Ja smażyłam ale faworki....bo one mi dobrze wychodzą. Ale żeby nie było, pączka jednego zjadłam (kupiony)bo według tradycji trzeba zjeść przynajmniej jednego aby mieć szczęście.... Tobie także życzę Natalio....smacznych pączków...
Podziwiam Twoje umiejętności, nigdy nie podjęłam się zrobienia pączków, to czarna magia. Życzę smacznego, a ja uwielbiam pączki następnego dnia. Pozdrawiam.:)
Jakoś opanowałam sztukę wyrabiania ciast drożdżowych i w tym smażenia pączków, ale ponieważ jestem osobą wyjątkowo chaotycznie działającą i improwizującą więc zawsze się denerwuję czy efekt końcowy będzie jadalny.... wyboru jednak nie mam, bo nacisk rodziny jest silny i odkąd nie ma już mojej mamy musiałam po prostu w to wejść... A ja świeże i wczorajsze.... Miłego dnia....
Mnie też się spodobał....poezji Śliwiaka nie znam, ale ten jest fajny, taki okolicznościowy. Wena wróci......ale nie wiem czy tak czytając intensywnie cudzą twórczość nie zabijasz własnej....
Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.
U nas niestety kupowane, ale teściowa nas uraczy domowymi :) /C.
OdpowiedzUsuńSmacznych pączków! :)
Buziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Jak byłam w Waszym wieku pączkami raczyła mnie zawsze mama.....sama zaczęłam smażyć, gdy mamy zabrakło.
OdpowiedzUsuńA ja tez właśnie skonczyłam smazyć. Niech nam pojdą w strategiczne miejsca!:p
OdpowiedzUsuńNiech nam pójdą...a co tam ...raz w roku ....
OdpowiedzUsuńJa smażyłam ale faworki....bo one mi dobrze wychodzą.
OdpowiedzUsuńAle żeby nie było, pączka jednego zjadłam (kupiony)bo według tradycji trzeba zjeść przynajmniej jednego aby mieć szczęście....
Tobie także życzę Natalio....smacznych pączków...
Tradycja ma swoje wymagania....i już.
UsuńPodziwiam Twoje umiejętności, nigdy nie podjęłam się zrobienia pączków, to czarna magia. Życzę smacznego, a ja uwielbiam pączki następnego dnia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Jakoś opanowałam sztukę wyrabiania ciast drożdżowych i w tym smażenia pączków, ale ponieważ jestem osobą wyjątkowo chaotycznie działającą i improwizującą więc zawsze się denerwuję czy efekt końcowy będzie jadalny.... wyboru jednak nie mam, bo nacisk rodziny jest silny i odkąd nie ma już mojej mamy musiałam po prostu w to wejść...
UsuńA ja świeże i wczorajsze....
Miłego dnia....
Świetny wierszyk, ja coś ostatnio Weny nie mam. Ale pączka zaraz zjem :)
OdpowiedzUsuńMnie też się spodobał....poezji Śliwiaka nie znam, ale ten jest fajny, taki okolicznościowy.
UsuńWena wróci......ale nie wiem czy tak czytając intensywnie cudzą twórczość nie zabijasz własnej....
Właśnie zrobiłam sobie przerwę na pączka:)
OdpowiedzUsuńTo smacznego jeszcze raz życzę....
UsuńA ja się nie boję utyć ;) Dzięki za przepisik Aniu- zapraszam na bloga :)))
OdpowiedzUsuńJa się też nie boję...natomiast moja druga połowa się boi, że ja utyję....
UsuńJa dziś zjadłam dwa, ale kupne. Podziel się takim domowym! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Częstuj się ...bardzo proszę...
UsuńTakie smaczne pączki jak Twoje zrobione własnoręcznie to w każdej ilości. Kupionego w cukierni zjadłam jednego i nie,dziękuję:)
OdpowiedzUsuńTe ze sklepu są gumowe.....szczególnie na następny dzień....
Usuń