Listopad już prawie na finiszu a ja nie mogę się pochwalić sukcesami czytelniczymi. Jakoś nie idzie mi czytanie w tym miesiącu, z różnych względów. Przeczytałam, jak na razie, całe dwie książki, jedną skończyłam a dwie staram się czytać. Opinie też udało mi się napisać tylko dwie i otworzyć post do trzeciej.
Ciężko mi jakoś się myśli i w związku z tym nie stać mnie na długie posty więc dzisiaj dzielę się tylko małą ciekawostką ukazująca jakie zdanie miał Francis Scott Fitzgerald o "Przeminęło z wiatrem" Margaret Mitchell.
W mojej biblioteczce już od wielu lat czeka na swoją kolej książka F.S. Fitzgeralda p.t. "Listy do córki".
Chcąc napisać coś interesującego sięgnęłam właśnie do niej. Najwyższa pora, by ją przeczytać, gdyż listy, pisane od sierpnia 1933 do grudnia 1940 roku, czyli do śmierci pisarza, do ukochanej córki Scottie, są kopalnią wiedzy o jego życiu, poglądach i opiniach na różne tematy, w tym o przeczytanych książkach, z którymi dzielił się z córką.
W jednym z listów, którego część przytaczam na poniższym zdjęciu Fitzgerald dzieli się między innymi ze swą córką krótką opinią na temat "Przeminęło z wiatrem" .
W przypisach pod pozycją 14 możemy się dowiedzieć, że F.S.Fitzgerald pracował nad dialogami do "Przeminęło z wiatrem".
Czytałam, kiedyś nawet opisywałam. Bardzo interesująca lektura nie tylko dlatego, że można dowiedzieć się czegoś o prywatnym życiu Fitzgeraldów, ale przede wszystkim po to, by zobaczyć jakie poglądy miał F.S na literaturę. Jak według niego powinno się pisać, które książki są wartościowe, które nie.
OdpowiedzUsuńZostawiam książkę pod ręką, by ją podczytywać.
Usuń,,litość dla wszystkich, którzy to dzieło uważają za najwyższe osiągnięcie rozumu ludzkiego"...
OdpowiedzUsuńKiedyś sama tak uważałam ;-))
A ja książki nie czytałam, jakoś nigdy mnie do niej nie ciągnęło. Film oglądałam z zachwytem.
UsuńNie czytałam "Listów". Muszę sprawdzić czy czasem nie posiadam tej książki w swoich zbiorach.
OdpowiedzUsuńPoszukaj - warto.
UsuńMój stosunek do "Przeminęło z wiatrem" jest podobny - nic odkrywczego, nic wybitnego, ale jednak wciąga :-) Nie czuję jednak litości dla zagorzałych miłośników tej powieści - na tle wielu współczesnych książka Margaret Mitchell rzeczywiście może się wydawać arcydziełem...:-)
OdpowiedzUsuńZnam książkę tylko adaptacji z filmowej i fajnie się było dowiedzieć, że to on pracował nad dialogami..
UsuńOch, ekranizacja była świetna, oglądałam ze trzy razy :-) Niezapomniana rola Vivien Leigh i niezapomniana scena kończąca część pierwszą... Chyba niedługo zrobię powtórkę :-)
UsuńTak, ten film się ogląda głównie dla kreacji aktorskich, chociaż nie powiem, by fabuła nie była interesująca nawet z punktu widzenia historycznego. Jakoś niedawno oglądałam znów w tv i szczególnie utkwiła mi tym razem scena w więzieniu, gdy Scarlet w sukni uszytej z zasłony idzie pożyczyć pieniądze do Reda. To świetna scena.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJeszcze dorzucę swoje trzy grosze - z lekturą "Przeminęło z wiatrem" miałąm podobnie. Kiedyś najbardziej fascynował mnie wątek romansowy (to był koniec podstawówki chyba, co wiele tłumaczy...) a kiedy czytałam ostatnio, stwierdziłam, że tło historyczne i atmosfera przemijającego z wiatrem Południa zostały tam naprawdę ciekawie pokazane (Maria ma rację, dzięki lekturze tej książki można dobrze zrozumieć genezę wojny secesyjnej). Natanno, ja też Ci polecam, choć może nie jest to wielka literatura.
UsuńA Ashley w filmie rzeczywiście okropny i nie sposób zrozumieć, co Scarlett w nim widziała...
Podobnie jak Wy macie z Przeminęło z wiatrem mam z wieloma innymi książkami, które czytałam we wczesnej młodości. Zawsze głównie chodziło mi o wątek romansowy i dlatego dopiero dzisiaj odkrywam te książki na nowo, chociaż nie mogę ich czytać jak Maria O. w oryginale.
UsuńDziękuję za ten biograficzny tytuł. Ostatnio mnie bardzo bierze na biografie, a mam ich sporo więc i te wezmę pod uwagę, a może potem przeczytam jeszcze "Przeminęło....
To prawda co ona w nim widziała?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJeżeli są tak fatalne obecne tłumaczenia to lepiej zdobyć stare wydanie.
UsuńPewno wydawnictwa kiepsko płacą tłumaczom i dlatego biorą takich, którzy kiepsko ale tanio to robią.
Zaskoczyło mnie porównanie do "Targowiska próżności", bo szczerze mówiąc jakichś wielkich podobieństw nie dostrzegam. A szczerze mówiąc, jeszcze bardziej niż uwagi Fitzgeralda o "Przeminęło z wiatrem" zaciekawiła mnie wzmianka o filmie "Madame Curie". Ciekawe, co z tych planów wynikło.
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze, że podoba mi się sposób, w jaki Fitzgerald traktuje Scottie - ona miała wtedy 18 lat, a w liście "rozmawia" z nią jak z równorzędnym partnerem.
Film jak podaje Wikipedia powstał w 1943 roku, czyli trzy lata po jego śmierci. Chyba nie był u nas grany, gdyż nie znalazłam na jego temat nic po polsku. na youtube jest ale w wersji oryginalnej.
UsuńTo prawda traktował ją jak partnerkę,ale równocześnie cały czas ją wychowywał interesując się wszystkim co ją dotyczyło.
"Przeminęło.." to naprawdę bardzo wartościowa książka,to nie tylko wątki romansowe, które zresztą i tak są w ciekawy sposób opowiedziane, ale też wątki polityczne. No i jak dobra relacja życia kobiet w trakcie wojny! Nie wiem czy ktokolwiek wcześniej zajmował się właśnie kobietami, pełno było i jest wciąż opowieści o mężczyznach. A kobiety, dzieci i starsi? Zwykle byli zupełnie pomijani, chociaż teraz już ulega to zmianie. Opowieść o tym, jak zupełnie nielubiane postacie (może w filmie jeszcze da się je przeżyć, ale film pomija wiele wątków) radzą sobie z przeciwnościami i jak dorastają. To dobre studium charakterów i pokazanie, że nawet w XIX wieku mogły istnieć kobiety-feministki, tyle że nie w takim sensie jak my je widzimy. Kobiety, które nie były mimozami, które potrafiły i zabić w razie potrzeby i w trosce o swoje stado. Zastanawia mnie jak wydanie tej książki wpłynęło na mężczyzn z lat czterdziestych, czy uwierzyli że kobiety są zdolne do poświęceń?
UsuńA, jeszcze zapomniałam się odnieść do "Targowiska próżności". Dla mnie skojarzenie jest dość oczywiste, chodzi o charakter bohaterek. Jedna spokojna, dobra, bez najmniejszych przywar (Melanie w "Przeminęło" i Amelia w "Targowisku") oraz wredna baba, egoistka, którą denerwują postaci słabe (Scarlett i Rebecca). O ile w Targowisku tak pozostaje, to w Przeminęło Scarlett w końcu pokazuje trochę serca.
UsuńW kwestii bohaterek - pełna zgoda, ale wydaje mi się, że ogólny nastrój tych powieści jest zupełnie inny. Swoją drogą "Targowisko próżności" to jedno z moich największych rozczarowań literackich.
UsuńNo tak, nastrój powieści jest inny, to fakt. Rozczarowań? A czemu? To jedna z moich ulubionych książek, tak z ciekawości pytam :)
UsuńI nastrój, i intencja autora. Mam wrażenie, że Thackeray chciał być głównie obyczajowym kronikarzem-krytykiem społecznym, natomiast Mitchell skupia się na psychologii postaci i wpływie historii na ludzkie losy. A propos Thackeraya, problem leży przede wszystkim we mnie, po prostu po tym, co słyszałam o tej powieści, spodziewałam się wielkich rewelacji, a było tak sobie, a chwilami wręcz nudnawo. Książka nie wyzwoliła we mnie silniejszych emocji, a to u mnie dość ważne kryterium.
UsuńJakie by nie było zdanie Fitzgeralda o 'Przeminęło z wiatrem" Mitchell napisała tylko jedną książkę i za nią otrzymała w 1937 r. Nagrodę Pulitzera.
Usuń"Przeminęło..." jeszcze przede mną, ale za jakiś czas przeczytam.
OdpowiedzUsuńI ja nabieram ochoty, gdyż też jest jeszcze prze de mną, ale wpierw może faktycznie przeczytam biografie Mitchell.
UsuńKiedyś nie byłam przekonana co do jakiejkolwiek lektury listów, ale lektura zapisków Plath zmieniła moje podejście. "Przeminęło..." muszę w końcu przeczytać, tylko jeszcze nie wiem kiedy, bo to w końcu nie jest lektura na dwa wieczory. ;)
OdpowiedzUsuńW sumie nie, mi lektura zajęła dwa dni. Oj, szybko się to czyta :)
UsuńNawet nie kojarzę tej książki, ale może to zmienię.
OdpowiedzUsuń