Książka, którą dzisiaj prezentuję trafiła do mnie od Etith, właścicielki bloga Kulturalnie. Była to jedna z pierwszych książek zdobytych w konkursie. Odczekała swoje na półce, gdyż prawie półtora roku, aż doczekała się , gdy w wyzwaniu czytelniczym Czytamy kryminały przyszedł czas na kryminał historyczny.
Na czas czytania "Złodzieja z szafotu" Bernard Cornwell przeniósł mnie do Anglii w początkach XIX wieku, w tym głównie do Londynu. Londyn ze swym mrocznym, deszczowym klimatem w tym czasie był miejscem wielu niezwykle popularnych i niesamowicie ekscytujących, dla żądnych wrażeń londyńczyków, widowisk. A były nimi co tygodniowe egzekucje, w których na szafot z więzienia w Newgate trafiało za każdym razem kilku skazańców. Dla mnie to przerażające, że ktoś chciał oglądać te spektakle, które urządzał odrażająco wyglądający kat, dokładający wszelkich starań, by spektakl był udany a taniec skazanych na pętli usatysfakcjonował rozentuzjazmowany tłum. A jednak chętnych było wielu, prawie cała okolica ciągnęła, by zobaczyć ten niesamowity szubieniczny taniec, w którym na szafocie, na Old Bailey, skazańcy drżeli, szarpali się i wyginali . Takie widoki mieli zapewnione prawie bez końca, gdyż skazanych oczekujących na swą kolej nie brakowało, bowiem karę śmierci otrzymać mógł każdy oskarżony i to nie tylko o poważne przestępstwa, ale również o niewielki występek, zawiniony, czy też i nie, gdyż nie miał szansy udowodnić, że jest niewinny; sąd takich argumentów nie słuchał a skazywanie na śmierć zgodnie z krwawym angielskim kodeksem ówczesnych czasów miało być przestrogą dla innych potencjalnych przestępców.
Czasem jednak zdarzało się, że pod wpływem wniesionej petycji z prośbą o ułaskawienie za pośrednictwem ważnej osobistości minister spraw wewnętrznych powoływał śledczego, który miał za zadanie zbadanie okoliczności popełnionego występku, za który groziła śmierć. I o takiej sytuacji opowiada "Złodziej z szafotu".
Bohaterem książki jest były wojskowy, uczestnik wojny z Napoleonem, który między innymi brał udział w bitwie pod Waterloo, Rider Sandman. Sandman znajduje się w trudnej sytuacji finansowej, która uniemożliwia mu poślubienie ukochanej kobiety i sprawia, że jest w dołku psychicznym, który pogłębia fakt, że nie mogąc znaleźć pracy musi zapewnić byt swej matce i siostrze. Wprawdzie jest świetnym krykiecistą, ale chcąc grać zawsze fair ma niewielkie możliwości uzyskania jakiegoś konkretnego zarobku. Mieszka więc w podejrzanej oberży, gdzie spotykają się różnej maści męty społeczne i drobni przestępcy i nie bardzo wie jak znaleźć pracę. Aż niespodziewanie otrzymuje dzięki poleceniu go przez znajomego zlecenie przeprowadzenia śledztwa sprawdzającego okoliczności popełnienia gwałtu i mordu na hrabinie Abevury przez niejakiego Charlesa Cordaya.
W krótkim czasie, gdyż tylko w przeciągu siedmiu dni Rider Sandman ma udowodnić, że to jednak Charles zamordował i powinien zostać powieszony czym jest mocno zdziwiony, gdyż był przekonany, że śledztwo ma wykazać jego niewinność. Minister spraw wewnętrznych jednak nie ma zamiaru ułaskawiać Cordaya, ale by zadośćuczynić prośbie królowej zleca śledztwo, które Sandman mając na względzie godziwą zapłatę podejmuje się przeprowadzić.
Swoje śledztwo Rider oczywiście zaczyna od rozmowy ze skazanym, przy okazji przekonując się jakim okropnym i ponurym miejscem jest więzienie Newgate. W trakcie rozmowy upewnia się, że Charles, który jest utalentowanym malarzem nie mógł popełnić zbrodni na hrabinie, którą malował akurat w dniu, gdy popełniono zbrodnię i postanawia zrobić wszystko co będzie w jego mocy, by wykraść go z szafotu.
I tak zaczyna się wyścig z czasem.Sandman by udowodnić niewinność skazańca musi przede wszystkim odnaleźć i zmusić do złożenia zeznań jedyną osobę, która może dać alibi oczekującemu na śmierć Charlesowi a jest nią pokojówka zamordowanej, Meg, która po zabójstwie znikła bez śladu.
Akcja toczy się więc szybko, w Londynie, poza Londynem a Sandman nawet kilkakrotnie omal nie traci życia, gdyż jak się okazało piękna denatka nie była aniołem więc zainteresowanych jej ewentualną śmiercią mogła być nie jedna osoba, której śledztwo prowadzone przez Sandmana jest wyraźnie nie na rękę. Jednak przy wydatnej pomocy trójki przyjaciół udaje mu się wykonać zlecone zadanie i w ostatniej sekundzie dosłownie wydrzeć Charlesa z rąk kata.
"Złodziej z szafotu" to moje pierwsze, ale mam nadzieję nie ostatnie spotkanie z Bernardem Cornwellem, który błyskotliwie i intrygująco poprowadził akcję swego doskonałego kryminału sprawiając, że czytałam książkę nie tylko z dużą przyjemnością, ale i bardzo szybko, by jak najprędzej dotrzeć do finału i dowiedzieć się kto jest faktycznym mordercą. Poza tym pisarz stworzył galerię niezwykle barwnych i oryginalnych postaci reprezentujących zarówno niziny społeczne jak i wyższe sfery wiktoriańskiej Anglii.
Z dużym realizmem ukazał wiktoriański Londyn z jego obszarami nędzy i bogactwa, ogromnie niesprawiedliwy w tym czasie angielski system prawny, dla którego życie ludzi z niskich sfer społecznych nie było nic warte, a także niskie instynkty jakimi kierowali się Londyńczycy, dla których przerażający czyn kata był jedną z najlepszych rozrywek.
Interesujący wątek w książce stanowią również wspomnienia wojenne Sandmana i nie tylko co sprawia, że książka nie tylko zapewniła mi znakomitą rozrywkę, ale również dostarczyła sporo wiedzy historycznej. Takie dwa w jednym doskonale podane.
Ogólnie rzecz biorąc książka napisana lekkim piórem, pozbawiona wszechobecnych dzisiaj wulgaryzmów a nie pozbawiona oprócz ekscytującego wątku kryminalnego i społeczno-obyczajowego również sporej dozy humoru znakomicie się czyta i jest warta przeczytania.
_______________________________________________
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań : Czytamy kryminały i Czytamy książki historyczne, Pod hasłem
Tu kupisz za jedyne 10,50 .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chętnie przeczytam :D ostatnio mnie ciągnie do kryminałów, więc myślę, że się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńJa również chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńŻycia braknie, żeby przeczytać wszystkie fantastyczne książki!
OdpowiedzUsuńCornwella zaczęłam czytać od środka, od wojen wikingów, ale już wiem, że jest to autor, którego prozę chciałabym poznać bardziej dogłębnie:)
Pozdrawiam serdecznie!
Dlatego jednak chyba się trzymać jakiejś linii w czytaniu.
UsuńWątki społeczne w kryminałach bardzo lubię, zwłaszcza, jeśli akcja rozgrywa się w obcych mi, historycznych społeczeństwach, jak tutaj :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu czaję się na tego autora.
OdpowiedzUsuńSpotkanie z tym autorem jeszcze przede mną, ale teraz wiem, że warto :)
OdpowiedzUsuńWydaje się być interesująca. No i rozgrywa się w XIX wieku, więc jest tym bardziej zdeterminowana, by przeczytać.
OdpowiedzUsuńZnam tego autora z innych książek i wiem, że warto zajrzeć do jego twórczości.
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie do kryminałów historycznych, choć ostatnio też jeden przeczytałam do wyzwania, to zainteresowałaś mnie tą książką, rozglądnę się za książkami tego autora.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ta książka Cornwella przypadła Ci do gustu, bo sama źle wspominam moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. Nie poddaję się jednak i poszukam innej jego książki. ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora, ale bardzo mnie zainteresowałaś tą pozycją. Wątek kryminalny, barwne postacie, język estetyczny i to wszystko okraszone dawką dobrego humoru. Nie można się oprzeć, trzeba koniecznie sięgnąć po tę lekturę:)
OdpowiedzUsuń