czwartek, 14 lutego 2013

Scena pożegnania Marii z Robertem Jordanem - w "Komu bije dzwon" Ernesta Hemingway'a - jedna z najpiękniejszych scen miłosnych w literaturze. )

źródło

 
"Maria przykucnęła obok niego w milczeniu. Słońce padało na jej włosy, twarz miała wykrzywioną jak dziecko, które za chwilę się rozpłacze. Nie płakała jednak."

 "- Guapa - powiedział do Marii, biorąc ją za obie ręce. - Słuchaj. Nie pojedziemy do Madrytu....
    Wtedy Maria rozpłakała się.
    - Nie płacz, guapa - mówił. - Posłuchaj. Nie pojedziemy teraz do Madrytu, ale gdziekolwiek się znajdziesz, ja zawsze będę przy tobie. Rozumiesz?
    Nie odpowiedziała nic, tylko objęła go i przytuliła mu głowę do policzka.
   - Słuchaj mnie uważnie, króliczku - mówił.
Wiedział, że trzeba się bardzo spieszyć i pocił się mocno, ale to musiało być powiedziane i zrozumiane. -
Teraz odjedziesz. Ale ja pójdę z tobą. Póki jest jedno z nas, jesteśmy obydwoje. Rozumiesz?
   - Nie, ja zostanę z tobą.
   - Nie, króliczku. To, co mam teraz zrobić, muszę zrobić sam. Nie mógłbym zrobić tego dobrze, gdybyś była przy mnie. Jeżeli odejdziesz, ja pójdę za tobą.Nie rozumiesz, jak to jest? Każde z nas, to my oboje.
   - Zostanę z tobą.
   - Nie, króliczku. Posłuchaj. Tego ludzie nie mogą robić razem. Każdy musi przez to przejść sam jeden.
Ale jeżeli odejdziesz, pójdę z tobą. W ten sposób pójdę i ja. Wiem, że teraz pójdziesz. Bo jesteś dobra i kochana. Pójdziesz teraz za nas oboje.
   - Ale mnie będzie lżej, jeżeli z tobą zostanę - odrzekła. - Taj dla mnie będzie lepiej.
   - Tak. Dlatego proszę cię, idź. Zrób to dla mnie, bo to jedno możesz zrobić.
   - Ty nie rozumiesz Roberto. A co ze mną? Mnie gorzej będzie odejść.
   - Na pewno - powiedział. - Ciężej ci będzie. Ale teraz ja jestem także z tobą.
   Milczała.
   Popatrzył na nią; pocił się mocno i powiedział z takim napięciem woli, jak jeszcze nigdy przez całe swoje życie.
   - Teraz pójdziesz za nas oboje. Nie możesz być samolubna króliczku. Musisz spełnić swój obowiązek.
   Potrząsnęła głową.
   - Teraz jesteś ze mną - mówił. - Na pewno to czujesz króliczku. Posłuchaj. Ja naprawdę idę z tobą. Przysięgam ci.
źródło
  Nie odpowiedziała.
  - Teraz już rozumiesz - mówił. - Teraz już widzę, że to dla ciebie jasne. Teraz odejdziesz. Tak,  Już odchodzisz. Juz powiedziałaś, że odejdziesz.
  Milczała.
  - Teraz dziękuję ci za to. Teraz już jedziesz ostro, szybko, daleko i oboje jedziemy w tobie. Daj mi rękę.
A  teraz pochyl głowę. Nie, niżej. O tak. Ja kładę ci rękę tutaj. Dobrze. Jesteś dobra. Teraz już nie myśl więcej. Teraz robisz to, co powinnaś. Teraz mnie słuchasz. Nie mnie, a nas obojga. Mnie w tobie. Teraz odchodzisz za nas dwoje. Naprawdę. Oboje idziemy w tobie. Toci przyrzekam. Jesteś bardzo dobra i bardzo kochana, że idziesz.
  Skinął głową na Pabla, który zerkał na niego spod drzewa; Pablo zbliżył się, a on kiwnął głową na Pilar.
  - Pojedziemy do Madrytu innym razem króliczku - powiedział Robert Jordan.- Naprawdę. A teraz wstań i idź, to pójdziemy oboje. Wstań. Słyszysz?
  - Nie - odparła i objęła go mocno za szyję.
  Zaczął znów mówić, wciąż spokojnie, z rozwagą, ale i z wielką stanowczością.
  - Wstań - powiedział. - Teraz i ty jesteś mną. Jesteś wszystkim, co ze mną zostanie. Wstań.
  Dźwignęła się powoli, spłakana, ze zwieszoną głową, ale zaraz przypadła do niego. Wreszcie, kiedy powtórzył: - Wstań, guapa - podniosła się znowu wolno, ze znużeniem.
  Pilar stanęła obok i wzięła ja pod rękę.
  - Vamonos - powiedziała. - Trzeba ci czegoś, Ingles? - Spojrzała na niego i potrząsnęła głową.
  - Nie - odrzekł i dalej mówił do Marii: - Nie żegnamy się, guapa, bo sie nie rozstajemy. Niech ci będzie dobrze w Gredos. Idź teraz. Idź już. Nie - powiedział ciągle spokojnie, rozważnie, gdy Pilar odprowadzała dziewczynę.- Nie oglądaj się. Włóż nogę w strzemię. Tak. Pomóż jej - rzekł do Pilar. - Podsadź ją na siodło.teraz wsiadaj.
  Odwrócił zlaną potem twarz, spojrzał w dół po zboczu, a później znowu na dziewczynę, która siedziała już na koniu. Obok czekała Pilar, a Pablo za nimi.
  - Teraz jedź - powiedział. - Jedź.
  Chciała się obejrzeć.
  - Nie oglądaj się - rzekł Robert Jordan. - Jedź.
  Pablo uderzył konia rzemieniem po zadzie; przez chwilę Maria jakby próbowała zsunąć się z siodła, ale Pilar i Pablo jechali z obu stron tuż przy niej, Pilar trzymała ją i wszystkie trzy konie oddalały się parowem.
   - Roberto! - krzyknęła Maria obracając się ku niemu. - Pozwól mi zostać! Pozwól mi zostać!
   - Jestem z tobą! - zawołał Robert Jordan. - Jestem teraz z tobą Jesteśmy razem.Jedź.
   Potem zniknęli za zakrętem parowu, a on leżał, mokry od potu, ze wzrokiem wbitym w pustkę."


/Komu bije dzwon- Ernest Hemingway - ZN im.Ossolińskich- str. 647-650/






8 komentarzy:

  1. Filmu nie widziałam, ale swego czasu okrutnie na książce się spłakałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę czytałam mnóstwo lat temu w liceum, a więc w latach 60-tych i w tym samym czasie pewno oglądałam film, który miał premierę w 1943 roku.
      Ta scena z filmu zapadła mi w pamięć na zawsze.)

      Usuń
  2. Nie widziałam, nie czytałam, ale to jest jedna z tych pozycji, którą na pewno nadrobię. Zwłaszcza na książce mi zależy. W ogóle chciałabym wziąć się wreszcie za prozę Hemingwaya.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę się pochwalić znajomością całego Hemingway'a, ale czytałam i polecam "Komu bije dzwon", " Pożegnanie z bronią" i "Śniegi Kilimandżaro" .

      Usuń
  3. Ja też muszę uzupełnić moje braki w tym temacie. Mam w domu dwie książki tego pisarza, to już coś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najpiękniejsze sceny miłosne są dla mnie w "Przeminęło z wiatrem" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, że są piękne. Mnie ta utkwiła bardzo w pamięci szczególnie dzięki filmowi i rolom Ingrid Bergman i Gary Coopera.)

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.