Pomału kończę opinię, która mnie tak jakoś przystopowała. Nie robiłam podsumowania kwietniowego, gdyż też wynik był mizerny. W sumie przeczytałam coś więcej niż półtorej książki, nie licząc nie całej "Pasji" czyli spisanych objawień Katarzyny Emmerich. Ale czas był przedświąteczny, a później świąteczny co akurat w moim przypadku znaczy jedno, dużo obowiązków i spotkania rodzinne, które wykluczają czytanie.
Przeczytana jednak "Kochanica Francuza" Johna Fowlesa miała 530 stron i dość zwięzły druk, a poza tym to nie był ot taki sobie romans, jakby na to wskazywał tytuł, a nawet film na jej podstawie nakręcony. Te ponad półtorej książki, które mi się udało przeczytać jeszcze w kwietniu, to Iwony Żytkowiak "Tam gdzie mój dom". I tyle kwietniowego czytelnictwa w moim wydaniu.
Maj może będzie lepszy. Skończyłam " Tam gdzie mój dom", przeczytałam "Utraconą cześć Katarzyny Blum" a co za tym idzie ukończyłam czytanie serii Nike w ramach wyzwania : Czytamy serie wydawnicze.... Jeszcze tylko pozostaje mi napisanie postu. A czytam świetnie się zapowiadający "Legion" Elżbiety Cherezińskiej, który mam nadzieję nie będzie ostatnia majową pozycją chociaż to prawdziwa "cegła" prawie 800 stronicowa, bo maj się przecież dopiero zaczął.
A ten różanecznik, w naszym ogrodzie, w tym roku wyprzedził nawet wczesną piwonię. |
Zdjęcia moje własne i tegoroczne.
W tym roku przyroda zwariowała z terminami kwitnienia. Nie pamiętam, żeby tak wcześnie to się zaczynało, jak w tym roku. Piękny bez u Ciebie. U nas się zminiaturyzował po tym jak mocno go mąż przyciął dwa lata temu (w ubiegłym roku w ogóle nie zakwitł)
OdpowiedzUsuńJa nie robię u siebie podsumowań miesięcznych, ale może też zacznę (chociaż dla siebie samej), bo wszystko mi tak szybko umyka, a książek do opisania przybywa i już nic nie wiem. :)
Z przyrodą to prawda, ale co nam zostanie, gdy wszystko tak szybko przekwitnie. Chociaż nie jest źle, bo piwonie jeszcze nie kwitną a u nas w ogrodzie ich dużo.
UsuńPisz, lubię czytać takie posty i nie tylko ja jak się zdążyłam zorientować.Ja tak lubię napisać co czytałam, co czytam bo z opiniami krucho. Nie wszystkie przeczytane książki się ich doczekają.
Pięknie u Ciebie kwitnie:) Bardzo jestem ciekawa Twoich wrażeń na temat zarówno "Kochanicy" jak i "Legionu". Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOkres kwitnięcia w ogrodzie się rozpoczął.
UsuńO "Kochanicy..."powinnam za chwilę napisać, a "Legion" mnie wciąga.
Serdeczności załączam.
Słoneczny maj na pewno będzie lepszy. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńLiczę na słońce bardzo, bo bez niego trudno żyć.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak, kwitną i to jeszcze nie wszystkie. Dzięki mojej drugiej połowie mogę cieszyć zmysły tym co kwitnie i zakwitnie jeszcze.
Usuń"Maga" nie znam. "Kochanica..." to moje pierwsze spotkanie z Fowlesem i udane więc może poszukam innych jego książek. Sam Fowles intryguje swą biografią.
Różanecznik przepiękny! U mnie jeszcze azalie nie rozkwitły. Czekam... Za to upaja zapachem bez!
OdpowiedzUsuńTen jest najwcześniejszy ale i tak zawsze kwitł dopiero w czerwcu. Reszta dopiero zawiązuje pąki.
UsuńZawsze tak jest. Święta, pozornie więcej wolnego czasu, ale odpoczynek z książką gdzieś nie po drodze:) A widoku na tak przepiękny różanecznik zdecydowanie zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńA kupiony był przypadkiem w Biedronce chociaż nie jesteśmy jej klientami, bo nam nie po drodze. Kilka lat temu udało nam się w niej właśnie nabyć dwie ładne rośliny, które pięknie się przyjęły i cieszą oczy. Drugi zakwitnie za jakiś czas.To był bardzo dobry zakup.
UsuńKochanica Francuza, pamiętam, zrobiła na mnie duże wrażenie w studenckich czasach - mówię o filmie. Od pewnego czasu myślę o powtórce i o przeczytaniu książki. Ale fakt, objętościowo trochę odstrasza :) A Utracona cześć Katarzyny Blum to w ogóle był hit mojej młodości!
OdpowiedzUsuńFilm i ja oglądałam, ale już w telewizji. I w sumie nie wiele z niego pamiętałam. Mam zamiar go sobie odkurzyć.
UsuńA na tę Blum to nigdy wcześniej nie wpadłam.
"Kochanica Francuza" to chyba najdłużej przetrzymana przeze mnie pożyczka. Zaczynałam już kilka razy, ale nie mogłam się w nią "wczytać". Planuję ją przeczytać w czerwcu - to już termin ostateczny.
OdpowiedzUsuńI raczej nie jestem tym faktem zdziwiona, to nie jest taka całkiem lekka literatura.
UsuńRodzina przede wszystkim! Też czeka mnie przerwa, bo za dwa tygodnie porwę w ramiona najsłodsze skarby i to jedyny moment, kiedy książki stają się nieważne. Pozdrawiam bzowo i majowo:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, trzeba sobie cenić, że się ją ma.
UsuńTaka radość przysłania wszystko.
Liczę znów na zdjęcie skarbu.
Nie chodzi o ilość, ale o jakość :) Sama czasami tak mam, że potrzebuję chwili oddechu od książek, aby za chwilę powrócić z nową energią do czytelnictwa.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Czas pochłaniania książek mam już za sobą. Gdy byłam w wieku większości Was blogerek czytałam bez opamiętania. Dzisiaj moje czytanie jest już bardziej wyważone.
UsuńWiesz, Aniu, czytamy dla przyjemności. I naprawdę nie jest ważne, ile przeczytamy, tylko to, że lubimy czytać, nie na wyścigi, nie pod przymusem, tylko tak po prostu, dla siebie, prawda? :-)
OdpowiedzUsuńA w maju..., może uda Ci się ustawić fotel w pobliżu tego pięknie kwitnącego różanecznika? Do tego bardzo dobry "Legion" ...
Nigdy nie robiłam podsumowań miesięcznych, ale chyba się skuszę, bo ich przygotowywanie wydaje się dobrą okazją do wspomnień miłych chwil z książką. :-)
Tylko dla niej.
UsuńJak tylko zrobi się ciepło, bo na razie coraz większy ziąb.
Skuś się koniecznie. Takie posty są bardzo chętnie czytane. Wiem, co piszę, bo sama lubię.
Zdjęcia jak zwykle przepiękne. Ależ Ci kwitną te rośliny.
OdpowiedzUsuńZa chwilę zakwitną jeszcze piwonie i jaśmin.
UsuńFowlesa kiedyś bym chciała przeczytać.
OdpowiedzUsuńPięknie :) mój ulubiony miesiąc w pełnym rozkwicie :)
OdpowiedzUsuńNiezłe plany :) Trzymam kciuki byś przeczytała nawet więcej książek niż planujesz. Zdjęcia bardzo ładne.
OdpowiedzUsuńPiękny różanecznik. A czasami tak bywa, że nie ma czasu czytać albo jest chwilowy przesyt literkami.
OdpowiedzUsuń