Nic nie wyszło z dawanego sobie słowa, że już nie będę kupować książek. Nie mam silnej woli za grosz. By sobie dotrzymać słowa musiałabym opuścić blogosferę, a przynajmniej do Was nie zaglądać.
A tak co kuknę to trafię na książkę, którą nie tylko chciałabym przeczytać, ale mieć. Już hamuję swoje książkholizm jak mogę, ale łatwo nie jest. O czym świadczą co rusz pokazywane nowe nabytki. Już zaczynam podejrzewać, że bardziej chcę mieć niż czytać. To chyba jest chore.
Dzisiaj więc o książkach, które powiększyły w październiku moją biblioteczkę, biblioteczkę, w której panuje totalny chaos, i która domaga się wręcz solidnego, dużego regału by w miarę możliwości zbiór znalazł się w jednym pomieszczeniu, a nie jak teraz w trzech. I bym mogła go pokazać.
A to stosik :
a w nim od dołu :
"Inszallah " Oriany Fallaci nabyty w, Matrasie, gdzie wyszło mnie najtaniej, bo syn odebrał mi książkę bezpośrednio w księgarni. Zainteresowanie tą książką pojawiło się u mnie po przeczytaniu posta u Agaty Adelajdy. Nie podejrzewałam nawet, że to taka "cegła". Czytania będzie sporo.
"Dom kryty gontem" Niny Stanisławskiej od Zysk i S-ka Wydawnictwo
oraz nabyte na allegro :
"Msza za miasto Arras" Andrzeja Szczypiorskiego,
"Ruchome święto" Ernesta Hemingwaya, który ostatnio znalazł się pod mocnym obstrzałem i nawet znalazł się na liście autorów, których nie powinno się czytać ze względu na sprzyjanie komunistom. Dzisiaj i tak już się go chyba w szkołach nie czyta za wyjątkiem być może opowiadania "Człowiek i morze". Nabyłam ją ze względu na Paryż, a to za przyczynkiem miłej blogerki o nicku to przeczytałam
i "Myśli wyszukane" Józefa Tischnera.
Kończę życzeniami mile i dobrze spędzonego weekendu.
Najgorzej znaleźć miejsce na nowe nabytki. Książek przybywa, a meble się nie zwiększają:)))
OdpowiedzUsuńPrzydałaby mi się taka jak ma Agnieszka czyta......Pokazuje ją na swoim blogu Codziennik Agnieszki
UsuńTaaak. Oryginalna półeczka;)
OdpowiedzUsuńMiło, że tak sądzisz.
UsuńNabytki piękne, ja również życzę miłego weekendu Natanno :-)
OdpowiedzUsuńPS. właśnie u siebie kończę sprzątać
Szybki jesteś. Ja się długo rozkręcam do południa.
UsuńNa szczęście nie jestem sama! Też tak mam, że co zobaczę dobrą recenzję książki to muszę, no muszę MIEĆ!
OdpowiedzUsuńMoże to się gdzieś leczy?
To jest niebezpieczna przypadłość. I chyba leczyć, by ją trzeba było w klinice uzależnień.
UsuńMiłej lektury
OdpowiedzUsuńInteresowałam się całkiem niedawno Tishnerem. Chętnie o nim poczytam.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy sięgnąć po "Ruchome święto"... Hemingway bardzo, bardzo mi podpadł książką o polowaniach w Afryce, ale skoro "Ruchome święto" opowiada o Paryżu, to może się skuszę.
OdpowiedzUsuńAleż ten "Inszallach" gruby! Ciekawa jestem, ile ma stron :)
Ja myślę, że warto go przeczytać, właśnie dla Paryża i osób, które Hemingway w nim wspomina.
UsuńA "Inszallah" mnie samą zaskoczył, to prawie 800 stron.
Zaczęłaś już może "Dom kryty gontem" ?;) Też mam tę książeczkę, ale na razie czeka w kolejce :)
OdpowiedzUsuńOj , nie, bo dopiero go dostałam, a jeszcze mam inne dwie tego wydawnictwa do przeczytania.
UsuńPlanuję poznać twórczość Fallaci, więc chętnie przeczytam Twoją opinię na jej temat. :)
OdpowiedzUsuńNie będzie to prędko, ale jak chcesz przeczytać bardzo dobrą recenzję kuknij do Agaty Adelajdy, którą wymieniam w poście. Imiona są podlinkowane.
UsuńJa też miałam nie kupować. Inaczej, miałam kupić ,,Zamek z piasku", a skończyło się jeszcze na ,,Łatwopalnych" i ,,Annie Kareninie" :)
OdpowiedzUsuńTak to już jest. Ja na allegro jak kupuje to od razu więcej książek, bo za jedna opłata pocztową.
UsuńAnnę czytałam i mam o "Zamku z piasku" czytałam różne opinie więc jeszcze poczekam na Twoja.
A z autorką "Łatwopalnych" jeszcze nie miałam przyjemności.
"Dom kryty gontem" również u mnie czeka na swoją kolej. Ciekawe czy książka się nam spodoba.
OdpowiedzUsuńCzuję, że tak.
UsuńKwiatek już znany ;) Też nie miałam kiedyś silnej woli, ale teraz już mam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
To takie moje stałe tło. Tylko coś nie ma pączków kwiatowych na razie.
Usuńksiążek nigdy dość :) wspaniałe nabytki :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tej Fallaci - ona podobno same grubasy pisze/pisała? Nie wiem czy jeszcze żyje. Na półkach w bibliotece same obszerne tomiska, wpadły mi one w oko, ale nie na tyle by wypożyczyć:)
OdpowiedzUsuńPisała, niestety.
OdpowiedzUsuń"Inszallah" jest u mnie numerem jeden na liście zakupów! Zazdroszczę Ci, że już masz! :D I rozumiem doskonale ten nałóg, bo mam dokładnie tak samo. Co z tego, że tyle czeka na półkach, jak ciągle nowe tytuły wchodzą człowiekowi w głowę..;)
OdpowiedzUsuńChęć posiadania jest po prostu jak ciężka choroba. Nałóg.
UsuńAle tylko książek :) No i w sumie.. jak to jedyny nałóg, to czemu nie? :)
UsuńMam w zasadzie tylko dwa, no trzy: książki, kawa i od nie tak znów dawna doszła blogosfera. Ale to się wszystko ze sobą łączy. A jeżeli chodzi o posiadanie to tylko książki. Jak byłam młoda były jeszcze płyty winylowe.
Usuń