sobota, 30 marca 2019

Honolulu - W. Somerset Maugham.






            Moje zainteresowanie prozą W. Somerseta Maughama zaczęło się wraz z przeczytaniem jego "Malowanego welonu", o którym pisałam na blogu kilka lat temu. A zaowocowało to zakupem  jego trzech kolejnych książek, w tym tego, wydanego w 1958 roku,  zbioru nowel. To wydanie, co sobie cenię w starych wydaniach książek, opatrzone jest przedmową pisarza, z której dowiedziałam się, że Maugham zaczął swą karierę pisarską od nowel, ale niestety nie miały one wzięcia u wydawców aż do czasu, gdy już uzyskał pewną sławę jako pisarz.  Pisywał je jednak już teraz sporadycznie do czasopism, by z czasem, gdy pochłonęło go pisanie dramatów, zaprzestać przez długie lata uprawiać tą dziedzinę literacką, do której powrócił  już jako uznany dramaturg i autor powieści " W niewoli uczuć".  
                Książka, którą wyciągnęłam z półki dla realizacji kategorii : książka z miastem w tytule w marcowym wyzwaniu trójka e-pik,  to owoc podróży Maughama po morzach południowych, którą odbył w latach dwudziestych ubiegłego wieku, po dłuższej chorobie. Obserwacja życia na wyspach Samoa, zupełnie innego niż znał i doświadczył wcześniej oraz poznane tam nieznane mu do tej pory typy ludzkie, jak pisze we wstępie, sprawiły, że tematy do nowel nasuwały mu się jeden po drugim. A robione notatki, w których zamieszczał charakterystyki poznanych ludzi i miejscowości w parę lat później stały się bazą dla nowel, które składają się na  tę książkę, którą przeczytałam z dużym zainteresowaniem i przyjemnością.

                  W zbiorze nowel opatrzonych polskim tytułem "Honolulu" W.Somerset Maugham zawarł osiem świetnie napisanych i niezwykle ciekawych nowel ukazujących życie Europejczyków w początkach ubiegłego wieku, którzy z różnych przyczyn osiedlili się na Samoa a w tym często by w ciepłym oceanicznym klimacie podratować swoje słabe zdrowie.  Bohaterami tych nowel są głównie mężczyźni, często uwikłani w  toksyczne i nie mające dobrych rokowań związki a nawet małżeństwa z tubylczymi kobietami. Mamy tu do czynienia  z  całą galerią charakterystycznych, barwnych postaci o prawych naturach, jak i  mrocznych charakterach. Bywa, że między takimi właśnie bohaterami dochodzi do zgrzytów a nawet konfrontacji. Maugham w kapitalny sposób obnaża w swych opowiadaniach ludzkie słabości i przywary, które w połączeniu z różnego rodzaju namiętnościami często doprowadzają w historiach przez niego opowiedzianych do dramatów. A to wszystko dzieje się w egzotycznym polinezyjskim klimacie i w otoczeniu, w którym trudno się oprzeć pięknu i zmysłowości tubylczych kobiet przy czym związek z taką kobietą działa jak obosieczny miecz: z jednej strony narzucając liczną rodzinę ukochanej  a z drugiej  wykluczając z własnego środowiska.

                    "Honolulu" to pierwszorzędna  literatura i znakomita lektura, która wciąga intrygującą  fabułą każdej z nowel i pociąga bogactwem portretów, jak i przeżyć ludzkich w nich przedstawionych oraz oczywiście egzotyką.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania czytelniczego :


9 komentarzy:

  1. Będę o niej pamiętać na pewno. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłoby to zupełnie coś innego niż czytasz, ale czasem warto coś zmienić...

      Usuń
  2. Kurczę mnie Malowany welon znudził wolę film i myślisz że mogę próbować czytać. A może wrócić do Welonu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu...Malowany welon warto powtórzyć zapominając o filmie....film to piękny obraz/porównywałam film z książką/, gdy książka jest o czymś istotnym, o głębokiej przemianie wewnętrznej bohaterki, która sprawia, że staje się zupełnie innym człowiekiem. Ja sam sobie ją kiedyś powtórzę.

      Usuń
  3. Czas i miejsce wydarzeń kuszą, gatunek nie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Welon oglądałam. Taka obyczajówka retro. Nie lubię Nortona, który dla mnie jest zawsze tą postacią z filmu o więźniu, ale tu było nawet ciekawe.
    Napisałaś, że w starych książkach jest zawsze coś o autorze. Bardzo mi tego brakuje w nowych książkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film to film można powiedzieć o niczym....po prostu piękny obraz i na dodatek mijający się w z fabuła książki w istotnych wątkach.
      Jak Ci się będzie chciało poszukaj na moim blogu ...pisałam również o filmie...dokonując myślę obiektywnego porównania z książką.
      A co do aktora... ja go chyba tylko w tym filmie widziałam...jako facet w Welonie mi się podoba. Może obejrzę go w jakimś innym filmie.

      Przeczytaj książkę....warto.

      Usuń
    2. Nie skreślam książki, jak i 'Honolulu', bo mi się naprawdę dobrze oglądało. Ten Norton grał w takim filmie z Gearem, tym od 'Pretty Woman' takiego więźnia sądzonego za zbrodnię na gorącym uczynku, którego Geare broni tym, że facet ma rozdwojenie jaźni. Taki psychopata. I jak go zobaczyłam w 'Malowanym welonie' jako męża 'z jajami', to się zdziwiłam.

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.