piątek, 24 maja 2013
Kolacja z Anną Kareniną - Gloria Goldrich.)
Maj się kończy, wygrywajka, w której nagrodą ma być ta książka prawie na finiszu, a ja jeszcze ani słowa na jej temat nie skrobnęłam więc wreszcie się zmobilizowałam i skleciłam krótką notkę.
Po "Kolację z Anną Kareniną" sięgnęłam wskutek zachęcających opinii, jakie czytałam na blogach. Jest więc to jedna z polecanych książek. Oczywiście sam tytuł mnie zachęcił i chociaż spodziewałam się więcej tytułowej Anny Kareniny niż jej w fabule było to jednak nie mogę powiedzieć bym była zawiedziona.
Gloria Goldreich przenosi nas do współczesnego Nowego Jorku, gdzie sześć przyjaciółek, w tym dwie siostry spotykają się co jakiś czas by wspólnie spędzić przyjemnie czas na specjalnie przygotowanej przez jedną z nich kolacji, w trakcie której serwują sobie dobre jedzenie i prowadzą ożywione dyskusje o przeczytanej książce i jej autorce czy autorze. Te godziny wspólnie spędzone traktują jak odrobinę darowanego sobie wśród zabiegania szczególnego luksusu. Za każdym razem jedna z nich wybiera kolejną książkę do czytania i to ona właśnie prezentuje autora i zagaja dyskusję. Bohaterkami książek są zawsze kobiety, takie jak Anna Karenina czy Emma Bovary, kobiety z różnych epok i o skomplikowanych osobowościach z pełnych dramatyzmu przeżyciami. Bohaterki książki analizując postawy bohaterek przeczytanych przez siebie książek, próbują je sobie wyobrazić we współczesnym świecie. Zastanawiają się jakie wówczas byłoby życie tych kobiet i jakie decyzje by podejmowały. Z tych dyskusji wyciągają wnioski, które pozwalają im spojrzeć również na siebie i własne życie z innego punktu widzenia i to sprawia, że w pewnym stopniu dokonują się w nich zmiany pozwalające na poprawę przede wszystkim relacji z bliskimi.
"Kolacja z Anną Kareniną" nie traktuje jednak wyłącznie o przeczytanych przez bohaterki książkach, chociaż w sumie jest ich w niej zaprezentowanych kilka. Gros fabuły dotyczy jej bohaterek, które borykają się ze swoją przeszłością, z traumami wyniesionymi z dzieciństwa, jak również z problemami aktualnie ich dotykającymi. Gdy je poznajemy, każda z nich w zasadzie jest zawieszona w jakiejś próżni, z której próbuje się wydostać. Nawet ta, której wszystkie pozostałe zazdroszczą, a która ni z tego ni z owego wyrzuca męża z domu dając pozostałym przyjaciółkom do myślenia i domyślania się przez prawie całą książkę co takiego mógł zrobić ten, którego przecież doskonale znały, że musiał opuścić dom w jednej chwili.
W sumie książkę czytało mi się bardzo dobrze, to taka lekka literatura, której bohaterki i ich perypetie wzbudzają sympatię nie angażując i może nawet nie pobudzając mocno do refleksji, ale które i tak na jakiś czas zapadają w pamięć . Z przyjemnością obserwowałam jak ewoluowały ich postawy życiowe, ich przyjaźń i wspieranie się w trudnych chwilach, a także jak w dobrym kierunku zmierzały ich relacje rodzinne.
Chyba niejedna z nas chciałaby mieć taki krąg zaprzyjaźnionych osób, który spotyka się by prowadzić rozmowy o przeczytanych książkach przy dobrym jedzeniu, kawie, lampce wina. Toż to podwójna uczta, której trudno by sobie odmówić.
Jak na razie ucztę duchową mam w trakcie rozmawiania z sympatycznymi blogerkami, gdy wzajem sobie komentujemy i wymieniamy zdania o przeczytanych książkach lub tych, które planujemy czytać i tym się cieszę.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pamiętam film o nieco podobnej fabule tyle ze tam o ile dobrze pamiętam chodziło albo o książki Bronte albo Austin, już dokładnie nie pamiętam. Tamten pomysł przypadł mi do gustu więc i na tę książkę mam ochotę :-)
OdpowiedzUsuńJa z kolei nigdzie dotąd nie natknęłam się na recenzję tej książki, więc z tym większą ciekawością przeczytam twoją. Spodobał mi się zarys fabuły - taka lekka, ciepła opowieść ze znanymi bohaterkami literackimi w tle, fajnie byłoby przeczytać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Czytałam tę książkę dosyć dawno temu. Uważam ją za sympatyczne i potrzebne czytadło. Trochę irytowały mnie liczne opisy potraw jedzonych przez bohaterki. Mogłoby być mniej opisów jedzenia, a więcej dyskusji o książkach.
OdpowiedzUsuńI bardzo chciałabym odbywać podobne spotkania jak bohaterki tej książki, spotykać się regularnie i rozmawiać o postaciach literackich. Niestety, nie mam takich przyjaciółek, ale nie tracę nadziei, że je kiedyś znajdę :)
Dzięki tym opisom książka mogła wziąć udział w wyzwaniu, ale mnie bardziej przeszkadzały o czym nie pisałam to drobiazgowe opisy ubiorów pań.)
UsuńIntrygowała mnie przez pewien czas ta książka, tym bardziej cieszę się, że trafiłam na recenzję. Wiem już czego się spodziewać:)
OdpowiedzUsuńMniej więcej.)
UsuńCzytałam, wypowiedziałam się na blogu. Pozytywnie zresztą. Bardzo miła lektura i oby takich z książkami w tle więcej:)
OdpowiedzUsuńW takim razie poszukam Twego wpisu.
UsuńHej! Dzięki za udział w konkursie! Jednakże zgłoszenie, które wysłałaś nie jest zgodne z regulaminem. Problem w tym, że wybrałaś dwie książki papierkowe, a uczestnik wybiera jedną ksiązkę papierkową i jedną książkę elektroniczną :) Byłbym wdzięczny za poprawienie małego niedopatrzenia ;) http://ksiazki-legera.blogspot.com/2013/05/konkurs.html
OdpowiedzUsuńPS: Książkę chciałbym przeczytać, mimo że nie należy do mojego gatunku. Potem pewnie przeszłaby do mojej mamy, bo ona wręcz kocha takie powieści!
Pozdrawiam
Leger
Miło mi, że się zgłosiłeś. Od czasu do czasu warto coś zmienić.)
UsuńEch, kiedy ja się wreszcie wezmę za samą "Annę Kareninę"...
OdpowiedzUsuńOj, to już najwyższy czas by poznać Tołstoja.)
OdpowiedzUsuńDobrze, że zgłosiłam się do konkursu, bo powieść mnie bardzo zainteresowała. A Twoja recenzja jeszcze bardziej kusi! :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy komu się poszczęści, a nuż Tobie.)
UsuńZ przyjemnością przeczytałabym tę książkę (może poszczęści mi się w konkursie ;)) i może w efekcie sięgnęłabym po właściwą"Anne Kareninę" wreszcie ;)
OdpowiedzUsuń