Połowa roku za nami, ależ ten czas biegnie ...i znów idziemy ku zimie. Lato przemknie z pewnością, jak zwykle szybko, później nastanie dość długa jesień i znów całą zimę, jeżeli będzie mi to dane, będę oczekiwać wiosny.
Ale na razie minął czerwiec, w którym na blogu niewiele się działo, gdyż chociaż przeczytałam tym razem więcej niż w maju, bo aż cztery książki, to jednak weny do pisania byłam pozbawiona zupełnie. I niestety ten stan się utrzymuje....
Przeczytałam:
Smażone zielone pomidory Fannie Flagg
Pustynię miłości François Mauriaca
Miłość Peoni Lisy See
Ethana Frome Edith Wharton.
Pierwsza książka wzięła wzięła udział w dwu wyzwaniach czytelniczych, gdyż udało mi się napisać o niej post.
Druga i trzecia zostały złowione jako rybki w ramach wyzwania łów słów, ale niestety zostały wrzucone z powrotem do wody, gdyż brakło czasu i weny do napisania postów. I chociaż opinia o Pustyni miłości jest w trakcie pisania to jednak ze względu na to, iż wymaga głębszego zastanowienia nad treścią nie została ukończona i nie mogła zostać opublikowana. Może uda mi się to niedługo zrobić.
Jak widać dwie z wyżej wymienionych pozycje książkowe należą do klasyki literatury światowej przy czym jedna jest nawet autorstwa Noblisty a dwie pozostałe ukazują dwa, jakże odmienne światy, w zupełnie nie przystających do siebie czasach i kulturach.
/ Gobelin z finty.pl/, a jedna z moich książek opuściła biblioteczkę w postaci nagrody w konkursie. Pomału będę oczyszczać biblioteczkę z typowych czytadeł. Już raz to zrobiłam hurtem, a tym razem robię to z większym namysłem, nie pod wpływem impulsu.
A co w lipcu....kończę czytać Psalm u końca podróży i wezmę udział być może w wyzwaniu gra kolorów.
I ja niedawno czytałam "Pustynię miłości", już drugi raz zresztą. Podobała mi się, ale nie tak mocno jak "Młodzieniec z dawnych lat" czy "Genitrix". Po Mauriaka sięgam co jakiś czas, bo lubię jego niejednoznacznych bohaterów i jego styl pisania.
OdpowiedzUsuńMoże nie trzeba czekać na wenę, tylko zmusić się do pisania? :)
Poszukam Twych opinii....i mnie się spodobał styl jakim Mauriac pisał.
Usuń"Pustynia miłości" to niby niewielka powieść, ale trudno o niej pisać...tak złożona jest psychologicznie. W kolejce mam "Pielgrzymów" a później może w bibliotece poszukam jego książek.
Niestety nie potrafię się zmusić......a składa się na to już wiele czynników. Muszę czekać na chwilę, na impuls.
U mnie podobnie, chociaż wena jakaś jest tylko czasu ciągle ubywa.
OdpowiedzUsuńZ tego "niedoczasu" już się trochę pogubiłam co przeczytałam, muszę koniecznie zacząć notować tytuły przeczytanych książek, bo mam w ich opisaniu zaległości już kilkuletnie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Czas...tak ...mnie on się jakoś rozmywa w różnorodności obowiązków. I wybijam się z rytmu...
UsuńElu a może Lubimy Czytać pomogło by Ci ogarnąć ten temat....
Pozdrawiam Cie również.
Nie do końca, bo nie wszystkie przeczytane książki zapisywałam w swojej biblioteczce na LC - po prostu nigdzie nie zapisałam tych tytułów.
UsuńChcę teraz trochę czasu poświęcić na takie właśnie porządki, które są potrzebne mnie samej najbardziej. To spowoduje małą przerwę w blogowaniu, bo jednak muszę się skupić na jednej sprawie :)
W takim razie czekam na moment kiedy zechcesz się podzielić z nami efektami...
Usuń"Smażone zielone pomidory" to świetna książka, podobnie zresztą jak jej ekranizacja :-) Planuję przeczytać ją po raz drugi, może uda mi się w te wakacje.
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na wrażenia z ponownego jej czytania.......
UsuńMuszę przyznać, że mnie najbardziej wciągał wątek Evelyn...podobnie w filmie.
Ja ostatnio to się trochę musze zmuszać do pisania, bo cóż...wolę czytać
OdpowiedzUsuńI ja wolę....
UsuńZ podanych przez Ciebie Aniu pozycji czytałam tylko "Miłość Peonii". Bardzo lubię książki Lisy See. W Miłości... znalazłam wiele informacji o wierzeniach i chińskich obyczajach. Ta wędrówka duszy (dusz) po śmierci... Pięknie napisana powieść!
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym Twoją recenzję na temat tej książki:)
Pozdrawiam serdecznie!
I mnie się "Miłość Peonii" spodobała....z dużym zangażowaniem uczuciowym śledziłam jej historię na tle uwarunkowań społecznych tamtego czasu tym bardziej, że kompletnie nie znam ani kultury Chin ani wierzeń Chińczykówm a na dodatek zainteresowała mnie historia Chin ówczesnego okresu.
UsuńMam nadzieję, że uda mi się cokolwiek napisać.....niestety opanował mnie bezwład umysłowy....i trudno mi się zmusić.....
Kilka lat temu miałam "chiński okres". Do dziś moim marzeniem jest odwiedzenie tego kraju.
UsuńPozdrawiam
Chiny to bardzo ciekawy kraj pod względem mentalności jego narodu....a orientalność pociąga....ale to też kraj ogromnie skrzywdzony przez system totalitarny.
UsuńCzytałam wspomnienia młodej Chinki, która z czasem wyjechała do USA.....wstrząsające.
Wraz z komunizmem odeszło to co było w kulturze chińskiej piękne....
W takim razie życzę Ci powrotu weny i samych dobrych lektur w te wakacje!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo....
UsuńCzyli masz jeszcze gorszą chandrę niż ja! Bo mi też się nie chce. A do pisania trzeba siąść i napisać.
OdpowiedzUsuńTak...trzeba usiąść i napisać. A przede wszystkim się skupić a o to najtrudniej.....
UsuńMój stan to nawet nie tak chandra jak czasem jeszcze gorzej, bo ogarnia mnie apatia....chyba się muszę wybrać do lekarza do tarczycy....chociaż to może być również efektem nerwicy, a tę niestety mam.
Edith Wharton znam tylko ze zbioru opowieści grozy i planuję przeczytać jakąś jej powieść.
OdpowiedzUsuńPół roku minęło błyskawicznie - dzisiejsza aura u mnie zapowiada niestety deszczowy lipiec..
pozdrawiam serdecznie
tommy z samotni
W czerwcu przeczytałam, że prognozy pogodowe mówiły iż to czerwiec będzie najlepszym pogodowo miesiącem.....i chyba się na to zapowiada. Szkoda, bo tak się zawsze liczy na lato i złotą jesień....a tu już wieczory zimne bardzo....
UsuńJa Edith Wharton znałam wcześnie z dwu książek, w tym z b. dobrej "Starej panny".
"Ethan Frome" poruszył mnie losem tytułowego bohatera.
I ja Cię pozdrawiam.....