książki Posmysz warto i trzeba sięgnąć.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, bo dopiero co czytałaś "wakacje..." i pisałaś o nich. Wcześniej była chyba @koczowniczka.
UsuńKoczowniczka przeczytała baaaardzo dokładnie;)
UsuńZnalazłam wskazany materiał na tvp info. Dzięki!
O "Wakacjach.." pisał również ZWL, polecam jego tekst, bo jest naprawdę świetny (jak zresztą większość jego wpisów):
Usuńhttp://www.zacofany-w-lekturze.pl/2013/11/zycie-wraca-do-mnie-poprzez-such.html
Przede moją recenzją były recenzje Kasi Sawickiej i ZWL, a na blogu Czytanki Anki toczyła się długa dyskusja o "Pasażerce" :)
UsuńOgromnie, ogromnie żałuję, że nie oglądałam tego programu. Poszukam w necie. Nie wiedziałam, że "Ten sam doktor M" również nawiązuje do tematyki obozowej.
Dlatego pisałam w poście, że na "części" blogów, a chyba faktycznie wpierw była Kasia, później koczowniczka i książkowiec. O taka kolejność. Muszę kuknąć na ZWL, do niego tez zaglądam.
UsuńSprawdziłam ten tytuł chyba na LC i z tagów wywnioskowałam, że również porusza tematykę obozową.M kojarzę, nie wiem czy dobrze, ale z Mendele.
Tak, to może chodzić o osławionego doktora. W kilku książkach zetknęłam się z tą postacią, np. w książce pt. "Kominy: Oświęcim 1940-1945". Więźniarki wspominają, jak doktor przynosił dzieciom - szczególnie bliźniętom - cukierki i czekoladki, głaskał je po główkach. Początkowo uważały go za miłego człowieka, potem okazywało się, że zabierał dzieci do eksperymentów.
UsuńOpowiadanie "Ten sam doktor M" to wyraz podziękowania Zofii Posmysz dla doktora Janusza Mąkowskiego, który w Birkenau dwukrotnie uratował autorce życie. Po wojnie Posmysz dowiedziała się że doktor M. przeżył obóz i napisała do niego list. Otrzymana odpowiedź była wielkim zaskoczeniem - okazało się, że doktor nie przypomina sobie zupełnie ani Posmysz, ani okoliczności, w jakich ocalił jej życie.
UsuńTo piękne, choć mało znane opowiadanie.
Dziękuję @Anonimie, bardzo dziękuję za te informację. Szkoda, że się nie podpisałeś.
UsuńSzukałam czegoś w internecie, ale się nie natknęłam.
Przeczytałam pieśń obozową i aż mnie ciarki przeszły...
OdpowiedzUsuńKsiążek Zofii Posmysz nie znam, choć dużo czytam literatury wojennej. Warto zwrócić na nią uwagę.
Swego czasu w "Dzienniku Polskim" przeczytałam: "Kiedyś jeden z młodych Niemców zapytał ją, ile razy w miesiącu w obozie odwiedzali ją rodzice.
OdpowiedzUsuń- W pierwszym momencie chciało mi się śmiać, ale powstrzymałam się i bardzo rzeczowo przedstawiłam obozową rzeczywistość, to, że więzień mógł wysłać jeden list w miesiącu do domu i to po niemiecku, aby mogła go przejrzeć cenzura i raz w miesiącu mógł dostać paczkę - mówi Zofia Posmysz".
Wiedza młodych Niemców jest porażająca...
To prawda. Jest porażająca. Myślę, że nie tylko Niemców, ale tam się wypiera z pamięci tę złą przeszłość narodu a buduje się znów potęgę.
UsuńDzisiaj Posmysz mówiła, że po raz pierwszy wróciła do Auschwitz już w czerwcu 1945 roku, gdyż matka jej chciała zobaczyć jak tam mieszkała. Gdy zobaczyła prycze , które nazwała szufladami, już więcej nie chciał nic oglądać.
Żałuję, że nie widziałam tego spotkania, bo chętnie bym obejrzała. Może gdzieś będzie to w internecie?
OdpowiedzUsuńZ pewnością gdzieś będzie można znaleźć.
UsuńTeż żałuję, że nie widziałam, też muszę poszukać. Jej powieści zrobiły na mnie ogromne wrażenie, zarówno "Pasażerka", jak i "Wakacje.." , także chętnie też poszukam tej ostatniej z obozowego nurtu, o której piszesz ("Ten doktor M."), bo tylko jej nie znam z wymienionych.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że to u Ciebie najwcześniej właśnie czytałam o "Wakacjach......
UsuńMożna tanio nabyć obydwie powieści w jednej Nike.