Złota Polska Jesień, jaką cieszyliśmy się aż za połowę października, chyba już odchodzi i ustępuje miejsca tej, którą trudno lubić, gdy jest szara, ponura i wilgotna. Ja przynajmniej za taką nie przepadam, gdyż jestem ciepłolubna, ale godzić się na nią muszę, i już.
Wczoraj korzystając z chyba ostatniego już słonecznego dnia coś podziałałam w ogrodzie a przy okazji pstryknęłam zdjęcia różom, które jeszcze go ozdabiają. Tych kilka zdjęć, które zrobiłam zilustruje melancholijny, liryczny wiersz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
Zardzewiałe róże jesieni.
Zardzewiałe róże jesieni patrzą w przestrzeń białą od deszczu - deszcz niebo przyszywa do ziemi tysiącem ściegów i dreszczów.- I wszystko psuje się, paczy cieknie, zgnilizną broczy, lecz nie na zawsze, z rozpaczy - ale na krótko, z rozkoszy.
Piękne zdjęcia. Niestety, to co dobre odchodzi. Powoli zbliżamy się do zimy :/ a tak pięknie było jeszcze niedawno. Nic tylko czytać książki i pić gorącą herbatkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkowa Przystań
Miło mi....
UsuńCzytanie i herbatka to doskonałe umilacze długich jesienno- zimowych miesięcy.
Dziękuję za odwiedziny.
Samo życie. Prawo natury.:)
OdpowiedzUsuńInaczej nie cieszyłoby oczekiwanie....
UsuńPiękne różne!!!
OdpowiedzUsuńA u mnie na działce nadal czeka róża owocowa żeby ją wsadzić w ziemię i ogólnie zabezpieczenie reszty kwiatów na zimę. Wiecznie brak czasu na wszystko :(
A jesieni nie lubię, jest to ciężki czas dla mnie :(
Gdyby tak można było ten czas tak troszkę rozciągnąć....ale róży szkoda, bo na przyszły rok by może już zakwitła....
UsuńŻYCZĘ Ci Sylwio, by ta jesień okazała się lżejsza...
Bardzo ciekawy, oryginalny wiersz, nie znałam go. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJa też nie znałam, ale wrzucając tego typu posty wciąż poznaję coś nowego....
UsuńMiło mi, że zdjęcia się podobają...
Piekne roze , a wiersz bardzo melancholijny faktycznie:) Ja akurat jesien lubie, nawet ta wietrzna z deszczem:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńW tym roku róże cieszyły oczy dzięki służącej im aurze....
UsuńI oryginalny, jak to u Jasnorzewskiej.
Gdy byłam młoda też lubiłam....teraz głównie nie lubią jej moje stawy....
I ja Cię pozdrawiam.
Lilka też nie lubiła zimnych, deszczowych dni...
OdpowiedzUsuńTrudno się dziwić....zdrowie miała nie najlepsze....
Usuń
OdpowiedzUsuńPiękny!
Cieszy mnie, że wywarł dobre wrażenie....
UsuńZatęskniłam za tą naszą złotą i polską... U mnie od poniedziałku zimna i wietrzna. Brr...!
OdpowiedzUsuńJUż raczej nie wróci...chociaż mąż coś mi mówił, że 1 listopada może być ciepło.
UsuńPiękny wpis, jak zawsze Natanno :)
OdpowiedzUsuńMiło mi.
UsuńA ja się cieszę, choć za oknem mokro i smutno. Cieszę, bo siedzę na kanapie z nóżkami na podnóżku, przykryta kocykiem, popijam gorącą herbatkę z imbirem, cynamonem, goździkami i miodem, zajadam ryż z pieczonym jabłkiem i zaraz zabieram się za czytanie. I tak mi dobrze, że mogłabym mruczeć jak zadowolony kocur. Pozdrawiam. A wiersz bardzo ładny
OdpowiedzUsuńU mnie też jeszcze kwitną róże. To niesamowite, bo to listopad!
OdpowiedzUsuńLubię wiersze Jasnorzewskiej, a ten jest taki nostalgiczny...jak jesień. Bardzo lubię też książkę "Maria i Magdalena", często po nią sięgam. Na pewno i Tobie dobrze jest znana.
Pozdrawiam:)
Witaj
OdpowiedzUsuńDawno nie zaglądałam do Ciebie. Jak widzę wróciłaś na dobre.
Tak listopad może być też piękny. Nie musi być cały czas osnuty mgiełką nostalgii
Dlatego dziękuję, że czasem o mnie pamiętasz i za pomocą ciepłych słów odganiasz smuteczki snujące się dookoła.
Z całego serca życzę Tobie wiele wytrwałości, siły na codzienne szare dni, które niedługo nadejdą.
Może niektóre z nich rozbłysną kolorami tęczy.
Pozdrawiam snującymi się nostalgiami