wtorek, 12 lipca 2016
"Nienawiść" Stanisława Srokowskiego .....w rocznicę rzezi na Wołyniu.
Wczoraj, 11 lipca, obchodzona była kolejna rocznica ludobójstwa wołyńskiego. W związku z tym pomyślałam, że dokończę zaczęty w ubiegłym roku post o przeczytanej ponad rok temu "Nienawiści" Stanisława Srokowskiego. Długo czekał, bym do niego powróciła i gdyby nie ten dzień pewno by się nie doczekał.
Zauważyłam tę książkę w bibliotece i zaintrygowała mnie zarówno okładką, jak i niezwykle wymownym tytułem. Natomiast w tym momencie nie wiedziałam jeszcze kim jest jej autor, Stanisław Srokowski. Ale jak to zwykle u mnie bywa przed lekturą oczywiście poszukałam informacji na jego temat. Lubię wiedzieć, zanim przystąpię do czytania, jaki związek łączy pisarza i jego książki, na ile one go samego określają. "Nienawiść" jak się okazało powstała na bazie wspomnień autora, który jako dziecko przeżywał grozę wołyńskich nocy słuchając wieczorami rozmów zebranych w domu dorosłych, którzy przekazywali sobie te budzące u małego dziecka strach przerażające i porażające wieści o spalonych okolicznych wsiach i w okrutny sposób wymordowanych ich mieszkańcach, oraz ze wspomnień innych osób, które przesyłały mu je lub bezpośrednio opowiadały.
Sam tytuł zbioru opowiadań, gdyż okazało się przy pierwszym kontakcie z książką, że zawiera ona opowiadania, jest ogromnie sugestywny. Każdy to przyzna, ale nie znając pisarza, gdyż Stanisław Srokowski to nie tylko autor, ale uznany pisarz, nie potrafiłam domyślić się jaka nienawiść jest osnową opowiadań. Do czasu przeczytania tej książki niewiele wiedziałam o rzezi na Wołyniu jakiej dokonali ukraińscy nacjonaliści w okresie między lutym 1943 a lutym 1944 roku. Stanisław Srokowski swymi pełnymi drastycznych i niezwykle realistycznych opisów historiami
wprowadził mnie w szokujący sposób w ogrom zbrodni dokonanych na polskich rodzinach zamieszkujących Wołyń, które niespodziewanie doświadczyły straszliwej nienawiści ze strony własnych sąsiadów, ludzi, którzy pod wpływem nacjonalizmu Ukraińskiej Armii Powstańczej zamienili się w potworne bestie mordujące swych sąsiadów z nieludzkim okrucieństwem.
Poszczególne opowiadania jednak nie tylko porażają scenami okrucieństw. Stanisław Srokowski opisuje w nich bowiem również piękno ziemi wołyńskiej, na której dokonano tych pełnych nieludzkiej nienawiści czynów zamieniających się w obrazy, które trudno wymazać z pamięci po przeczytaniu książki, która jest zbiorem wielu opowieści o kobietach, mężczyznach i dzieciach oraz ogromnym, przerażającym strachu, jaki był ich udziałem i śmierci w okrutnych męczarniach. O wielkim dramacie Polaków, tych którzy zginęli i tych, którzy z bólem serca opuszczali swe gospodarstwa i Wołyń, na którym się urodzili.
"Nienawiść" mimo całej swej drastyczności to książka, którą wprawdzie ze ściśniętym sercem, ale czyta się bardzo dobrze. To książka, która pokazując prawdę o tamtym czasie pobudza do zadumy refleksji i nikogo nie pozostawi obojętnym na sprawę pamięci o tych, którzy musieli umrzeć, bo byli Polakami, lub byli z nimi związani węzłem małżeńskim czy też im udzielili pomocy.
Polecam "Nienawiść" wszystkim....to nie tylko literatura, to niezwykle interesująca chociaż bolesna lekcja historii. I z pewnością mimo wszystko jest łatwiejsza w odbiorze niż będzie film, który w oparciu o nią już niedługo ma trafić na ekrany. Czytać opisy a oglądać drastyczne obrazy to jednak nie to samo.
_______________________________
A to jest nowe wydanie "Nienawiści" :
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niedawno przeczytałam powieść Krystyny Januszewskiej pt. "Dziedzictwo" - opartej na autentycznych wydarzeniach historii rodziny. To te same wydarzenia, o których wspominasz. Potworne zbrodnie nie są opisane w "Dziedzictwie", co prawda dosłownie, to tylko aluzje, ale i tak namacalnie dowiemy się jaki wpływ wydarzenia tamtych dni wywołały na tych, którzy ocaleli, jakie piętno wywarły na dzieciach. To trauma na całe życie nie tylko dla bezpośrednich świadków, tylko dla całych rodzin. Dla kilku pokoleń...
OdpowiedzUsuńKto nie doświadczył sam dramatu nie jest w stanie się w niego tak do końca wczuć. Mam nadzieję, że jednak nadal będziemy tylko mniej lub bardziej empatycznymi widzami czy czytelnikami, przechowującymi w pamięci pomordowanych rodaków, gdziekolwiek by to nie było.
UsuńA "Dziedzictwem" mnie już zainteresowałaś.
Już kilka razy określiłam się, że po wstępnym zapoznaniu z historią rzezi wołyńskiej, nie będę sięgać po książki o tej tematyce. Nie jestem w stanie czytać opisów tego bestialstwa (o oglądaniu filmu, czy zdjęć nawet nie myślę).
OdpowiedzUsuńTo, co do tej pory zobaczyłam i przeczytałam to dla mnie wystarczająco wstrząsająca dawka tak niespotykanie tragicznych losów Polaków.
Ale takie chociażby wstępne zapoznanie powinien mieć każdy z nas, żeby pamiętać i nie dawać się otumaniać kolejnej propagandzie wybaczania i pojednania.
Nie jestem zdziwiona Twoim podejściem Elu. Taka lektura jednak przygnębia....ale też uważam, że powinniśmy mieś przynajmniej minimum wiedzy, a szczególnie młodzi, gdyż aura jaka wokół tych wydarzeń jest wytwarzana nie napawa optymizmem. Daje się tu wyczuć niestety polityczną poprawność stosowaną dla dobrosąsiedzkich stosunków. Ale to jak i w związkach między ludźmi, bez prawdy do niczego dobrego nie może dojść.
UsuńA ja się boję ją czytać......
OdpowiedzUsuńSrokowski nie epatuje drastycznymi scenami one są po prostu zawarte w fabule opowiadań ściśle się z nią łącząc. Nie mam książki prze sobą, a czytałam ją ponad rok temu, ale osobiście muszę stwierdzić, że tej książki nie odbiera się jak horroru ze względu na głębię treści tych opowiadań. To realizm, który czytając przyjmuje się zupełnie inaczej niż czytany horror.....Srokowski nie straszy swymi opisami on nam je unaocznia.....
UsuńNie bój się czytać....film z pewnością, jak znam filmy Smorzewskiego, będzie porażający.
Jako dziecko słuchałam opowieści babci o pacyfikacji przez Niemców jej rodzinnej wsi. Miałam czasem sny o tym, że chowam się przed hitlerowcami. Pamiętam ten paniczny strach. To trochę inna historia, lecz chciałoby się żeby, jak ta wołyńska, nigdy się nie wydarzyła. Ani ta, ani inna. Historia dała nam niejedną trudną lekcję. Książkę przeczytam, choć pewnie ze łzami w oczach.
OdpowiedzUsuńJako dziecko razem z mamą słuchałam wieczorem tylko słuchowiska o wojnie.......to był dla mnie koszmar. Od tamtej pory długo bałam się każdego słuchowiska. Pamiętam to jak dzisiaj.
UsuńA książkę Stanisława Srokowskiego szczerze polecam....ma wiele walorów również literackich.
Nie unikam czytania takich książek, choć często je niemal odchorowuję. Ale uważam, że trzeba wiedzieć, jak kiedyś było, znać historię. Tytuł bardzo trafnie dobrany. Ta starsza okładka wydaje mi się mocniejsza, bardziej pasująca do treści książki.
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że nie należy unikać książek, które w beletrystyczny, przystępny sposób pozwalają poznać dzieje naszego narodu. To niezwykle ważne, by kolejne pokolenia nie były historycznymi analfabetami ....a tak niestety coraz bardziej się dzieje. Czasem trzeba się nawet zmusić.
UsuńCo do okładki jestem podobnego zdania co Ty. Pierwsza bardziej odpowiada treści książki, gdyż mówi o strachu. Natomiast druga zupełnie mi się nie podoba.....uniesiona pięść kojarzy mi się z agresją, groźbą a nawet nienawiścią, ale zupełnie nie uważam ją za metaforę jeżeli chodzi o przypadki opisywane w "Nienawiści".
Bardzo lubię książki S. Srokowskiego, ,,Strach" przeczytałam jednym tchem. Uważam, że takie książki, ukazujące okrucieństwo ludzkie, powinny być wdrożone jako obowiązkowe lektury. Popieram list, który wystosował Pan Srokowski do prezydenta. Historię swego narodu należy znać, bez względu na przekonania polityczne i poglądy. Te książki warto przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa dopiero jestem na początku poznawania jego książek, ale już wiem, że będę czytać kolejne.
UsuńSkoro młodzież czyta głupie horrory i ogląda takie same filmy to byłaby w stanie znieść opis tego typu drastycznych scen więc nie widzę powodu, by takie książki nie mogły być lekturami z historii, które by przybliżały młodzieży dramat tamtych wydarzeń. Tylko, że historia współczesna w szkołach niestety uczona jest chyba w ostatniej, maturalnej klasie, gdy młodzież myśli już o maturze i przedmiot ten jest zmarginalizowany.
I ja uważam, że książki Stanisława Srokowskiego, który całe swoje życie poświęca podtrzymaniu pamięci o wydarzeniach na Wołyniu, warto czytać.
Ja niestety po niestrawnym dla mnie Aniele zagłady, gdzie utknęłam po paru stronach raczej do tego autora raczej nie będę sięgać. No i jeszcze problematyka, o której pisze - wymaga odpowiedniego "nastroju" do takiej lektury, w tej chwili go nie mam, może za jakiś czas sięgnę po innego autora.
OdpowiedzUsuńNie znam "Anioła zagłady" Opowiadania z "Nienawiści" czyta się dobrze ....może dlatego, że to krótkie formy. A poza tym przedstawiają różne historie.
UsuńTemat pogromu na Wołyniu jest niezwykle trudnym i obciąża psychikę więc wydaje mi się, że wystarczy przeczytać nawet tylko jedną książkę. Oczywiści sami ją wybieramy. Ja akurat trafiłam na tę.