piątek, 7 lutego 2014
O życiu z lekkim przymrużeniem oka czyli dwa czytadła na zimowe wieczory.
W dalszym ciągu mam spore zaległości w prezentowaniu przeczytanych książek dlatego muszę blokować opinie toteż dzisiaj krótko o jednej przeczytanej jeszcze w ubiegłym roku i drugiej już w tym miesiącu a to z tego względu, że najwyższa pora by wróciła do biblioteki. Obydwie książki to obyczajowe powieści rodzimych autorek, z którymi po raz pierwszy się spotkałam, należące do gatunku lekkich czytadeł, takich co to czyta się szybko i z przyjemnością, i z których czerpiemy pozytywne fluidy.
Bohaterką "Jesiennego koktajlu" jest Alicja, która właśnie kończy 60 lat i przechodzi na oczekiwaną przez siebie emeryturę, z którą wiąże przeprowadzenie istotnych zmian w swoim życiu. Alicja, była żona, matka i babka postanawia teraz zadbać przede wszystkim o siebie i czerpać z wolności jaką jej daje emerytura pełnymi garściami. Czuje się młodo, jest atrakcyjna, rodzinę oczywiście kocha i chce ją widywać, niemniej tylko od czasu do czasu, byle jej nie absorbowała swoimi problemami. Czas odmierzany kolejnymi rocznicami spędza na tym co lubi robić czy to w domu czy też spotykając się z koleżankami. Prowadzi bogate życie towarzyskie i chce by jesień jej życia trwała i trwała tym bardziej, że i miłość się jej jeszcze przytrafia.
"Jesienny koktajl" to sympatyczne, lekkie czytadło nie tylko dla pań w średnim wieku, którego narratorką jest sama bohaterka dzięki czemu poznajemy nie tylko jej codzienne radości, troski i kłopoty, ale również bogactwo jej wnętrza i związanych z tym przemyśleń na różne tematy a szczególnie tego jak żyć, by mimo wszystko czuć się w miarę szczęśliwym, czego efektem jest opracowana przez nią "Mikstura szczęścia na każdą porę roku". Utrzymane w pogodnym i pełnym optymizmu nastroju raczy czytelnika dużą dozą humoru i dystansu z jakim bohaterka podchodzi do siebie i swojego życia, ale i otaczających ją przyjaciół i rodziny.
Atutem książki jest pokazanie, chociaż troszkę z przymrużeniem oka, że świat nie jest tylko dla młodych, że ludzie w średnim wieku znakomicie mogą funkcjonować i cieszyć się życiem w ramach swych zainteresowań a młodzi powinni respektować ich prawa do swobody. A oprócz "Mikstury szczęścia ...." otrzymujemy jeszcze w załączniku "łopatologiczne" przepisy babci Alusi na różne smakołyki.
W "Grze o miłość" wprawdzie bohaterką jest 30-letnia nauczycielka o niespotykanym imieniu Apolonia, którą dyrektor szkoły nazywa Apolońcią, ale jest i druga, to babcia bohaterki o równie mało spotykanym imieniu, Matylda.
Apolonia mimo swych 30 lat jest nadal samotna i nawet nie byłoby jej z tym źle, gdyby nie ciągłe przypominanie jej na coniedzielnych obiadach u matki o jej "staropanieństwie". Ma ustabilizowane życie, każdy dzień dokładnie zaplanowany i jak na swój wiek jest bardzo zachowawcza w swych poglądach na styl życia. Matylda natomiast mimo swych ponad 70 lat jest osobą nowoczesną i żywotną, udzielającą się w Klubie Seniora a nadto wzbudzającą spore zainteresowanie u płci brzydkiej.
Apolonia chciałaby jednak zmiany w swym życiu i marzy o mężczyźnie swego życia, a ponieważ wygrała dwa bilety na Sylwestra w górach postanawia, przy wydatnej pomocy swej przyjaciółki, w przeciągu trzech miesięcy znaleźć partnera na ten bal.
Autorka zastosowała w swej pełnej klimatu ciepła książce konwencję telenoweli przeplatając co rusz opowiadanie o podejmowanych przez Apolonię zabiegów w kierunku poderwania faceta, który może okazać się dobry nie tylko na ten jeden bal, z tym co się dzieje u Matyldy i jej adoratorów, z których jeden ucieka się aż do paskudnej intrygi mającej na celu wyeliminowanie swego konkurenta. I tak czytelnik uczestniczy w ciągłych zmianach kadrów, w których z przymrużeniem oka przygląda się poczynaniom raz Apolonii a za drugim razem panu Kaziowi, którzy planują a potem wdrażają w czyn swoje dość oryginalne pomysły, które mają doprowadzić ich do nakreślonego sobie celu.
Sympatyczna, pogodna opowiastka traktująca z dystansem i humorem stosunki rodzinne oraz stereotypy jakie jeszcze funkcjonują w naszym społeczeństwie.
________________________________________
książki przeczytałam w ramach wyzwania : Polacy nie gęsi........
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Jesienny koktajl" brzmi całkiem sympatycznie, pogodnie i refleksyjnie. Może znajdę i w naszej bibliotece? Jak najbardziej podoba mi się to spojrzenie dojrzałej kobiety:)
OdpowiedzUsuńMam potworne braki jeśli chodzi o nową literaturę polską. Czas się tym zająć :)
OdpowiedzUsuńPopieram. :D
UsuńŚwietne czytadła, naprawdę :)
OdpowiedzUsuń"Grę o miłość" czytałam nie tak dawno i najbardziej mi się podobała Babcia Matylda :)
OdpowiedzUsuńMasz rację. Apolonia taka trochę wycofana.
Usuńnie znam żadnej, ale brzmią ciekawie :)
OdpowiedzUsuń"Jesienny koktajl" brzmi bosko, lubię takie książki! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzisiejsze emerytki to bardzo dobry materiał na temat książek i filmów.
UsuńPierwsza książka zapowiada się ciekawie:)
OdpowiedzUsuńTo jutro wiem, czego poszukam w mojej bibliotece :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, żę Cie zainspirowałam.
UsuńTym razem nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytałabym obie :)
OdpowiedzUsuńCiekawie zapowiada się :)
OdpowiedzUsuń