Gdy zaglądnęłam wczoraj na blog Agaty Adelajdy Książka na półce dowiedziałam się z jej interesującego posta, że właśnie wczoraj była kolejna rocznica urodzin Thomasa Hardy'ego.
źródło |
"Wkroczyłem teraz w cień, nader rozległy cień wielkiego powieściopisarza, który zaciążył nad opisywaną przeze mnie częścią Anglii. Kiedy przypomnimy sobie, że Hardy pierwszy usiłował zerwać pieczęć nałożoną przez mieszczaństwo wiktoriańskie na domniemaną puszkę Pandory, czyli sprawy seksualne, za fakt niezmiernie interesujący ( a z pewnością wręcz paradoksalny) trzeba uznać fanatyzm, z jakim ochraniał pieczęć na życiu seksualnym własnym i bezpośrednich przodków. Oczywiście miał do tego - i miałby do dziś - niezaprzeczone prawo. Jednak niewiele sekretów literackich dochowano tak ściśle, ten bowiem odkryto dopiero w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku".[...]
" Nie miejsce tu, aby badać zbyt dokładnie cienie wokół Edgon Heath. Wiadomo tylko, że w 1867 roku Hardy, który miał wtedy dwadzieścia siedem lat, wrócił do Dorsetshire po studiach architektonicznych w Londynie i zakochał się namiętnie w swej szesnastoletniej kuzynce Tryphenie. Ogłoszono zaręczyny. W pięć lat później z najzupełniej niezrozumiałego powodu zaręczyny zostały zerwane. Choć nie zostało to stwierdzone ponad wszelka wątpliwość, wydaje się teraz rzeczą jasną, że zaręczyny zostały zerwane, ponieważ Hardy odkrył ponurą tajemnicę rodzinną : Tryphena nie była jego kuzynką, lecz nieślubną córką jego przyrodniej siostry z nieprawego łoża. Napomykają o tym liczne wiersze Hardy'ego : Przy furtce, Nie obejrzała się, Jej nieśmiertelność, i wiele innych, jest zaś rzeczą stwierdzoną, że w rodzinie jego ze strony matki było kilkoro nieślubnych dzieci. Sam Hardy urodził się "pięć miesięcy od ołtarza". Zbożni wielbiciele utrzymywali czasem, że zerwał zaręczyny z powodów klasowych - młody i obiecujący mistrz słowa nie mógł wiązać się z prostą dziewczyną z Dorsetshire. Istotnie, ożenił się w roku 1874 z panną, co prawda, z wyższej sfery, ale za to katastrofalnie pozbawioną wszelkiej wrażliwości - z Lawinią Gifford.
Tryphena natomiast była wyjątkową młoda osobą - w wieku lat dwudziestu, ukończywszy z piątą lokatą wyższą szkołę nauczycielską w Londynie, została dyrektorką szkoły w Plymouth. Nie może być chyba wątpliwości, że to jakaś straszliwa tajemnica rodzinna kazała im się rozstać. Była to tajemnica w pewnym stopniu pomyślna, nigdy bowiem żaden geniusz angielski nie zawdzięczał wszystkiego jednej muzie i nie był jej tak oddany. To owa tajemnica dała nam wszystkie elegie miłosne Hardy'ego . To ona dała nam Sue Bridehead i Tessę, portrety duchowe Trypheny, a Judę nieznanego Hardy w przedmowie poświęcił nawet Tryphenie, nie wymieniając jej wprawdzie z imienia - "plan powieści powstał w 1890 roku... niektóre zaś okoliczności podsunęła śmierć pewnej kobiety ..." Tryphena, która była już wtedy żoną innego, umarła właśnie w tym roku.
Napięcie tedy między żądzą a wyrzeczeniem, ustawicznym wspominaniem a ustawicznym tłumieniem wspomnień, lirycznym poddaniem się a tragicznym obowiązkiem między plugawymi faktami a robionym z nich wzniosłym użytkiem jest motorem działania, a zarazem wyjaśnia istotę jednego z największych pisarzy epoki, co więcej odsłania strukturę całej owej epoki. Pozwoliłem sobie na tę dygresję, aby państwu o tym przypomnieć".[...]
________________________________________________
* str. 312-313 książki wyd. REBIS z 2014 roku
* str. 313-315 tamże
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.