Twórczości Knuta Hamsuna, a właściwie Knuta Pedersona, nie znam a jedyną jego książkę o jakiej do tej pory słyszałam był "Głód".
Jakoś nigdy nie potrafiłam się przekonać, by chociaż do niej zajrzeć, mimo że od lat mam ją w domu.
Za pronazistowskie poglądy i popieranie przed II Wojną Światową, i w jej trakcie, Adolfa Hitlera Hamsun po wojnie był sądzony i poddany ogólnonarodowemu ostracyzmowi. Potępiony za kolaborację żył w odosobnieniu . Odsyłano mu nawet jego książki.
Dzisiaj jest uważany za jednego z największych pisarzy norweskich, powszechnie jest czytany i podziwiany i wymieniany w jednym szeregu z Sigrid Undset i Henrykiem Ibsenem.
Sądzę, że najwyższa pora by w zalewie dzisiejszych nowości, których większość nie zapisze się złotymi zgłoskami w literaturze, sięgnąć również po książki pisarzy uznanych a w szczególności noblistów, a Knut Hamsun jest Noblistą z 1920 roku.
Przeglądając swoje zbiory stwierdziłam, że w biblioteczce mam nie tylko jego "Głód", ale również "Wiktorię" wydaną przez Wydawnictwo Książka i Wiedza w 1989 roku, w serii Koliber .
I właśnie tę niewielką książeczkę ostatnio przeczytałam, a zrobiłam to w ramach wyzwania tydzień bez nowości.
Mimo, iż książeczka nosi tytuł " Wiktoria", jej głównym bohaterem jest Janek, syn młynarza, który od dzieciństwa wychowywał się w cieniu sąsiadującego z młynem dworu i jego mieszkańców, a w tym swoich prawie rówieśników, Wiktorii i jej brata. Janek, samotny jako dziecko a przy tym obdarzony niezwykle wrażliwą naturą i wyobraźnią, żył w dużej symbiozie z otaczającą go przyrodą doskonale odnajdując się w każdej z pór roku, prowadząc bogate życie wewnętrzne i wymyślając sobie zabawy. Obiektem jego uczuć od najmłodszych lat była dziewczynka z dworu, Wiktoria, a i ta podzielała jego uczucia, lecz obydwoje posiadali dumne charaktery, które sprawiały, że trudno im było w kwestii miłości się porozumieć i chociaż sobie ją wyznali wciąż byli jej niepewni a głównie nie był jej pewien Janek, gdyż niejednoznaczne zachowanie Wiktorii różnie sobie interpretował.
Na przeszkodzie miłości Janka i Wiktorii stanęły jednak względy nierównego pochodzenia społecznego i nic nie dało, że Janek całe lata poświęcił na naukę i studia w mieście, a nadto obdarzony weną twórczą został uznanym poetą i pisarzem.
Wiktoria zmuszona została do zaręczenia się z porucznikiem, synem bogatego szambelana, którego pieniądze miały uratować fatalną sytuację finansową dworu, a wówczas zdesperowany Janek również zdecydował się na zaręczyny z dziewczyną, którą jako dziecko uratował od utonięcia.
Finał książki jest na równi dramatyczny jak i zaskakujący.
Dzięki tej lekturze przyswoiłam sobie trochę/ bardzo niewiele/ wiadomości na temat stylu w jakim pisał Knut Hamsun, który po wydaniu swojej pierwszej powieści został uznany za prekursora modernizmu w literaturze, ponieważ nikt przed nim nie pisał w ten sposób. Również i "Wiktoria” utrzymana jest w stylu modernistycznym i zawiera takie techniki pisarskie jak monolog wewnętrzny, strumień światła i monolog dramatyczny. Janek żyje jakby w dwu rzeczywistościach, zewnętrznej i wewnętrznej a na dodatek akcja książki przeplatana jest tym co on sam pisze .
Dzięki tej lekturze przyswoiłam sobie trochę/ bardzo niewiele/ wiadomości na temat stylu w jakim pisał Knut Hamsun, który po wydaniu swojej pierwszej powieści został uznany za prekursora modernizmu w literaturze, ponieważ nikt przed nim nie pisał w ten sposób. Również i "Wiktoria” utrzymana jest w stylu modernistycznym i zawiera takie techniki pisarskie jak monolog wewnętrzny, strumień światła i monolog dramatyczny. Janek żyje jakby w dwu rzeczywistościach, zewnętrznej i wewnętrznej a na dodatek akcja książki przeplatana jest tym co on sam pisze .
"Wiktoria" to, napisana bardzo krótkimi , czytelnymi zdaniami, liryczna opowieść o niespełnionej miłości, którą warto przeczytać.
Książkę przeczytałam również w ramach wyzwania z półki.
Uśmiechnęłam się na te przeszukiwania i odkrycia we własnej biblioteczce. Skąd ja to znam? Koliber maleńki, ale atrakcyjny:)
OdpowiedzUsuńŻycie jest jednak pełne przypadków. Nie dalej jak wczoraj natknęłam się właśnie na cytat z tego opowiadania i szukałam polskiego przekładu... A tu patrzę i widzę: przeczytałaś. A czasami, wygrzebując różne starocie, myślę sobie: tego już nikt chyba nie czyta:-)
OdpowiedzUsuńTego autora nie znam w ogóle, ale ze wstydem przyznaję,niewielu znam autorów skandynawskich (oprócz współczenych kryminałów)choć bardzo ich cenię.
OdpowiedzUsuńCzytałam i "Głód", i "Wiktorię", miałam nawet dokładnie to samo wydanie:) Szału nie było, ale czasem ciekawie jest poznać coś zupełnie innego, niż to, po co sięgamy na co dzień:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Styl jakim napisana jest książka dla nas jest już trochę archaiczny stąd trudno zachwycać się nią.
UsuńPiękna recenzja, sama również często sięgam po zapomniane pozycje, tytuł już zanotoowany:)
OdpowiedzUsuńNie czytalam ksiązki, nie znam autora... Z wielką chęcią się z nim zapoznam :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tym pisarzu, imię ma nieszczególne. Ale rozejrzę się po bibliotekach, bo brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńCzytałam jego "Głód", który średnio mi się podobał, za to "Błogosławieństwo Ziemi", och, te książkę to od deski do deski wciągnęłam w trybie błyskawicznym. Gorąco polecam :)
OdpowiedzUsuńCzytam teraz noblistów to sięgnę po nią .)
UsuńAż miło mi się czytało tą recenzję. ;)
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona do tej lektury. Wpisuję na listę. :)
Miło mi.)
Usuńjestem bardzo zdziwiona że poczułam się zachęcona do tej pozycji, wydawałaby się zupełnie nie w moim stylu
OdpowiedzUsuńNie zetknęłam się jeszcze z tym autorem. A swoją drogą chętnie u siebie pobuszuję w poszukiwaniu zapomnianej książki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa mam takich mnóstwo. A Tobie życzę efektynego buszowania. Napisz o tym na blogu.
Usuń