Szczęśliwym trafem jakiś czas temu na blogu Taki jest świat udało mi się zdobyć kryminał Tomasza Białkowskiego p. t. "Kłamca". Nie czytałam pierwszej z książek opowiadających o dziennikarzu Pawle Werensie czyli "Drzewo morwowe" więc nie mogę ich porównać, ale mogę stwierdzić, że Tomasz Białkowski w "Kłamcy" zainteresował mnie zarówno ciekawym obyczajowym wątkiem książki jak i niebanalną intrygą kryminalną, którą interesująco powiązał ze znalezionym w 1945 roku w pięknym Radomierzyckim pałacu zdeponowanym tam niemieckim archiwum.
źrodło |
Pierwszym zdaniem -" Deszcz padał nieprzerwanie całą noc i ranek, przez co na podjeździe potężnego barokowego pałacu stały wielkie kałuże brudnej wody." - zostałam wprowadzona w atmosferę soboty, 2 czerwca 1945, roku kiedy to do tego wspaniałego pałacu przybyło trzech młodych mężczyzn i tam w pomieszczeniu, które wypełniały setki papierowych teczek, akt, listów, zdjęć, protokołów, notatek, zeszytów i książek walających się wszędzie znalazło małego chłopca. Jak się później okazuje to wówczas zaczęła się historia, która po latach, w 2006 roku, zaowocowała pełną dramatyzmu intrygą kryminalną, w której niezwykła, makabryczna śmierć dosięgła kilka osób.
Nie czytając "Drzewa morwowego" nie mogłam poznać wcześniejszych wyczynów Pawła Werensa jako dziennikarza śledczego, które po napisaniu książki przyniosły mu sławę. Sława ta jednakże nie przełożyła się na jego osobiste szczęście. W "Kłamcy" bowiem Werens ma nie tylko poważne problemy ze swoją osobowością, które zapija mocno alkoholem przy okazji pakując się w obyczajową aferę, która pozbawia go pracy, ale na dodatek jak grom z nieba spada na niego zabójstwo wujostwa Warensów, a także sam staje się obiektem niebezpiecznego dla siebie zainteresowania ze strony swego starego wroga, Monalto, który wpada na iście szatański pomysł mający na celu pozbycie się Pawła na zawsze.
Śledztwo w sprawie zamordowanych Werensów rozpoczyna prowadzić Andrzej Dera, podkomisarz KMP miasta Olsztyna, a gdy zostaje odsunięty od niego, zmotywowany przez Pawła, kontynuuje je na własną rękę i uzyskuje zaskakujące informacje o przeszłości
zdymisjonowanego generała Wojskowych Służb Informacyjnych Szuberta, o pseudonimie Monalto, którego obaj z Pawłem podejrzewają o stanie za popełnionymi zbrodniami. Ta przeszłość tłumaczy pojawienie się w książce fotografii zaginionego z Zamku na Wawelu obrazu Rafaela -Portret młodzieńca, którego historię powstania i niezwykłe losy dzięki książce mogłam poznać.
Wiadomość o morderstwie popełnionym na krewnych stawia Pawła Werensa do pionu na tyle, by mógł podjąć się próby rozwiązania zagadki związanej z dokonanymi zbrodniami przy pomocy dobrej znajomej Dery, Leny, która jest biegła w znajomości Biblii, a ta znajomość jest im niezbędna ponieważ sposób w jaki popełniono morderstwa zawiera przesłania oparte na symbolice religijnej Starego Testamentu, którą posługuje się bezwzględny morderca zgodnie i ściśle z wytycznymi swego mocodawcy, a które mają na celu zaprowadzić Pawła w w miejsce przygotowanej nań zasadzki. Dzięki takiemu poprowadzeniu akcji przez autora miałam możliwość zwiedzenia razem Pawłem i Leną przepięknej Bazyliki Mariackiej w Gdańsku.
źródło |
Werens i Dera mimo występujących między nimi animozji uzupełniają się wzajem w prowadzonych odrębnie dochodzeniach i zagadka przyczyn śmierci wuja Pawła i jego żony a także pozostałych osób zostaje rozwiązana, a Pawłowi udaje się uniknąć śmierci w przygotowanej nań zasadzce.
"Kłamca" to moim zdaniem dobry kryminał, który w intrygujący sposób łączy przeszłość z teraźniejszością i posiadający interesujący kontekst polityczny, z dobrym tempem akcji, która tocząc się w kilku miejscach przenosiła mnie z Olsztyna do Gdańska, Krakowa i na Mazury.
Książkę czytało mi się bardzo dobrze a więc i szybko co sprawiła nie tylko jej wielowątkowa i niebanalna fabuła, ale również ciekawie zarysowane i poprowadzone postaci Pawła Werensa i podkomisarz Dery. Uwagi może miała bym tylko do zastosowanej symboliki religijnej, która w pewnym momencie zaczęła być zbyt zagmatwana a przez to nużąca i nie realna.
A dlaczego taki tytuł i kto był kłamcą dowiecie się z książki, która dać Wam może niezłą rozrywkę a także pewną dozę różnej wiedzy.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Polacy nie gęsi..., Z literą w tle, Czytamy polskie kryminały.
Baza recenzji ZwB.
Jakąś szczególną znawczynią i fanką kryminałów wprawdzie nie jestem, ale o tym napisałaś tak ciekawie, że chętnie zapoznam się z tym autorem.
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem, gdyż czytam je rzadko. Również i ocena moja jest bardzo a to bardzo subiektywna ale miło mi, że Cię zaciekawiłam książką.
UsuńSłyszałam o tym autorze. Wolałabym przeczytać pierwszą części, zanim zajrzę do tej.
OdpowiedzUsuńOpinie są różne, ale myślę, że niewiele straciłam czytając tylko tę.
UsuńKsiążkę miło wspominam, choć i ja miałam pewne zastrzeżenia, szczególnie jeśli chodzi o interpretację symboli. Bardzo ładna recenzja no i dzięki Tobie przypomniałam sobie jak piękna jest Bazylika...
OdpowiedzUsuńTy rozwinęłaś fajnie sprawę tych symboli. Ja sobie z nimi dawałam radę do właśnie Bazyliki. Tam już się lekko zagubiłam. Moja recenzja jest taka sucha, poprawna a i tak mnie kosztuje czasu by ją stworzyć. Na tyle mnie stać. Mam problem z oddaniem ewentualnych emocji, jeżeli takie we mnie książka budzi.
UsuńDziękuję za miłe słowa pod jej adresem.
Nie słyszałam o autorze, bo z kryminałami spotykam się rzadko. Widzę, że "Portret młodzieńca" wraca jak bumerang:) Może go kiedyś znajdziemy, skoro będzie znany wszystkim Polakom;)
OdpowiedzUsuńU Białkowskiego pojawił się wcześniej, ale jako tylko jeden z wątków.
UsuńCzytając "Bezcennego", którego wreszcie mam, porównam to co napisał z tym co pisał Białkowski.
Nie znam autora, a widzę że warto go poznać.
OdpowiedzUsuńJa myślę poznać inne jego książki, ale niekoniecznie dwie pozostałe w trylogii o Werensie.
UsuńKryminałom mówię wielkie tak :)chętnie zajrzę, jeśli nadarzy się okazja :)
OdpowiedzUsuń