piątek, 12 kwietnia 2019

"Ich umysły były planetami na prywatnym niebie...." Janet Frame we fragmencie powieści "Twarze w wodzie".


                     Po przeczytaniu trzech tomów wspomnień Janet Frame




sięgnęłam po jej powieść " Twarze w wodzie", którą kończę właśnie czytać. Nieżyjąca już nowozelandzka pisarka, która osiem lat spędziła w zakładach psychiatrycznych w Nowej Zelandii, z diagnozą schizofrenii, w swej znakomitej powieści ukazała porażający obraz lecznictwa psychiatrycznego w jej czasach i bolesnej samotności z jaką jej bohaterka  musiała się zmagać w bezdusznym świecie szpitalnych oddziałów. O samej książce napiszę, gdy skończę czytać a dzisiaj tylko zamieszczam fragment książki w piękny i poruszający sposób ukazujący tych, którzy byli towarzyszami jej niedoli w miejscu, gdzie nie było ludzi, tylko jednostki ludzkie. 

                          Nie było dla mnie miejsca, w którym mogłabym pozbyć się szalejącego wokół mnie nieszczęścia. Niekiedy w myślach ubierałam tych ludzi w zwykłe, codzienne rzeczy, ścierałam z ich skóry potworne szpitalne plamy, uzupełniałam zęby, na ich twarze nakładałam makijaż, wkładałam rękawiczki i wciskałam w dłonie torebki, i myślałam sobie naiwnie, że przeistoczyłam wszystkich w normalnych ludzi, jakich spotyka się na ulicy, z którymi zamienia się kilka prostych zdań i wobec których czuje się co najwyżej szybko przemijającą rozpacz w procesie międzyludzkiej komunikacji. Jednak nie ośmieliłabym się zmieniać myśli i uczuć moich współpacjentów, znane były wyłącznie im samym. Co kryło się w ich umysłach? Choć umiałam rozmarzyć się nad usuwaniem z nich szpitalnych plam i układaniem zębów w bezzębnych ustach, to koniec końców to, czym mogłabym obdarzyć ich okryte tajemnicą myśli i uczucia, te tak zwane "zwykłe, ludzkie przemyślenia", okazałyby się o wiele mniej warte niż prawda zamknięta w ich niezależnych, samotnych i prawdziwych światach, jakie sami stworzyli mocą wyobraźni. Ich umysły były planetami na prywatnym niebie, a zachowanie dostarczało niewiele dowodów na prawdziwą noc i dzień i kierunek prądu owych tajemnych niebiańskich pływów; kolizji, burz, suszy oraz pór siły i spokoju.






____________________________________________________________________________________

Janet Frame,Twarze  wodzie, Zysk i S-ka Wydawnictwo,2000r. tł. Paweł Laskowicz,str.140

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Troszkę pospamowałaś...gdyz to nie recenzja tylko fragment książki...ale miło, że zajrzałaś...

      Usuń
  2. A ja jak czytam takie książki to się zastanawiam jak ludziom udaje się poskładać swoje życie do kupy, tak jak tu po 8 latach ruiny! Łatwo na pewno nie miała. Taki stygmat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterka książki, którą nie jest Janet Frame spędziła ponad 9 lat.Nie dowiemy się jak udało jej się odnaleźć w "normalnym" życiu. Natomiast sama pisarka dzięki talentowi, który posiadała i pomocy siostry a przede wszystkim innego pisarza, u którego znalazła schronienie, i który pomógł jej w zdobyciu środków do życia, by mogła tylko pisać dostała szansę pełnego powrotu, ale skutki elektrowstrząsów były jednak nie odwracalne o czym pisze we swoich wspomnieniach.....
      Osobiście nie sądzę, by można było zapomnieć i wymazać z pamięci to wszystko czego było się świadkiem i co
      było udziałem naszego życia w takim miejscu. Nie wiem jak dzisiaj to wygląda....na ile są te miejsca mniej odhumanizowane. Ale z drugiej strony praca z ludźmi z obłędem jest niewyobrażalna. Gorzej jednak, gdy trafi tam ktoś taki jak bohaterka książki

      Usuń
    2. Mi się też wydaje, że sam człowiek musi sam z siebie chcieć jeszcze nie poddawać się w życiu. Choroby psychiczne to z kolei inna sprawa, poważna.

      Usuń
    3. To prawda, dopóki sam się nie poddasz masz szansę na zmianę swej sytuacji. Ale w takich miejscach istotne jest podejście lekarzy i personelu, którzy decydują o wszystkim.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. To prawda....pisarka jest w zasadzie przede wszystkim poetką co się czuje w jej książkach.
      A i tłumacz miał wydaje mi się niemały orzech do zgryzienia.

      Usuń
    2. A ja jedyną wersją, jaką znalazłam, jest ta angielska, więc zobaczę jak to brzmi w oryginale, chcąc nie chcąc.

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.