Wiosna, wiosna w pełni. Przyroda przyspieszyła w tempie geometrycznym. Świat wokół zrobił się barwny i pachnący. Czy w takiej sytuacji chce się czytać i pisać recenzje? Powiedzcie sami.
Ale czytam. Czytam "Kochanicę Francuza" i "Pasję" w/g objawień bł. Anny Katarzyny Emmerich.
I oczywiście powiększam bibliotekę chociaż już powinnam sobie dać spokój. Tym razem zainspirowana czytaniem przez Marię Orzeszkową Tadeusza Dołęgę - Mostowicza nie omieszkałam sobie nabyć "Pamiętnik Pani Hanki", bo się okazało, że mam tylko jeden tom.
A przy okazji jak to już bywa, bo za grosze i razem taniej kupiłam sobie / to wszystko na allegro/ jeszcze :
Notes Michała Anioła - Paula Christophera - ma to byc doskonały thriller w powiązaniu z dziełami sztuki zaginionymi pod koniec II wojny światowej
Króla trędowatych - Zofii Kossak
Wrześniową noc - Jana Parandowskiego - wspomnienia z II wojny światowej
i jeszcze za punkty na portalu Finta.pl zdobyłam "Chleb na wody płynące" Irwina Shawa, o których od jakiegoś czasu myślałam.
W ogrodzie kwitną brzozy i obsypują się już delikatnymi listeczkami.
Śliczne zdjęcia, masz talent fotograficzny :) Fakt, wiosna w tym roku przyszła wyjątkowo wcześnie. Czy w takiej sytuacji chce się czytać? Oczywiście, że tak. Na podziwianie przyrody, spacery i różne konieczne prace jest dzień, a wieczorem zawsze znajdzie się choćby pół godzinki na czytanie. A o "Wrześniowej nocy" czytałam kiedyś na blogu "Moja Pasieka", ciekawa jestem, jakie będą Twoje wrażenia z lektury :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa pod adresem zdjęć.
UsuńSama jestem ciekawa jak pisarz wspomina czasy wojny.
śliczne zdjęcia!!! Podziwiam talent i cierpliwość :))
OdpowiedzUsuńMiło mi.
UsuńPiękna wiosna. Bajeczne zdjęcia. Nic tylko iść na spacer i napawać oczy, sycić zmysły. Ciekawe lektury. Miłego czytania i wiele słońca :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńU mnie w ogrodzie przyroda też zaszalała. Migdałek kwitnie, jak u Ciebie, czereśnia wybuchła bielą... uwielbiam tę porę roku:) Czytałam "Pamiętnik pani Hanki" i "Króla trędowatych", gdzieś mam "Kochanicę Francuza". Kto wie, może po Twoich wrażeniach przyspieszę plany co do tej książki:)
OdpowiedzUsuńOj tak, wiosna w tym roku po prostu wybuchła. Wszystko na raz kwitnie no i niestety przekwitnie, ale na razie mamy czym oczy cieszyć.
UsuńJeżeli chodzi o Kochanicę Francuza to interesująca bardzo książka / nie romans, jakby to sugerował tytuł/, dość trudna, z której czerpie się różnoraką wiedzę oprócz poznawania historii głównych bohaterów na tle Anglii wiktoriańskiej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo 1986 rok. Miałam już, ale tylko pierwszy tom , a ponieważ trafiła się dokładnie za grosze - za wszystkie książki dałam niecałe 8 zł - więc nabyłam cały komplet.
UsuńKrzew to migdałowiec. Też bywa, że nie mogę sobie przypomnieć jak się nazywa.
Książka dość trudna w odbiorze, gdyż zawiera sporo odniesień do epoki wiktoriańskiej, do przeszłości, przyszłości, Darwin, i inni pisarze są przywoływani na jej kartach, a nawet Marks. - film opowiadał tylko o Sarze o ile dobrze pamiętam.
Ten "Notes Michała Anioła" to ja zdaje się też mam. A i "Kochanicę" chętnie przeczytałabym, bo tylko film oglądałam i to takie wieki temu...
OdpowiedzUsuńFilm też oglądałam wieki temu i niezbyt go pamiętam, ale dobrze, gdyż wtedy by mi się gorzej czytało książkę, a do zbyt łatwych nie należy. W każdym bądź razie myliłby się ktoś, gdyby pomyślał, że to romans.
UsuńPiękny migdałek! Mam podobny, tylko nie ma wiele słońca i dopiero rozkwita.
OdpowiedzUsuńNasz odpoczął w ubiegłym roku i w tym obsypał się kwieciem cudnie.
UsuńEj, to niesprawiedliwe - u mnie jeszcze nie ma wiosny. Mam w ogródku krzew z pierwszego zdjęcia, ale na razie ma jedynie pączki. A brzozy jeszcze śpią. Jedyne czym mogę się cieszyć to żonkile.
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne :)
A to gdzie tak jest?
UsuńLubelskie :)
UsuńSzukałam ponad dwa tygodnie temu zieleni wokół i tylko gdzieniegdzie dało się zauważyć małe pączki. Dziś wszystko w tej zieleni tonie, a ja nawet nie mam pojęcia, kiedy to się stało, bo tak nagle.:) Przepiękne zdjęcia. Pozdrawiam wiosennie, a jak:)
OdpowiedzUsuńSłońce to życie.
UsuńDziękuję za miłe słowo.
Kochanica Francuza, ho ho, to poważne czytelnicze przedsięwzięcie. Widzę, że złapałaś jeszcze wiosnę w pełnym słońcu. W sama porę bo od jutra chyba zacznie szarzeć
OdpowiedzUsuńJuż pada i to dość mocno.
UsuńOglądałam kiedyś tam film i nawet przez myśl mi nie przeszło, że to tak trudna książka.
Interesująco napisana, ciekawa fabuła, ale w czym ta fabuła "pływa" ! Nie będzie mi łatwo napisać sensowną recenzję.
Sliczne widoki za oknem! Ja niestety mam tylko widoki w doniczkach :(
OdpowiedzUsuńU mnie również tak cudownie, wiosennie! Aż chce się wyjść na zewnątrz :)
OdpowiedzUsuńMnie "Notes..." osobiście nie przypadł do gustu i nie doczytałam do końca. "Pamiętnik Pani Hanki" przeczytałabym z przyjemnością jak to Dołęgę - Mostowicza w ogóle chcę wrócić trochę do tematyki tamtych lat. "Kochanica francuza" zaś czeka u mnie już długo , może po Twojej recenzji ją w końcu przeczytam. "Pasję" zaś zastanawiałam się czy kupić, była tanio z prasą ale w końcu odpuściłam, sama nie wiem czy słusznie.
OdpowiedzUsuńMoże i u mnie czekała by długo, ale tym razem to książka do recenzji więc pełna mobilizacja.
UsuńPasję też kupiłam z "Gościem niedzielnym" . Po filmie Gibsona można się domyślić co czeka czytelnika "Pasji", ale warto się przemóc.
Wiosenna burza pierwsza w tym roku za nami, cudnie podlało nam działkę.
OdpowiedzUsuńIrwina Shawa najbardziej podziwiłam "Na wschód od Edenu" choć mam i "Chleb.. ." A gdyby udało Ci się zdobyć T. Dołęgi Mostowicza "Kiwony" to bardzo polecam tę książkę, jest - według mnie najlepsza. O, znalazłam Merlin ma, ale droga, może na allegro byłaby tańsza? W każdym razie na mnie zrobiła wrażenie.
U mnie burzy nie było, ale po deszczu się mocno ochłodziło, a ja tak nie lubię chłodu.
Usuń"Na wschód od Edenu" napisał ?
A Kiwony mi się taniutko trafiały i darowałam je sobie. Szkoda, bo paczka już do mnie wyszła.
Piękne te żonkile, a i stosik choć mały za to bardzo ciekawy - miłego czytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Miłego czytania. Jak pogoda się poprawi można poczytać na dworze.
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia :)
No i masz rację oczywiście John Steinbeck, napisał jak mogłam się tak pomylić? nie wiem, pewnie skleroza już. :)
OdpowiedzUsuńJa to nazywam zaćmieniem półkul, które ostatnio często mi się zdarza.
UsuńPozdrawiam Elu.