poniedziałek, 29 września 2014

Requiem dla dziewczyny - Nevil Shute.




              Wrzesień ma się ku końcowi, a ja z zapowiadanych trzech postów o książkach o tematyce II wojny światowej napisałam na razie tylko jeden.  Był to post zawierający recenzję Legionu.

              Dzisiaj zaprezentuję książkę, którą przeczytałam jeszcze w ubiegłym roku. Mimo, iż już taki długi okres upłynął chciałam jednak o niej napisać choćby z tego powodu, że na blogach nie spotyka się jej autora czyli Nevila Shute. Książka, o której będzie ten post nosi tytuł Requiem dla dziewczyny. Nevil Shute a właściwie Nevil Shute Norway żyjący w latach 1899 - 1960 to bardzo popularny w latach 50 i 60-tych ubiegłego stulecia angielski powieściopisarz, który w w 1950 roku przeniósł się do Australii uważając, że Wielka Brytania upada z powodu socjalizmu.
źródło
            Shute czynnie uczestniczył w obu wojnach światowych a wojenne doświadczenia i przeżycia zawarł w wielu  ze swych książkach. Wstrząsającą zaś wizję trzeciej wojny światowej zawarł w słynnym Ostatnim brzegu, o którym pisałam tu. To  ta właśnie książka, którą przeczytałam dwukrotnie zachęciła mnie do sięgnięcia po inne jego książki. I pierwszą z nich, na którą natrafiłam w allegrowym antykwariacie było właśnie Requiem dla dziewczyny.  Niestety niewiele z jego książek  wydano u nas a należą do nich oprócz przeze mnie wymienionych jeszcze tylko : 

Miasteczko jak Alice Springs
Stary pan
Szachownica 

           
           Niezbyt pojmuję dlaczego Oficyna Wydawnicza Comfort   tę książkę wydała w serii Biblioteka Romansu  boć chociaż jest w niej mowa o uczuciu, jakie łączyło australijskiego żołnierza i angielską wrenkę, toć przecież romansem ta książka nie jest. Tak, że osoby oczekujące gorącego romansu z wojną w tle jednak, by  się zawiodły.  Jak wskazuje tytuł książka jest  swoistym podzwonnym dla tytułowej dziewczyny. A dziewczyną tą jest Janet, która w 1939 roku po ukończeniu szkoły zamiast rozpocząć studia w Oksfordzie podjęła służbę w marynarce wojennej, a warunki wojenne,  w czasie których jeszcze dorastała dojrzewając  fizycznie i emocjonalnie,  ukształtowała ją i urobiły sprawiając, że przestała być li tylko delikatną dziewczyną z dobrego domu.  Historię Janet tę wojenną i powojenną poznajemy z opowieści snutej przez głównego bohatera książki Alana, Australijczyka, który razem z bratem Billym brał udział w II wojnie światowej, on jako pilot a Billy w piechocie morskiej. W 1944 roku przed lądowaniem aliantów we Francji,  Alan spotkał się z Billym i wówczas ten przedstawił mu swą angielską narzeczoną, Janet, która już od 1941 roku służyła we WRENS, czyli w kobiecej pomocniczej służbie marynarki angielskiej. Wojna boleśnie dotknęła całą trójkę. Alan stracił nogi, Billy zginął a Janet  straciła narzeczonego, z którym wiązała swe nadzieje na czas po wojnie. A ponadto wskutek nierozważnej decyzji i złej oceny sytuacji osobiście strąciła samolot doprowadzając do śmierci lecących nim żołnierzy sojuszników. Na to nałożyła się śmierć ojca w czasie przeprawy do Francji, ale szalę dramatycznych doświadczeń przeważyła śmierć ulubionego psa Billego, która sprawiła, że ta twarda dziewczyna, jaka się stała  załamała się nerwowo i czynny udział w wojnie dla niej zakończył się powrotem do domu, do matki. O tym wszystkim dowiadujemy się od Alana, który w 1946 roku, po wyjściu ze szpitala wraca do Australii, ale nie mogąc  się odnaleźć na farmie rodziców, którzy chcą by to on ją kiedyś przejął skoro Bill nie żyje, wraca do Europy i w Londynie podejmuje pracę zgodną ze swoim wykształceniem, czyli prawnika. Nie daje mu jednak spokoju myśl co się dzieje z Janet i postanawia ją odnaleźć. I w tym celu odszukuje osoby, które bardzo dobrze znały Janet w czasach wojny i zetknęły się z nią również po wojnie. To z tych rozmów, a także jej pamiętnika,  odnalezionego po ponownym powrocie do Australii przez Alana na farmie rodziców,  wyłania się nam postać Janet i poznajemy jej losy w czasie wojny i po wojnie. Dowiadujemy się, jak destruktywnie na nią wpłynęły wojenne doświadczenia co przejawiło się w niemożności dostosowania się do życia w nowej, niewojennej rzeczywistości. Jak bardzo cztery lata spędzone na wojnie; środowisko w którym przebywała, styl życia jaki prowadziła ją zmieniły i ukształtowały, że swój los chciała koniecznie wiązać tylko i wyłącznie z WRENS, powrót do których się jej wciąż marzył a nadzieja wzrastała wraz z nowym konfliktem wojennym. I jak trafiła na farmę rodziców swego byłego narzeczonego.
     Alan wędruje drogą jaką przebyła Janet w poszukiwaniu swojego miejsca, ale niestety nie udaje mu się jej odnaleźć, gdyż w pewnym momencie ślad się urywa. Gdy ją odnajduje niespodziewanie po powrocie do domu, do Australii  jest już za późno, gdyż Janet podjęła jedyną słuszną według niej decyzję. 
Łącząc zapiski w znalezionym jej pamiętniku z tym co się dowiedział o niej w trakcie poszukiwań Alan próbuje dociec dlaczego ta dziewczyna, która nie bała się brać czynnego udziału w wojnie bała się żyć.

   Requiem dla dziewczyny to bardzo dobra, interesująco  napisana  powieść. Jej fabuła wojenna ukazuje wojnę z innej strony niż ta, którą znamy z doświadczeń wojennych naszego kraju. Czytelnik głównie poznaje ją od strony długotrwałych przygotowań lądowania wojsk alianckich w Normandii zwanego Overlord, w którym brali udział Janet i Billy. Shute opisuje tu nie tylko, jak przebiegały techniczne przygotowania do inwazji, ale również wspaniale oddaje atmosferę napięcia, jaka panowała w marynarce przed samą inwazją czyli dniem 6 czerwca 1944, na który wszyscy z niepokojem, ale i swoiście wyrażaną euforią oczekiwali. 
       Równie ciekawe i intrygujące są wątki powojenne w książce, tym bardziej, że  czytelnik wędruje z Alanem za Janet aż do Ameryki, by w końcu dotrzeć do Australii. Razem z Alanem czytając powieść zadajemy  sobie pytanie dlaczego  tak usilnie szuka on narzeczonej swego brata, którą widział tylko raz w życiu, by w końcu razem z nim spróbować dociec prawdy o jej samobójstwie.
Przyznaję, że Requiem dla dziewczyny  czytałam z dużą przyjemnością  i zainteresowaniem. Fascynujaca historia angielskiej wrenki Janet i australijskiego pilota Alana, których udział w wojnie zaważył na całym ich późniejszym życiu zrobiła na mnie duże i niezatarte na długo wrażenie.

15 komentarzy:

  1. Dziękuję za przypomnienie książki, którą kiedyś czytałam :)
    Istotnie jej treść ma niewiele wspólnego z romansem i osoby oczekujące płomiennego romansu się zawiodą. Lepiej byłoby, gdyby wydano ją w serii KIK, tak jak "Starego pana" tego samego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak. KIK byłby idealny.
      Ciekawe, czy w oficynie wydawniczej "comfort" ktoś czytał te książkę.

      Usuń
  2. Książki nie czytałam, dziękuję za interesującą rekomendację. Rzeczywiście okładka kojarzy się zgoła z innymi klimatami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shute warto poznać.
      Akurat okładki w tej serii wydawnictwa comfort nie należą do najbardziej udanych. Ta jest jedna z lepszych. Romans jeżeli już, to nie miał samolotu w tle, ale okręty desantowe,

      Usuń
  3. Interesująco, rzeczywiście. Nie wiedziałam nic o autorze "Ostatniego brzegu" . Dziękuję za informacje. Człowiek całe życie się uczy. Mam wrażenie, że na podstawie powieści "Ostatni brzeg" nakręcono film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy już w 1959 roku z Avą Gardner i Gregory Peckiem, a ostatnio w 2000 roku.

      Usuń
  4. Sama okładka nie pasuje już do romansu, a skoro z treści tym bardzo to aż dziwne, że została zakwalifikowana do tego gatunku ;) Książki nie czytałam, ale dzięki Twojej recenzji z chęcią po nią sięgnę, gdy gdzieś na nią trafię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Para na okładce wskazywała by na to, że książka będzie o uczuciach, ale to lekka nadinterpretacja.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoja recenzja mnie zainteresowała,kiedyś skuszę się na przeczytanie tej książki.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzeczywiście czasami wydawcy zaskakują usytuowaniem danego tytułu w jakiejś serii. O autorze tej książki nie słyszałam, ale nie ukrywam, że zaciekawiłaś mnie swoja recenzją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię.
      To taka ciepła, przyjemna literatura, którą warto czytać.

      Usuń
  8. Po książkę sięgnę (nie wiem jeszcze kiedy). Wydanie koszmarne - mamy w bibliotece tak wydanego Hardy'ego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto...a wydanie koszmarne...ma jeszcze dwie książki z niego w tym Hardye'go "Powrót na wrzosowisko."

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.