Ostatnio przebiegam tylko wzrokiem mój blog, a i moje odwiedziny na innych blogach są bardzo rzadkie.
Rozpoczęłam sezon przetworowy ......dobrze, że chociaż udaje mi się czytać. Ten czas ma tę zaletę, że przygotowując sobie owoce oglądam filmy z czym w ciągu roku bywa kiepsko.
Pół roku za nami ......lato jakby nam już minęło darząc słońcem ponad miarę, ale znów powraca co cieszy, bo jesień niech będzie w jesieni.........
Przez minione pół roku udało mi się przeczytać 21 książek, w tym dwie "przeczytałam" przez wysłuchanie. A co czytałam obrazuje moja półka na LC. Kto ciekaw co czytałam może zajrzeć....zapraszam. Osiągnęłam w ten sposób średnią 3 koma coś tam na miesiąc i obym taką utrzymała do końca roku....to będzie dobrze.
W zasadzie każdą z przeczytanych książek mogę polecić, bo to były bardzo dobre lektury, ale bezsprzecznie największe wrażenie na mnie zrobiły wspomnienia Franka McCourta, które dostarczyły mi wiele różnych emocji a także były źródłem sporej wiedzy o życiu Irlandczyków u siebie i w Ameryce w XX wieku.
A styl w jakim książki zostały napisane sprawił, że poświęcałam im każdą wolną chwilę. To historia, która na długo pozostanie w mojej pamięci.
Jak to widać na blogu pisanie o przeczytanych książkach zupełnie mi nie idzie......i obawiam się, że chyba tak już zostanie....przynajmniej na razie.
W czerwcu jedną z niedziel spędziliśmy między innymi w Krakowie. Miałam okazję do zrobienia wielu zdjęć i kiedyś może część ich na blogu pokażę a dzisiaj tylko te związane z książkami. Idąc pieszo od Galerii Kraków na Wawel na ulicy św. Marka zwróciłam uwagę oczywiście na antykwariat. Nie wchodziłam do niego, gdyż nie było na to czasu a poza tym ja przecież w tym roku nie kupuję książek.....
......chociaż, gdy mijaliśmy, przechodząc ulicą Grodzką, Skład Tanich Książek nie powstrzymałam się, by sprawdzić czy mają książkę Janiny Lesiak, którą zauważyłam na Dedalus.pl...tu mogłam, przy okazji, kupić ją bez dodatkowych kosztów.
źródło zdjęcia |
Złamałam swoje postanowienie i w ten sposób powiększył się mój zbiór książek Janiny Lesiak do dwu pozycji :
A teraz tylko czytać, ale kolejka oczekujących długa....
______________________
Zdjęcia okładek książek pochodzą ze stron lubimyczytać.pl.
Świetne podsumowanie, gratuluję. Twój blog nic nie traci ze swojego klimatu Natanno. Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńTo w sumie takie tylko wynurzenia....ale miło mi, że uważasz iż trzymam linię ....
UsuńI cieszę się, że wróciłeś do blogosfery i zaglądasz do mnie.
Piękne zdjęcia. 😊
OdpowiedzUsuńMiło mi Agnieszko....
Usuń21 to dużo książek!
OdpowiedzUsuńTrafiły ci się najlepsze książki Pani Lesiak.
Jak na mnie ...dużo...
UsuńI to taniutko....
Dużo, bo zajęta przecież byłaś!
UsuńMyślę, że przeczytałabym więcej niż te trzy miesięcznie, gdyby nie internet.....on mi sporo czasu zabiera....chociaż już mniej niż na początku....
UsuńDlatego nie mam fb na smartfonie.
UsuńMiło i ciekawie...zdjęcia przypomniały ten miły rodzinny wypad do pięknego Krakowa, szkoda że taki krótki...I tak dużo czytasz siostra, ja mam przestuj ale zakupione pozycje w Polsce będą jak nic na jesienne wieczory a teraz cieszmy się słońcem i latem. Buziaczki��
OdpowiedzUsuńMoże będzie ich więcej......czytam w dopadkach...zawsze mam książkę gdzieś obok. A i tak z domu tylko w zasadzie gdzieś w niedziele się wyruszamy i to rzadko. A teraz przetwory trzymają....
UsuńDzięki, że wpadłaś...
Och, wieki tam już nie byłam, w antykwariacie... założenie to samo - nie kupuję... z realizacją różnie (zwłaszcza przez tę Pragę nieszczęsną), ale teraz to już serio :)
OdpowiedzUsuńA czytelniczo i tak lepiej stoisz ode mnie i nie mam nawet usprawiedliwienia w postaci przetworów! Ale mówię sobie, że widać taki czas i nie ma co z tym walczyć, teraz czytam mało, kiedyś będzie więcej.
Ale Ty pracujesz, a ja nie.....
UsuńW latach 70-tych często bywałam w Krakowie i oczywiście odwiedzałam księgarnie i antykwariaty, ale nie pamiętam już czy w tym bywałam.
Pobuszowałabym w takim antykwariacie ☺ U nas jest jeden ale zupełnie bez klimatu i jakoś mnie do niego nie ciągnie. Pozdrawiam serdecznie Aniu☺
OdpowiedzUsuńNo właśnie....i tu potrzebny jest klimat.
UsuńJa już tylko w internetowych bywam i ostatnio, chociaż niby nie kupuję, odwiedziłam kilka stron i pozaznaczałam sobie książki...ech ! to kolekcjonerstwo....
I ja Cię Gosiu pozdrawiam.
Gratulują Aniu wyniku. Ja nadrabiam teraz zaległości czytelnicze (wreszcie wakacje), ale daleko mi do takiego wyniku;)
OdpowiedzUsuńOwocki u mnie w tym roku obrodziły wyśmienicie, więc także robię przetwory.
Uwielbiam takie miejsca, jak Twój antykwariat. Fajnie, że jeszcze takie są:)
Uściski
Chciałabym jedną w tygodniu przeczytać, ale dzisiaj tyle różnych rzeczy pociąga, że nie można zamykać się już tylko w kręgu jednego zamiłowania.....więc uznałam, że trzy miesięcznie to faktycznie niezły wynik....
UsuńRok na przetwory znakomity....nie tylko urodzajny, ale i owoce są po prostu fantastyczne...jak rzadko....więc szkoda byłoby to zmarnować a więc działamy....
Serdeczności Ci Izo posyłam...
Chętnie obejrzę zdjęcia miasta królów. I życzę godnego spotkania z królowymi.
OdpowiedzUsuńA ja chętnie pokażę zdjęcia, jak tylko je przygotuję...to taki zapychacz na blogu, by nie zrobiło się tu cicho....
UsuńLiczę na wspaniałe z nimi spotkanie....