sobota, 23 czerwca 2018

.......ale nie mogę się od taty odwrócić, bo ten poranny to mój prawdziwy ojciec .......Franc McCourt o swoim ojcu.



                       
                         Dzisiaj wielki dzień, Dzień Ojca. Z tej okazji wszystkim ojcom dedykuję chwytający za serce fragment z pierwszej części wspomnień Franca McCourta, opowiadający o tym jak, mimo wszystko, postrzegał swego ojca, gdy był dzieckiem i jaką miłością go wówczas jeszcze darzył. 
                          Ten fragment jest jak lekcja poglądowa ukazująca czego najbardziej dzieci potrzebują od swych ojców.

                         




                        Wiem kiedy tata robi coś złego. Wiem, kiedy  przepija zasiłek i mama popada w rozpacz, bo musi żebrać w Stowarzyszeniu Świętego Wincentego i prosić o kredyt w sklepie Kathleen O'Connell.   Ale nie chcę odwracać się od niego i biec do mamy. Jak mógłbym to zrobić, skoro obaj wstajemy co rano wcześnie, kiedy wszyscy jeszcze śpią? Tata rozpala ogień, robi herbatę, podśpiewuje, albo czyta mi gazetę szeptem, żeby nie obudzić reszty rodziny. Mikey Molloy ukradł Cuchulaina, Anioł Siódmego stopnia gdzieś sobie poszedł, ale rano tata  wciąż należy do mnie. Wcześnie przynosi "  Irish Press" i opowiada mi o świecie, o Hitlerze, Mussolinim, Franco. Tłumaczy, że ta wojna to nie nasza sprawa, bo Anglicy znowu próbują swoich sztuczek. Mówi o wielkim Roosevelcie w Waszyngtonie i wielkim De Valerze w Dublinie. Rano mamy cały świat dla siebie i tata nigdy mnie nie przekonuje, że powinienem umrzeć za Irlandię. [.... ]   
                         [... ] Kiedy rano ma się ojca tylko dla siebie przy płonącym ogniu, nie potrzeba już ani Cuchulaina , ani Anioła Siódmego stopnia, ani niczego.
                        [...] Zanim położymy się spać, siedzimy przy ogniu; jeśli poprosimy tatę, żeby nam coś opowiedział, wymyśla coś na temat któregoś z sąsiadów i prowadzi nas po całym świecie, w powietrze, pod wodę i z powrotem na naszą uliczkę.[...]
                        [...] Po zakończeniu opowieści tata prowadzi nas na górę i klęka, kiedy odmawiamy modlitwę. Mówimy: Ojcze nasz, trzy Zdrowaś Mario, Boże pobłogosław papieża, Boże pobłogosław mamę, naszą zmarłą siostrę i braci, Boże pobłogosław Irlandię, De Valerę i każdego, kto tacie daje pracę.
                        - Śpijcie teraz, chłopcy, bo Bóg na was patrzy i zawsze wie kiedy jesteście niegrzeczni.
                         Myślę, że mój tata jest podobny do  Świętej  Trójcy, są w nim trzy osoby: ta poranna z gazetą, ta wieczorna od opowieści i modlitwy i ta, która robi złe rzeczy, po powrocie do domu pachnie whisky i domaga się, żebyśmy umierali za Irlandię.
                          Bardzo mi smutno z powodu tych złych rzeczy, ale nie mogę się od taty odwrócić, bo ten poranny to mój prawdziwy ojciec i gdybym był w Ameryce, mógłbym powiedzieć: "Kocham Cię, tato", tak jak mówią na filmach, ale nie można tego powiedzieć w Limerick, żeby nie zostać wyśmianym. Można powiedzieć, że się kocha Boga, dzieci i te konie, które wygrywają na wyścigach, ale wszystko inne świadczy o słabości głowy.




______________________________

Cytowane fragmenty pochodzą z książki "Popiół i żar" Franka McCourta wydanej przez Świat Książki w 1999 r. a przełożonej z angielskiego przez Hannę Pawlikowską-Gannon, ze stron 253-255 



                                

13 komentarzy:

  1. Bardzo smutny, poruszający i dający mocno do myślenia fragment. Muszę koniecznie przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam wszystkie trzy książki....własnie skończyłam "Nauczyciela"...ostatnia część wspomnień Franka McCourta.
      Ten fragment o ojcu przypadł mi do serca,....bo mówi o tym jak ważny jest dla dzieci ojciec. Czego sobie panowie tak do końca nie uświadamiają....

      Usuń
  2. Piękny fragment, daje do myślenia. Nie jest taki cukierkowy, a bardzo prawdziwy. Podoba mi się. Wszystko, co dobre dla tatusiów. Mój dziś dostanie ukochany sernik, brat piecze, bo to kucharz pierwsza klasa, a ja nie bardzo. hihihih :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień ojca za nami, mojemu mogłam tylko lampkę zaświecić i pomodlić się za niego. Mam nadzieję, że sernik się udał bratu a tato czuł się szczęśliwy mając takie dzieci.

      Usuń
  3. Kupiłam tę książkę,bo warto ją mieć na zawsze.
    Mam też zupełnie inną,ale równie ważną powieść Williama Wharthona pt.:Tato.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto...ja wszystkie trzy zachowam w swojej biblioteczce.
      Czytałam kilka książek Whartona, ale nie "Tato". Musze pożyczyć z biblioteki.

      Usuń
  4. Piękne urywki.
    Miłość syna do ojca jest inna niż do matki. Matka to przytulanie, całowanie, głaskanie, a tata siła i odpowiedzialność . Chociaż najczęściej tak nie jest:) Jak widać nawet z przytoczonych przez Ciebie urywków.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Aniu....to prawda. I czego najbardziej synom brak, to ojca, który nie tylko jest czasem kiepskim wychowawcą, ale ojca, który jest obecny i odpowiedzialnie kocha.

      Usuń
    2. Ze wspomnień Franca McCourta wyłania się człowiek, który kocha swoje dzieci, ale jest słaby i nieodpowiedzialny....

      Usuń
  5. A najgorzej, gdy matka i ojciec walczą o sympatię swoich dzieci, znaczy się, gdy jedno z nich przeciąga dziecko na swoją stronę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też bywa i to jest najgorsze co może dzieci spotkać. Przerzucanie wojny między rodzicami na dzieci to jest egoizm i nieodpowiedzialność.

      Usuń
  6. Ciekawy, smutny fragment. Dobre serce ma ten chłopiec, nie krytykuje ojca, tylko stara się zobaczyć w nim pozytywne cechy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. McCourt zawarł w nim całą dziecięcą miłość do swego ojca, którego alkoholizm był przyczyną nędzy w jakiej żyli...o co jako dorosły obwiniał go i co wpłynęło na zobojętnienie na losy ojca.

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.