Wczoraj zbierałam maliny a dzisiaj spędzę dzień na ich przetwarzaniu. Cały sierpień mam pod znakiem tych słodkich i wyjątkowo aromatycznych w tym roku owoców, gdyż dojrzewają cały czas w słońcu.
A ja mam nie tylko zajęcie, które ogranicza mój czas na blogowanie, ale również jestem zdrapana dokładnie, gdyż gorąco nie pozwala się solidniej ubrać do tego bądź co bądź przyjemnego zajęcia.
Nawet muchy od rana się w słońcu wygrzewają, dopiero ją zauważyłam po wrzuceniu zdjęcia. I trudno się im dziwić, gdyż po tym upalnych dniach, które są już za nami nastały dni cudnie słoneczne, w których już słońce padając pod innym kontem nie parzy tylko fantastycznie grzeje, czego właśnie wczoraj doświadczyłam zbierając w ogrodzie maliny.
Ja zmykam do pracy a Wam pozostawiam ten pełen lirycznej erotyki wiersz Bolesława Leśmiana o spotkaniu zakochanych w malinowym chruśniaku. A jak ktoś ma ochotę to może go posłuchać w w wykonaniu niezrównanego wykonawcy poezji śpiewanej, czyli Marka Grechuty.
W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.
Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.
Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.
I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.
I nie wiem, jak się stało, w którym oka mgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.
Mieliśmy ten wiersz w liceum - zawsze nudziła mnie literatura skupiająca się na opisach przyrody ;)
OdpowiedzUsuńAle maliny... pycha! Aż naszła mnie na nie ochota.
Uwielbiam maliny i Lesmiana. "W malinowym chrusniaku" jest moim ulubionym erotykiem tegoz poety. Dziekuje za przypomnienie. Rowniez racze sie bardzo chetnie malinami tego lata, niestety nie wlasnego chowu.
OdpowiedzUsuńOdpowiem jak Blanka- przerabialiśmy w liceum ten wiersz, pokochałem jego wiersze, są niezrównane! Dla mnie każda sobota upływa na ścieraniu kurzy, myciu podług i odkurzaniu, teraz mam chwilkę na szczęście wolnego :-)
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę Ci, gdyż osobiście nie lubię prac domowych toteż unikam, ale teraz gdy nie ma córy w domu muszę chociaż w jakim takim porządku dom utrzymywać. I tez mnie to dzisiaj czeka, a słońce woła i czekają do obrywania jeżyny i jeszcze borówka amerykańska. Od tego też się dzisiaj nie wywinę.
UsuńUwielbiam ten erotyk, także w formie muzycznej:)
OdpowiedzUsuńTaka erotyka działa na zmysły delikatnie je pobudzając.
UsuńNie jestem za książkami, które pobudzają erotycznie nic więcej nie oferując.
Też go pamiętam ze szkoły :)
OdpowiedzUsuńA ja muszę dzisiaj jeszcze pójść do pracy...
Kto każe pracować w weekend?
UsuńAleż miły akcent w sobotnie przedpołudnie! Leśmian to mój ukochany poeta, jego erotyki są niezrównane!
OdpowiedzUsuńMoje maliny "skończyły się" jakiś miesiąc temu, ale jak ci roku zdążyliśmy się nimi nacieszyć :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Powinniśmy powrócić właśnie do erotyków a dać odpór literaturze erotycznej, pisanej tylko dla zarobku.
UsuńMoje są jesienne czyli do przymrozków owocują. W tym roku jednak szybciej dojrzewają.
Jak słyszę "erotyk" w czasach niesłabnącej popularności Grey'a, mam ochotę zwiewać z krzykiem, ale Leśmian to coś zupełnie innego :)) A maliny są jednymi z najlepszych owoców ^^
OdpowiedzUsuńDla mnie tamte książki są obce i takie pozostaną. Chociaż nie wiem co bym zrobiła, gdybym miała te dzieścia lat a nie siąt.
UsuńLeśmiana uwielbiam bezgranicznie i darzę go nieustającym uczuciem. Ten wiersz i utwór muzyczny należą do moich ukochanych. Mam z nim szczególnie pozytywne wspomnienia, gdyż malinowym chruśniakiem nazywałam miejsce spotkań z moim ukochanym w latach, gdy byłam mocno rozegzaltowana. W każdym razie malin tam nie się nie uświadczyło, ale brzmiało pięknie, a nazwa tego miejsca przyjęła się wśród znajomych.
OdpowiedzUsuńI wspomnienia miłe pozostały.
UsuńByłam przez kilka dni u rodziców i choć nie zdążyłam zajrzeć na działkę, to od dziadka dostałam kubeczek świeżo zerwanych malin, a babcia przygotowała galaretkę z malinami. Ach, jak mi tego brakuje w Poznaniu.
OdpowiedzUsuń