niedziela, 13 marca 2016

Mam ochotę na Johna Steinbecka ....oczywiście na jego książki.....



źródło
                    Ostatnio co rusz potykam się w blogosferze o Johna Steinbecka. A to za przyczyną wydawanych ostatnio jego książek. Z jego prozą musiałam spotkać się w liceum i prawdopodobnie były to Grona gniewu, których już nie pamiętam, a do których dorzuciłam później Na wschód od Edenu, którą to książkę czytałam i posiadam a także oglądnęłam film nakręcony na jej podstawie i to już nie raz. Oczywiście słyszałam jeszcze o książce Myszy i ludzie, i to by było na tyle jeżeli chodzi o tego, jak się okazuje lekceważonego Noblistę.  John Steinbeck  bowiem w 1962 roku  otrzymał Literacką Nagrodę Nobla "za realistyczny i poetycki dar, połączony z subtelnym humorem i ostrym widzeniem spraw społecznych", ale powtarzając za Wikipedią "Było to jednak niefortunne zdarzenie, ponieważ obudziło głosy krytyków. Utwory Steinbecka były popularne wśród większości czytelników zarówno w Anglii jak i w Ameryce, jednak wśród naukowców, wykładowców uniwersyteckich i intelektualistów nie cieszyły się taką dobrą opinią. Krytycy podkreślali sentymentalność i bardzo prosty sposób postrzegania problemów społecznych przez Steinbecka, a także brak wyrafinowanego języka."  Kilka lat później prawdopodobnie, by tej nagrody nigdy nie dostał, gdyż, jak wyczytałam w Wikipedii "Decyzja Steinbecka o wyjeździe do Wietnamu w charakterze korespondenta wojennego przyczyniła się do obniżenia autorytetu pisarza w kręgach liberalnej inteligencji amerykańskiej. Nadesłane z Wietnamu reportaże w ilości kilkudziesięciu, opublikowane w prasie amerykańskiej, odczytane zostały jako entuzjastyczne poparcie dla wojny wietnamskiej, w ogóle wojny jako takie". A ja pamiętam doskonale szum jaki ta jego decyzja, a także reportaże wywołały wówczas  u nas  jakim szerokim echem odbiła się w ówczesnych mediach oraz jakie gwałtowne ataki przypuściła pod jego adresem prasa, która prawie pominęła wiadomość o jego śmierci w 1968 roku. 
                Nie zamierzam tu pisać nic więcej na temat życia Johna Steinbecka, ani jego twórczości czy też otrzymanych nagród, bo nie było moim zamiarem mierzyć się tu z jego biografią, ale nie pominę oczywiście pisarzy, których czytał. Jako uczeń jeszcze szczególną admiracją obdarzał :  Sir Thomasa Malory’ego, Andersena, Stevensona i Lewisa Carrolla. Do 23 roku życia  głęboko zaznajomił się z literaturą amerykańską i europejską. Poznał Miltona, Browninga, Thackeray'a, G. Eliota, Hardy’ego, D.H. Lawrence’a, Jeffersa, Flauberta, Dostojewskiego, a także autorów, którzy w późniejszym czasie stracili w jego oczach, m.in. Sherwood Anderson, Norman Douglas i James Branch Cabell./ Za Wikipedią /

               Patrząc na obecnie wydawane  książki Johna Steinbecka nabieram coraz większej chęci do ich czytania. Nie mówiąc już o tym, że widziałabym je również na swoich półkach, szczególnie te wydane przez Prószyński i S-ka w autorskiej serii,  w której wydawnictwo to przypomina wszystkie dzieła Johna Steinbecka, o czym dopiero teraz sama się dowiedziałam co świadczy o tym jak jestem na bankier z nowościami :




Liryczna i zmuszająca do refleksji powieść laureata literackiej Nagrody Nobla.
Wielu z mieszkańców miasteczka New Baytown zostało ciężko doświadczonych przez los, noszą oni w sercach gorycz i rozczarowanie. Ethan Hawley, kiedyś jeden z najbogatszych ludzi w mieście, a teraz sprzedawca w sklepie, stara się zapomnieć o starych dobrych czasach. Żona Ethana tęskni za dawnym życiem. Margie, rozwódka, boi się samotności i braku środków do życia. Danny Taylor, z dobrej rodziny, żebrze o dolara na wódkę.
Pewnego dnia z kart tarota wyłania się zapowiedź zmiany smutnego losu mieszkańców New Baytown?



Tłem dla powieści "W niepewnym boju", która po raz pierwszy ukazuje się w polskim przekładzie, jest strajk wędrownych pracowników sezonowych w kalifornijskich sadach. Buntują się przeciwko wyzyskującym ich chciwym sadownikom, a ich eskalująca złość wkrótce wymyka się spod kontroli i przeistacza w niebezpieczny fanatyzm. To wartka i wnikliwa powieść o niepokojach społecznych, a jednocześnie historia młodego człowieka, Jima Nolana, który poszukując celu w życiu, odnajduje powołanie w roli przywódcy robotników.
Motyw buntu łączy "W niepewnym boju" z innym dziełem Steinbecka. Akcja krótkiej powieści "Księżyc zaszedł" rozgrywa się w czasie II wojny światowej, kiedy front dociera do jednego z górniczych miasteczek. Okupantom szybko udaje się zająć miasto, obawiają się oni jednak strajku górników, więc, by zachować spokój, nie zmieniają panującej w nim władzy, lecz całkowicie ją sobie podporządkowują. Wbrew oczekiwaniom najeźdźców, mieszkańcy stawiają opór, odmawiają pracy, wybucha bunt.





 Kolejne znakomite powieści jednego z najwybitniejszych amerykańskich pisarzy.
W "Nieznanemu bogu" i "Pastwiskach Niebieskich" powraca temat dwudziestowiecznej Kalifornii i jej mieszkańców, farmerów, którzy poszukują swojego miejsca w świecie, własnego kawałka ziemi, mierząc się z lękami i namiętnościami."Złota Czara" natomiast to historia młodzieńca, który zafascynowany opowieściami o podróżach, przygodach i bogactwie, postanawia opuścić rodzinny dom i zostać korsarzem. Pewny siebie, z mnóstwem pomysłów, lecz bez doświadczenia, zaciąga się na statek płynący do Indii. Oszukany, trafia w końcu na Barbados, gdzie jako niewolnik planuje swoją dalszą przyszłość. Za wszelką cenę pragnie zostać pierwszym, który posiądzie tajemniczą piękność, La Santa Roja, i podbije opływającą w złoto i inne kosztowności Panamę, tytułową Złotą Czarę.

 
"Grona gniewu" to nie tylko lekcja historii, przede wszystkim jest to znakomita proza; klasyka w najlepszym gatunku.   Rozgrywająca się na przełomie lat 20. i 30. XX wieku historia amerykańskiej rodziny Joadów, którzy w czasach wielkiego kryzysu decydują się opuścić rodzinną Oklahomę pogrążoną w trudnej sytuacji ekonomicznej i w poszukiwaniu pracy, jak wielu innych mieszkańców południowych stanów Ameryki, migrują do Kalifornii. Na miejscu okazuje się jednak, że nie ma ona nic wspólnego z mlekiem i miodem płynącą krainą znaną im z reklamowych folderów. Tam też panuje bezrobocie, a miejscowi są wrogo nastawieni do przybyszów odbierających im ostatnie miejsca pracy. Kontrowersyjna fabuła podkreślająca wyzysk amerykańskich farmerów i ich wykorzenienie, a także zagrożenia, jakie niesie ze sobą kapitalizm, spowodowały, że przez pewien czas zakazano rozpowszechniania powieści.









Steinbeck opisuje podróż autobusem po drogach Kalifornii. W autobusie spotykają się przypadkowi pasażerowie, każdy z nich jest inny i każdy ma do powiedzenia swoją historię. Spotykamy tu ludzi chciwych, skąpych, intelektualistów, marzycieli, pięknych i brzydkich, głupich i dobrodusznych. Poznajemy ich marzenia i troski, stosunek do życia i drugiego człowieka.




Ulica Nadbrzeżna położona w ubogiej dzielnicy portowego miasta Monterey jest domem „dziwek, alfonsów, szulerów”, ale wystarczy spojrzeć z innej perspektywy, by uznać, że to „święte, aniołowie, męczennicy i błogosławieni”. Wśród nich żyją Henry, malarz zbierający kawałki drewna, by zbudować łódź, Lee Chong – właściciel niewielkiego sklepu, w którym jest wszystko, i Doktor z laboratorium biologicznego, doglądający chorych i leczący nieszczęśliwe dusze.
To zaledwie kilka budynków, ale ludzie i historie, które skrywa ulica, emanują miłością, ciepłem, zrozumieniem i przywracają wiarę w proste wartości.

„Cudowny Czwartek” opisuje losy tych samych i nowych mieszkańców dzielnicy tuż po drugiej wojnie światowej. 




Powieść uznawana za najwybitniejsze dzieło Steinbecka opowiada o tragicznym losie rodziny Trasków, która na przełomie XIX i XX wieku osiedliła się w dolinie Salinas. Adam Trask, farmer, samotnie wychowuje dwóch synów – Arona i Kaleba. Chłopcy różnią się od siebie jak woda i ogień, a jedyne co ich łączy, to nieustanna rywalizacja o miłość surowego ojca. Aron jest spokojny i posłuszny, Kal to urodzony buntownik, który żywi wyraźną niechęć do brata i za wszelką cenę chce odnaleźć matkę. Napiętą sytuację między braćmi pogłębia jeszcze miłość do tej samej dziewczyny – Abry. W końcu Kaleb odnajduje matkę, demoniczną Kathy, w domu publicznym i odkrywa, że jest ona zupełnym przeciwieństwem tego, co uosabia ukochany ojciec. Rozdarcie wewnętrzne, konieczność dokonania wyboru i nadmiar napięć doprowadzają do tragedii…
„Na wschód od Edenu” to jedna z najwybitniejszych i zarazem najpopularniejszych powieści XX wieku. Podczas gdy w warstwie fabularnej jest realistyczną sagą rodziny kalifornijskich ranczerów, jej drugie, głębsze dno można odczytywać jako reinterpretację biblijnej historii o Kainie i Ablu i przypowieść o walce dobra ze złem w człowieku.


           A kto postanowił sobie skompletować tę serię? Jest ktoś taki? Ciekawa jestem jak oceniacie ją wydawniczo. Bo ja widzę same okładki a te do mnie przemawiają ogromnie.


______________________________
Zdjęcia i opisy pochodzą ze stron : 
Selkar.pl
Tania książka.pl

35 komentarzy:

  1. Nie czytałam zbyt wielu powieści Steinbecka, a z tych, które czytałam, najbardziej poruszyły mnie „Myszy i ludzie”. Zgadzam się z krytykami, że to prosta historia, że napisana mało wyrafinowanym językiem, lecz co z tego, skoro ogromnie wzrusza?
    Te okładki bardzo mi się podobają, ale nie przepadam za Steinbeckiem aż tak mocno, by kupować jego książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie.....książki powinny nie muszą być być pisane językiem wyrafinowanym, ale pobudzać do refleksji a takie właśnie są jego książki.

      Ja bym chciała je mieć, ale na razie odszukam go w bibliotece.

      Usuń
  2. O!Już drugi raz słyszę co nieco o autorze, a dopiero pierwszy o książkach, ale coś mi się wydaje, że przy najbliższej okazji wizyty w bibliotece, będę chciała się bliżej poznać z samym autorem. ;)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Steinbeck był mi jako pisarz znany już od dawna, ale znałam tylko jego najbardziej znane utwory. Ta seria autorska pokazuje całość jego dorobku....też będę pytać w bibliotece o niego...

      Usuń
  3. Ostatnio w moje posiadanie trafiła "Tortilla flat" tego autora. Po przeczytaniu Twojego wpisu nabrałam ochoty na tę książkę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. „Na wschód od Edenu” najbardziej podobała mi się z tych dotychczas przeczytanych. Kolekcji nie mam, ale prezentowałaby się na pewno pięknie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie...ładnie by wyglądała w biblioteczce....

      Usuń
  5. Znajomość zaczęłam od obejrzenia filmu- zresztą dawno, dawno temu - Na wschód od Edenu. Byłam oczarowana. Po książkę sięgnęłam jakiś czas później. Byłam oczarowana jeszcze bardziej. Przeczytałam chyba wszystkie największe - uważane za najważniejsze jego dzieła Grona gniewu, Myszy i ludzie i Tortilla flat. O pozsostałych tytułach nawet nie słyszałam. Ponieważ uwielbiam prozę Steinbecka- właśnie za tę prostotę jego opisów, za mądrość przekazu (może i naiwna, ale jakże do mnie przemawiająca) z chęcią sięgnę po pozostałe książki. Ale choć widziałam tę serię w księgarni (tzn. Grona gniewu i Na wschód... ) to jakoś powstrzymałam się przed zakupem. Mimo, iż jak napisałam uwielbiam jego prozę. Może w przypływie gotówki, albo otrzymawszy kartę prezentową się skuszę. Chciałabym mieć Na wschód... Grona gniewu, choć może i lepsze są jednak za bardzo przygnębiające (naturalistyczne)- owszem trzeba przeczytać, ale mieć .. niekoniecznie. Ale to moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film "Na wschód od Edenu" jeszcze nie dawno sobie przy okazji wyświetlania go w tv powtórzyłam i znów się wzruszyłam, tak jak za pierwszym razem a też było to zanim sięgnęłam zanim sięgnęłam po książkę. Steinbeck opisywał życie tak jak go wokół siebie dostrzegał, a było ono brutalne w wielu jego przejawach, więc trudno, by doszukiwać się w jego prozie wielkich słów.
      Dobrze się stało, żę ktoś wreszcie postanowił wydać jego książki.
      W obiegu jest jak zauważyłam sporo wydań starych ...tanich...., ale ta seria autorska mnie ogromnie pociąga. Ale na razie mogę sobie zaśpiewać za Tewi mleczarzem...gdybym była bogata....

      Niemniej po książki tak czy inaczej sięgnę..a najpierw może odkurzę "Na wschód od Edenu".

      Usuń
  6. Och, na Steinbecka też można mieć ochotę ;)
    Klasyka wraca?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to dobrze, że powraca.....
      Niech się jej wznawia jak najwięcej...

      Usuń
  7. A ja nie mogę się pochwalić znajomością jego twórczości (to pewnie wstyd według ogólnych kryteriów). Nie wiem skąd to się u mnie wzięło, ale wcześniej kojarzyłam nazwisko Steinbecka z jakąś ciężką i mroczną literaturą.
    Wtedy jednak nie było internetu i blogów książkowych, gdzie ktoś mógłby mnie przekonać, że jest inaczej i zachęcić do czytania.
    Chyba pora nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niby jaki to wstyd Elu.....ja też go znam tylko w zasadzie z "Na wschód od Edenu". I nie wiem czy również nie kojarzyłam go właśnie podobnie do Ciebie i dlatego nie szukałam więcej jego książek w bibliotece.
      Może właśnie dla nas nadszedł czas również na Steinbecka.

      Usuń
    2. Aniu, użyłam słowa "wstyd" w żartobliwej formie, bo to się wpisuje do ostatnich dyskusji na blogach, czy wstydem jest nie znać sławnej klasyki.
      Akurat ja takiego wstydu nie odczuwam, bo nie widzę sensu w sztucznych zachwytach, jeśli daną powieść ja akurat odbieram inaczej. To jest po prostu najzwyklejszy snobizm - "męczy mnie, nudzi, nie rozumiem, ale głośno zachwalam".

      Też zapomniałam dodać, że oczywiście film "Na wschód od Edenu" kiedyś dawno temu oglądałam. :)

      Usuń
    3. Mój stan ugnębienia przeziębieniem nadal trwa i chyba dlatego tak wszystko dosłownie odczytuję...bo teraz widzę o czym mówi nawias w Twoim komentarzu.

      Ja mam ochotę na film z Fondą "Myszy i ludzie". Tu go znalazłam.
      http://kinoman.tv/film/myszy-i-ludzie

      Usuń
  8. "Na wschód od Edenu" uwielbiam, książkę i film...pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tego autora przeczytałam dopiero 'Myszy i ludzie', ale wygląda na to, że czas pokazał, iż to czytelnicy, a nie krytycy mieli rację. Książki przetrwały próbę czasu.
    A ja mam pytanie do dyskusji. Ciocia w USA mówiła mi, że ten autor jest symbolem Ameryki i oddaje ducha Ameryki. Następnie dała mi do czytania 'Myszy i ludzie'. Ale tutaj zaczyna się mój dylemat. Bo co to oznacza? Że tam nie ma miejsca dla upośledzonych? Czy że tam trzeba być produktywnym i pasującym? Cel był chyba pozytywny, ale mi wyłania się obraz kraju okrutnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krytycy swoje a czytelnicy swoje.....i to się w tym przypadku sprawdziło...Kto z nas kieruje się głosem krytyków....chyba mało kto. Raczej tylko intelektualiści.
      Ameryka tamtych czasów z pewnością jest inna niż obecnie.
      Jedno chyba można stwierdzić, że twarde, pełne trudu i nędzy życie raczej do empatii nigdy nie pobudzało. Spotykamy się z tym problemem nie tylko w literaturze amerykańskiej.

      Usuń
  10. Trzeba przyznać, że szata graficzna najnowszych wydań Steinbecka jest b. zachęcająca, na dodatek kolorystycznie współgra z atmosferą tamtej epoki, przynajmniej tak to odbieram.;)
    W czasie studiów na tym autorze ćwiczyłam angielski i największe wrażenie zrobiła na mnie wówczas powieść "Bogu nieznanemu". Ujęły mnie opisy scenerii i pokazanie symbiozy człowieka z przyrodą.
    A teraz chyba się skuszę na "Zagubiony autobus", zapowiada się interesująco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie.....ta szata graficzna jest wyjątkowo odpowiednia do prozy pisarza. Rzadko się dzisiaj zdarza, by książki miały tak ciekawe, niekrzykliwe, odpowiadające klimatowi prozy okładki.
      Na allegro można sobie nabyć za bezcen stare wydania jego książek i pewno, gdyby nie to że Prószyński tak pod mój gust wydał swą serię obkupiłam bym się nimi. Ale teraz poczekam cierpliwie okazje.....

      To właśnie "Zgubiony autobus", o którym przeczytałam ostatnio u anetapzn stał się inspiracją do napisania tego posta.

      Usuń
  11. Niezły był z niego przystojniak, he he :)
    No, ale ad rem: w zeszłym roku, czy może dwa lata temu czytałam Grona gniewu, Myszy i ludzie i Na wschód od Edenu - zrobiły na mnie kolosalne wrażenie. Mam w planach jeszcze dwie jego książki, a kusi zebranie całości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dałam tego wyrazu w poście, ale i mnie ten typ się podoba...trzeba przyznać, że był nie tylko męski ale i przystojny i z wiekiem wyglądał coraz bardziej interesująco.
      Mam nadzieję, że coraz więcej opinii pojawi się na blogach po tym wydaniu a to skusi na czytanie więcej....

      Usuń
  12. Kusi i mnie! Najbardziej "Powrót do Edenu" oraz "Zagubiony autobus". Czytałam "Grona gniewu" - rzecz ciężka, specyficzna, aczkolwiek godna uwagi, oraz "Myszy i ludzie". Steinbeck miał szczęście do dobrych ekranizacji: film na podstawie tej ostatniej książki, z Johnem Malkovichem w roli Lennie'go, jest po prostu świetny, a "Powrót do Edenu" - genialny. A może tak mi się tylko wydaje, bo oglądałam go w dzieciństwie? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Powrót do Edenu" mam, ale wydanie chyba z 1991 roku. Może go wymienię na to nowe wydanie.
      "Grona gniewu" koniecznie chciałabym przeczytać a także obejrzeć film z Henry Fondą.
      "Myszy i ludzie " właśnie sobie znalazłam i zaczęłam oglądać.

      Usuń
    2. Jak wrażenia po seansie? :-)

      Usuń
    3. Niestety nie udało mi się go wczoraj obejrzeć, ale może dzisiaj znajdę czas.
      Dla mnie zawsze ważna jest obsada filmu i to ten film spełnia.
      Pierwsza sekwencja pokazująca obławę na bohaterów świetna....

      Usuń
  13. Już same okładki wystarczyłyby za tytuł książki. Od jakiegoś czasu mam "apetyt" na "Myszy i ludzie", ale zainteresowałaś mnie też innymi tytułami... Chyba sięgnę po nie lecz z bibliotecznej półki ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'Myszy i ludzie' są krótką książką, co pomaga w czytaniu! Polecam.

      Usuń
    2. Miło mi Cie Jadziu widzieć, bo już się martwiłam, że moje jesteś chora.

      Usuń
    3. I otóż to, chorowałam i dopiero też wczoraj odpaliłam komputer. Ale już jestem i obiecuję zaglądać ;) Pozdrawiam

      Usuń
    4. Tak pomyślałam, gdy zajrzałam na Twój blog. Fajnie, że już jesteś.

      Usuń
  14. "Grona gniewu" czytałam tak dawno temu, że powinny się już zatrzeć w pamięci - ale problem z tą książką jest taki, że ona zostaje na całe życie, trudno się od niej uwolnić, kształtuje (zwłaszcza jeśli czytana w młodości), otwiera oczy, pozbawia wielu złudzeń i uwiera. Ani przez chwilę nie żałuję, że ją przeczytałam. Wpisuje się w nurt takiej prawdziwej literatury o ludzkim zmaganiu się z losem. Aż dziwne naprawdę, że amerykańska powieść mając takich prekursorów, takie wspaniałe nazwiska (w tym samym czasie zaczytywałam się Caldwellem, Hemingwayem, Fitzgeraldem) teraz jest czymś zgoła innym.
    Ale jest też Steinbeck w wersji lżejszej - są "Podróże z Charleyem", jest cudowny "Cudowny czwartek" :) i te bardzo Ci polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do końca nie jestem pewna czy czytałam "Grona gniewu". Może dlatego, że chodziłam do liceum właśnie w latach, gdy Steinbeck stał się obiektem ataku medialnego u nas w związku z Wietnamem. Niemniej jego nazwisko wyniosłam właśnie z liceum. Jednak to taka odległość czasowa, że niestety pamięć moja już nie wszystko obejmuje.
      Dzisiaj literatura została również skomercjalizowana stąd tak trudno przebić się pisarzom piszącym literaturę wartościową, nieprzemijającą. Poza tym polityka naszych wydawnictw jest po prostu koszmarna....celuje w niskie gusta, mało wybredne i stąd nieraz moje zdziwienie po co pewne książki się tłumaczy i wydaje. I dzisiaj są w Ameryce pisarze, których warto czytać.
      Dziękuję za polecenie..... obiecuję sobie poznać bliżej Steinbecka i dlatego przywlokę z biblioteki co mają.

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.