sobota, 20 lutego 2016

Rzymskie reminiscencje....



           Nie mam kompletnie weny do pisania. Przeczytane książki odkładam na półki i nie mogę się w żaden sposób zmobilizować do napisania postów o nich. A chciałabym się podzielić przynajmniej tymi, które uważam za tego warte. Jak choćby "Milczenie" Suzaku Endo, które co dopiero skończyłam czytać. Liczę więc na jej przypływ a dzisiaj wrzucam kilka zdjęć z Rzymu, który odwiedziłam już prawie dwa lata temu, i do którego wracam z sentymentem, mimo iż były to mordercze trzy dni z bólem nóg włącznie, które odmawiały posłuszeństwa a tyle jeszcze chciało się zobaczyć. Ale co to jest trzy dni na tak ogromne miasto na dodatek z taką liczbą zachowanych zabytków od najwcześniejszych wieków.

           Tym razem jest to widok na Forum Trajana i kościół Najświętszego Imienia Marii.





 Tu można zobaczyć Forum Romanum, na które w tym samym dniu popatrzyłam, ale tylko z góry.


Miłego zapiątku życzę wszystkim. U mnie wreszcie zaświeciło słoneczko....




19 komentarzy:

  1. Jakie to szczęście, że mamy prawie całe życie utrwalone na zdjęciach i możemy po nie sięgnąć, kiedy tylko zechcemy. Rzym piękny, chociaż jeszcze tam nie byłam.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie myślałam, że kiedykolwiek tam pojadę.

      Usuń
  2. Cóż za drzewa! A w piątek to u mnie szalała śnieżyca. Śnieg dziś sobie lezy i próbuje stopnieć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja na nie od razu zwróciłam uwagę...chyba wpierw na nie, bo już przez okno autobusu wiozącego nas z lotniska.
      I głupio się przyznać, ale nie wiedziałam, że są to pinie.....

      Usuń
  3. Rzym jest piękny i nie zależy to od tego, kiedy go odwiedziłyśmy, ja wiele, wiele lat temu. Życzę, żeby wena do pisania wróciła...serdecznie pozdrawiam, miłego dnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój umysł coraz bardziej leniwieje....starość zaczyna mnie dopadać...

      Usuń
  4. Rzym mogę oglądać wciąż i wciąż. A wiesz, że nie znałam nazwy tego kościoła. A byłam wewnątrz któregoś dnia przed Wielkanocą, kiedy większość kościołów była pozamykana (nie pamiętam dlaczego, może to była pora sjesty) i pamiętam, że nie zrobiłam wewnątrz zdjęć (albo kilka zaledwie) bowiem nie chciałam przeszkadzać w modlitwie ludziom, których było jak na rzymskie wtedy warunki sporo. Ostatnio robię porządki w zdjęciach; dzielę na fragmenty miast, obiekty (do tej pory miałam poukładane datami, a te po czasie zacierają się w pamięci), jest z tym sporo zabawy (jak się było w jakimś miejscu kilka razy, zdjęć jest sporo), ale i wiele przyjemności przypominając sobie wrażenia. Pozdrawiam. A wena- wierzę, że wróci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety do samego kościoła nie weszliśmy...tylko koło niego przechodziliśmy.
      W trzy dni niewiele się faktycznie da zwiedzić, gdy się odwiedza tak zaopatrzoną w zabytki metropolię.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. I z pewnością tak będzie.....choćby w podróż poślubną....

      Usuń
  6. Chciałabym powtórzyć kiedyś wizytę w Rzymie, byłam w innej epoce - 1993 r. To już historia.
    Mieszkaliśmy pod Rzymem w miejscowości Fiuggi (chyba dobrze pamiętam?).
    Dzięki fotografiom nasze podróże są na wyciągnięcie ręki, często przecież łączą się z nimi różne, nasze historie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze pamiętasz, Fiuggi to popularne podrzymskie miejsce noclegów podczas pobytu w Rzymie. Też korzystałam dwukrotnie z noclegów w Fiuggi, zresztą samo miasteczko też całkiem sympatyczne, a może to sentyment sprawił, iż tak je wspominam.

      Usuń
    2. My też mieszkaliśmy poza miastem, u sióstr dominikanek.
      Ja już raczej wizyty nie powtórzę, ale na razie mam jeszcze przed oczami ulice, po których wędrowaliśmy, i to co zwiedzałam.
      Wrażenia niezapomniane.

      Usuń
  7. Piękny Rzym.

    Jak ja byłam, to kościół był niestety częściowo zasłonięty z powodu remontu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - piękny. Potęga tego miasta i jego monumentalizm robią wrażenie.

      Usuń
  8. Zielone pióropusze pinii cieszą moje oczy każdego ranka, rosną na skwerze za oknem w kuchni, do Rzymu dzieli odległość 530 km, ale jeszcze cały czas w planach. Pamiętam dobrze swoją pierwszą wyprawę do Rzymu w 92 roku, zwiedzałam Wieczne Miasto w upale i skwarze, który bardzo osłabiał, wrażenia mocno zapisały się w mojej pamięci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę zazdroszczę tych piuropuszy pinii i klimatu, w którym rosną. I do Rzymu nie tak daleko jak od nas....chociaż w sumie samolotem szybciej się dociera niż pociągiem do Warszawy...
      Mnie ten Rzym się przytrafił całkiem przypadkowo i żal tylko, że przed wyjazdem chorowałam i poleciałam do niego jeszcze słaba co odbiło się bardzo negatywnie na moim zwiedzaniu i odbiorze tego co oglądałam, gdyż zabrakło mi entuzjazmu....

      Dziękuję za odwiedziny z tak daleka...

      Usuń
  9. Uwielbiam Rzym, miasto jest niesamowite, piękne, wciągające. Byłam tam w 2000 roku i z chęcią wróciłabym tam jeszcze raz. Piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam trzy lata temu i też bym tam chętnie powróciła. W sumie niewiele w ciągu trzech dni zobaczyłam.
      Miło mi, że zdjęcia się podobają.

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.