sobota, 20 kwietnia 2013

Sobota z poezją. Koguty - Aleksander Fredro zilustrowane moimi fotkami.)



       Wczoraj w trakcie dreptania na pocztę przechodziłam koło zagrody gospodarzy, u których zaopatruję się w mleko. To jedno z niewielu gospodarstw w mojej okolicy, których właściciele utrzymują się wyłącznie z rolnictwa. Zawsze ile razy tam zachodzę podziwiam ptactwo domowe, które po zagrodzie się kręci, a jest go różnorodność  wielka. Wczoraj udało mi się pstryknąć kilka fotek gospodarzom podwórka, a jest ich chyba czterech, pilnujących stada kurzego i przywołujących kury do porządku. To prawdziwie piękne, dumne okazy,  z godnością się prezentujące.

       Niestety nie udało mi się trafić na  walczące koguty ze sobą, jakie opisuje Fredro w swym wierszu, ale nie raz , jako wnuczka chłopów byłam w przeszłości świadkiem takiego widoku.


                                     Koguty

  



Na dziedzińcu przy kurniku
Krzyknął kogut - kukuryku!
Kukuryku! - krzyknął drugi,
I dalej w czuby!
Biją skrzydła jak kańczugi,
Dzióbią dzioby,
Drą pazury
Aż do skóry. 






 
 Już krew kapie, pierze leci -

Z kwoczką uszedł rywal trzeci.
A wtem indor dmuchnął: - Hola! -
Stała się jego woła.
- O co idzie, o co chodzi?
Indor was pogodzi. -                                                               
Na to oba, każdy sobie:                                 
- Przedrzeźniał się mej osobie.     
- Moi panowie -
Indor powie -                                                          
Niepotrzebnie się czubiło,                                                              
Przedrzeźniania tu nie było;
Obadwa z jednej zapialiście nuty,
Boście obadwa koguty. -
Kiedy głupstwo jeden powie,
Głupstwo drugi mu odpowie;
Potem płacą życiem, zdrowiem.
Co rzec na to? Wiem - nie powiem. 

                          Aleksander Fredro






                                            


10 komentarzy:

  1. Przezabawny ten wpis :)
    jednak szkoda, że nie udało Ci się zrobić zdjęć walczących kogutów! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :)))
    Może jakbym się wybrała na spacer do Bronowic (tych od Wesela) to też zobaczyłabym takie koguty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak skojarzyłam, chociaż swego czasu mieszkałam krótko w "Piaście" na Bronowicach.)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My już mieszkamy w mieście i ta zagroda też jest w mieście i to jest jedyne gospodarstwo w okolicy, w którym są krowy. Mleko się nie opłaca produkować i z pól znikają widoki pasących się krów.)

      Usuń
  4. O jakie dostojne koguciska, ale nie lubię kogutów, w dzieciństwie u mojej babci jeden na mnie skoczył i strasznie mnie podziobał brrrrr pamiętam to do dziś, omijam koguty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrafią być niebezpieczne to fakt. Ja tez pamiętam z dzieciństwa takie sytuacje kiedy kogut atakował.)

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.