sobota, 23 listopada 2013

Z "Listów do córki" - F.S. Fitzgeralda.


      Listopad już prawie na finiszu a ja nie mogę się pochwalić sukcesami czytelniczymi. Jakoś nie idzie mi czytanie w tym miesiącu,  z różnych względów. Przeczytałam, jak na razie, całe dwie książki, jedną skończyłam a dwie staram się czytać. Opinie też udało mi się napisać tylko dwie i otworzyć post do trzeciej.
    Ciężko mi jakoś się myśli i w związku z tym nie stać mnie na długie posty więc dzisiaj dzielę się tylko  małą ciekawostką ukazująca jakie zdanie miał Francis Scott Fitzgerald o "Przeminęło z wiatrem" Margaret Mitchell.

     W mojej biblioteczce już od wielu lat czeka na swoją kolej książka F.S. Fitzgeralda p.t. "Listy do córki".
Chcąc napisać coś interesującego sięgnęłam właśnie do niej. Najwyższa pora, by ją przeczytać, gdyż listy,  pisane od sierpnia 1933 do grudnia 1940 roku, czyli do śmierci pisarza, do ukochanej córki Scottie,  są kopalnią wiedzy o jego życiu, poglądach i opiniach na różne tematy, w tym o przeczytanych książkach, z którymi dzielił się z córką.




W jednym z listów, którego część przytaczam na  poniższym  zdjęciu Fitzgerald  dzieli się między innymi ze swą córką krótką  opinią na temat "Przeminęło z wiatrem" .



W przypisach pod pozycją 14 możemy się dowiedzieć, że F.S.Fitzgerald pracował nad dialogami do "Przeminęło z wiatrem".

29 komentarzy:

  1. Czytałam, kiedyś nawet opisywałam. Bardzo interesująca lektura nie tylko dlatego, że można dowiedzieć się czegoś o prywatnym życiu Fitzgeraldów, ale przede wszystkim po to, by zobaczyć jakie poglądy miał F.S na literaturę. Jak według niego powinno się pisać, które książki są wartościowe, które nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostawiam książkę pod ręką, by ją podczytywać.

      Usuń
  2. ,,litość dla wszystkich, którzy to dzieło uważają za najwyższe osiągnięcie rozumu ludzkiego"...
    Kiedyś sama tak uważałam ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja książki nie czytałam, jakoś nigdy mnie do niej nie ciągnęło. Film oglądałam z zachwytem.

      Usuń
  3. Nie czytałam "Listów". Muszę sprawdzić czy czasem nie posiadam tej książki w swoich zbiorach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój stosunek do "Przeminęło z wiatrem" jest podobny - nic odkrywczego, nic wybitnego, ale jednak wciąga :-) Nie czuję jednak litości dla zagorzałych miłośników tej powieści - na tle wielu współczesnych książka Margaret Mitchell rzeczywiście może się wydawać arcydziełem...:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam książkę tylko adaptacji z filmowej i fajnie się było dowiedzieć, że to on pracował nad dialogami..

      Usuń
    2. Och, ekranizacja była świetna, oglądałam ze trzy razy :-) Niezapomniana rola Vivien Leigh i niezapomniana scena kończąca część pierwszą... Chyba niedługo zrobię powtórkę :-)

      Usuń
    3. Tak, ten film się ogląda głównie dla kreacji aktorskich, chociaż nie powiem, by fabuła nie była interesująca nawet z punktu widzenia historycznego. Jakoś niedawno oglądałam znów w tv i szczególnie utkwiła mi tym razem scena w więzieniu, gdy Scarlet w sukni uszytej z zasłony idzie pożyczyć pieniądze do Reda. To świetna scena.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Jeszcze dorzucę swoje trzy grosze - z lekturą "Przeminęło z wiatrem" miałąm podobnie. Kiedyś najbardziej fascynował mnie wątek romansowy (to był koniec podstawówki chyba, co wiele tłumaczy...) a kiedy czytałam ostatnio, stwierdziłam, że tło historyczne i atmosfera przemijającego z wiatrem Południa zostały tam naprawdę ciekawie pokazane (Maria ma rację, dzięki lekturze tej książki można dobrze zrozumieć genezę wojny secesyjnej). Natanno, ja też Ci polecam, choć może nie jest to wielka literatura.
      A Ashley w filmie rzeczywiście okropny i nie sposób zrozumieć, co Scarlett w nim widziała...

      Usuń
    7. Podobnie jak Wy macie z Przeminęło z wiatrem mam z wieloma innymi książkami, które czytałam we wczesnej młodości. Zawsze głównie chodziło mi o wątek romansowy i dlatego dopiero dzisiaj odkrywam te książki na nowo, chociaż nie mogę ich czytać jak Maria O. w oryginale.
      Dziękuję za ten biograficzny tytuł. Ostatnio mnie bardzo bierze na biografie, a mam ich sporo więc i te wezmę pod uwagę, a może potem przeczytam jeszcze "Przeminęło....

      To prawda co ona w nim widziała?

      Usuń
    8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    9. Jeżeli są tak fatalne obecne tłumaczenia to lepiej zdobyć stare wydanie.
      Pewno wydawnictwa kiepsko płacą tłumaczom i dlatego biorą takich, którzy kiepsko ale tanio to robią.

      Usuń
  5. Zaskoczyło mnie porównanie do "Targowiska próżności", bo szczerze mówiąc jakichś wielkich podobieństw nie dostrzegam. A szczerze mówiąc, jeszcze bardziej niż uwagi Fitzgeralda o "Przeminęło z wiatrem" zaciekawiła mnie wzmianka o filmie "Madame Curie". Ciekawe, co z tych planów wynikło.
    Dodam jeszcze, że podoba mi się sposób, w jaki Fitzgerald traktuje Scottie - ona miała wtedy 18 lat, a w liście "rozmawia" z nią jak z równorzędnym partnerem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film jak podaje Wikipedia powstał w 1943 roku, czyli trzy lata po jego śmierci. Chyba nie był u nas grany, gdyż nie znalazłam na jego temat nic po polsku. na youtube jest ale w wersji oryginalnej.
      To prawda traktował ją jak partnerkę,ale równocześnie cały czas ją wychowywał interesując się wszystkim co ją dotyczyło.

      Usuń
    2. "Przeminęło.." to naprawdę bardzo wartościowa książka,to nie tylko wątki romansowe, które zresztą i tak są w ciekawy sposób opowiedziane, ale też wątki polityczne. No i jak dobra relacja życia kobiet w trakcie wojny! Nie wiem czy ktokolwiek wcześniej zajmował się właśnie kobietami, pełno było i jest wciąż opowieści o mężczyznach. A kobiety, dzieci i starsi? Zwykle byli zupełnie pomijani, chociaż teraz już ulega to zmianie. Opowieść o tym, jak zupełnie nielubiane postacie (może w filmie jeszcze da się je przeżyć, ale film pomija wiele wątków) radzą sobie z przeciwnościami i jak dorastają. To dobre studium charakterów i pokazanie, że nawet w XIX wieku mogły istnieć kobiety-feministki, tyle że nie w takim sensie jak my je widzimy. Kobiety, które nie były mimozami, które potrafiły i zabić w razie potrzeby i w trosce o swoje stado. Zastanawia mnie jak wydanie tej książki wpłynęło na mężczyzn z lat czterdziestych, czy uwierzyli że kobiety są zdolne do poświęceń?

      Usuń
    3. A, jeszcze zapomniałam się odnieść do "Targowiska próżności". Dla mnie skojarzenie jest dość oczywiste, chodzi o charakter bohaterek. Jedna spokojna, dobra, bez najmniejszych przywar (Melanie w "Przeminęło" i Amelia w "Targowisku") oraz wredna baba, egoistka, którą denerwują postaci słabe (Scarlett i Rebecca). O ile w Targowisku tak pozostaje, to w Przeminęło Scarlett w końcu pokazuje trochę serca.

      Usuń
    4. W kwestii bohaterek - pełna zgoda, ale wydaje mi się, że ogólny nastrój tych powieści jest zupełnie inny. Swoją drogą "Targowisko próżności" to jedno z moich największych rozczarowań literackich.

      Usuń
    5. No tak, nastrój powieści jest inny, to fakt. Rozczarowań? A czemu? To jedna z moich ulubionych książek, tak z ciekawości pytam :)

      Usuń
    6. I nastrój, i intencja autora. Mam wrażenie, że Thackeray chciał być głównie obyczajowym kronikarzem-krytykiem społecznym, natomiast Mitchell skupia się na psychologii postaci i wpływie historii na ludzkie losy. A propos Thackeraya, problem leży przede wszystkim we mnie, po prostu po tym, co słyszałam o tej powieści, spodziewałam się wielkich rewelacji, a było tak sobie, a chwilami wręcz nudnawo. Książka nie wyzwoliła we mnie silniejszych emocji, a to u mnie dość ważne kryterium.

      Usuń
    7. Jakie by nie było zdanie Fitzgeralda o 'Przeminęło z wiatrem" Mitchell napisała tylko jedną książkę i za nią otrzymała w 1937 r. Nagrodę Pulitzera.

      Usuń
  6. "Przeminęło..." jeszcze przede mną, ale za jakiś czas przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja nabieram ochoty, gdyż też jest jeszcze prze de mną, ale wpierw może faktycznie przeczytam biografie Mitchell.

      Usuń
  7. Kiedyś nie byłam przekonana co do jakiejkolwiek lektury listów, ale lektura zapisków Plath zmieniła moje podejście. "Przeminęło..." muszę w końcu przeczytać, tylko jeszcze nie wiem kiedy, bo to w końcu nie jest lektura na dwa wieczory. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie, mi lektura zajęła dwa dni. Oj, szybko się to czyta :)

      Usuń
  8. Nawet nie kojarzę tej książki, ale może to zmienię.

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.