piątek, 27 lutego 2015

Piątkowe zamyślenie z Karolem Antoniewiczem.........


        




Właściwie od zawsze lubiłam klimat Wielkiego Postu i chociaż szczególnie w młodości nie przejawiałam zbytniej gorliwości w praktykowaniu wielkopostnych nabożeństw to z wiekiem coraz bardziej zaczęłam doceniać udział w nich, a szczególnie w Gorzkich Żalach. Na tworzenie specyficznego, pokutnego  klimatu tych czterdziestu dni, które pobudzają mnie do refleksji nad własnym życiem  duży wpływ dla mnie osobiście mają pieśni w tym okresie śpiewane. Lubię śpiewać a pieśni wielkopostne poruszają moje serce do głębi. Do takich, które szczególnie mnie wzruszają należy pieśń, którą przytaczam :


 W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie,
W krzyżu miłości nauka.
Kto Ciebie, Boże, raz pojąć może,
Ten nic nie pragnie, ni szuka.


W krzyżu osłoda, w krzyżu ochłoda
Dla duszy smutkiem zmroczonej.
Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie
W boleści sercu zadanej.


Kiedy cierpienie, kiedy zwątpienie
Serce ci na wskroś przepali,
Gdy grom się zbliża, pospiesz do krzyża.
On ciebie wesprze, ocali.


Gdy cię skrzywdzono albo zraniono,
Lub serce czyjeś zawiodło,
O, nie rozpaczaj, módl się, przebaczaj.
Krzyż niech ci stanie za godło.



           Jeszcze do niedawna nie wiedziałam kto był twórcą tej niezwykłej pieśni, tak chętnie przeze mnie śpiewanej nie tylko w Wielkim Poście. Dowiedziałam się tego na jednym z pierwszych kazań wielkopostnych i pomyślałam, że to dobry temat na post piątkowy w tym czasie jaki przeżywam.
To żyjący w latach 1807-1852 Karol Antoniewicz, twórca wielu znanych pieśni religijnych, napisał również słowa pieśni "W krzyżu cierpienie". Pozostawił on po sobie również bogatą spuściznę 
literacką w postaci opowiadań, listów i poezji nie tylko religijnej.

źródło
         Urodzony we Lwowie,  w ormiańskiej rodzinie, świetnie  wykształcony w zakresie retoryki, filozofii i prawa po studiach wiele podróżował po Europie. Brał czynny udział w powstaniu listopadowym. W 1832 zawarł, pod wpływem matki,  związek małżeński ze swą kuzynką Zofią Nikorowiczówną. Niestety zmarła mu kolejno nie tylko piątka urodzonych w tym małżeństwie dzieci, ale również i żona. 
To ból po stracie najbliższych stał się właśnie inspiracją napisania tekstu pieśni o krzyżu, którego sam doświadczył w nadmiarze, a doświadczenie, którego upewniło go o tym, że przeznaczony jest do stanu kapłańskiego.
Wstąpił więc do zakonu jezuitów w Starej Wsi, gdzie spędził nowicjat, po zakończeniu którego studiował filozofię w Tarnopolu a następnie teologię w Nowym Sączu. Po wyświęceniu w 1844 roku oddał się całkowicie pracy kaznodziejskiej. 
Pierwszym terenem jego działalności apostolskiej była Galicja, gdzie w 1846 roku wygłosił przeszło 200 kazań, które rozsławiły go na cały kraj a także poza ziemie polskie. W 1847 roku przebywał we Lwowie, ale  dekret banicyjny nałożony na Jezuitów spowodował, że opuścił Lwów i rozpoczął tułaczkę, podczas której spędził pewien czas w Krakowie gdzie stał się ostoją i podporą mieszczan w czasie, gdy Kraków niszczony był przez szalejące pożary przyczyniając się tym wydatnie do odbudowania kamienic i kościołów. Życie swe zakończył w 1852 na ziemiach poznańskich, w Obrze, gdzie pomagając z oddaniem  walczyć z cholerą sam się nią zaraził.  
              Już tylko na podstawie tylko tej krótkiej notki biograficznej można stwierdzić jak nietuzinkowa postacią był twórca pieśni, którą tak lubię śpiewać, ojciec Karol Antoniewicz


__________________
Tekst pieśni zaczerpnęłam ze strony.

Rycina pochodzi z pierwszego tomu trzeciego wydania
KAZAŃ KS. KAROLA ANTONIEWICZA T.J.
zebranych przez ks. Jana Badeniego T.J.
(Wydawnictwa Towarzystwa Jezusowego – Kraków 1906)

3 komentarze:

  1. Dobrze Aniu, że napisałaś tego posta. Wiele osób nie zastanawia się, kto stworzył te przepiękne pieśni. Ja też lubię nabożeństwa W. Postu. Staram się ich nie opuszczać, bo każdego żal...A ten piękny czas nie zawsze będzie nam dany.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze dowiaduję się u Ciebie czegoś nowego! A do tego jeszcze związki z Krakowem, z czasem słynnego, wielkiego pożaru roku 1850. Trudno zapomnieć tę pieśń, kto ją kiedyś w dzieciństwie słyszał, chyba zawsze pamięta.

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.